Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak przeżyć w Warszawie za 40 zł: Dzień za...2,98zł - zabawa na juwenaliach i w nowo otwartym klubie

Kamil Kwiatkowski
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Kolejny dzień reportażu. Dzień dziekański na Uniwersytecie Warszawskim. Dzień wolny w pracy. Wieczorem odwiedziłem juwenalia i byłem na otwarciu nowego klubu w Warszawie. Wydałem 2,98zł. Bawimy się.

Kolejny poranek. Drugi z kolei dzień reportażu próbującego udowodnić, że możliwe jest przeżycie tygodnia w Warszawie za 40zł. Wczoraj „przetarłem szlaki”. Dziś powinno być łatwiej. Zaczynamy.

Wstałem ok. godz. 12. Na uniwersytecie ustanowiono 6 maja jako dzień dziekański. Trzeba było to wykorzystać i odespać. Na śniadanie kilka kromek wczorajszego chleba (nie był wcale taki zły) posmarowanego pasztetem i herbata. Nadchodzący tydzień nie zapowiada się ciekawie, jeżeli chodzi o zajęcia. Kilka kartkówek, parę godzin ćwiczeń. Wypadałoby się pouczyć. Siadam do zakuwania. Trochę nauki i (jak zwykle) dopadł mnie „mały głód”.

Na zegarku godzina 15. Czas na obiad. - Co by tu sobie zjeść dzisiaj na obiad? - pomyślałem. Zdecydowałem się na zupę błyskawiczną. Zapłaciłem za nią 0,99zł. Tym razem rosół. Nie wyglądał zbyt apetycznie, ale cóż zrobić. Na luksus pozwolić sobie nie mogę, przynajmniej nie przez najbliższy tydzień. Zauważyłem, że kończy się chleb. Założyłem buty i poszedłem do sklepu. Oczywiście odwiedziłem dyskont, który wybrałem na miejsce mojego zaopatrywania się w produkty spożywcze przez najbliższe siedem dni.

Wchodzę do sklepu. Nie interesuje mnie nic innego oprócz chleba. Znalazłem dział z pieczywem. Biorę chleb i pędzę do kasy. Wydałem 1,99zł. Odniosłem „zakupy” do domu i biegnę na spotkanie ze znajomymi. Wybieramy się na juwenaliaUniwersytetu Warszawskiego. Dowiedziałem się także, że 6 maja otwierają w Warszawie nowy klub o nazwie „Why not”. Plan nasz to pobyć trochę czasu na juwenaliach, a później zbadać nowy klub. Tak też zrobiliśmy. Biorąc pod uwagę mój tygodniowy budżet nie mogłem sobie (niestety) pozwolić na alkohol.

– Można przecież bawić się dobrze również bez alkoholu - pomyślałem. Znajomi wiedzą o moim reportażu i nie pozwolili, żebym w tak wielki dzień, nie napił się choćby piwa. Postawili mi dwie puszki. Wstęp na koncerty był oczywiście bezpłatny. W przeciwnym razie musiałbym sobie odpuścić. Posłuchaliśmy trochę takich zespołów jak Indios Bravos czy Paprika Korps i udajemy się na otwarcie nowego klubu. Mieści się na ul. Wawelskiej 5. Wsiadamy w autobus i za 30 min jesteśmy na miejscu.

Wejście do klubu było oczywiście za darmo. Inaczej bym nie poszedł. Kolejny dowód na to, że w Warszawie nie trzeba płacić, żeby móc się pobawić (poza alkoholem). Wchodzimy do klubu. Oczywiście tłumy. Nowe miejsce, darmowe wejście, nie ma się co dziwić. Pobyliśmy kilka godzin (nie zrobił na nas wrażenia) i czas na powrót.

W domu byłem ok. godz. 2. Kilka kromek chleba z serkiem topionym, ciepła herbatka i czas na sen. Kolejny dzień reportażu za mną. Nie jest wcale tak trudno. Wydałem dzisiaj jedynie 2 złote i 98 groszy. Dobry bilans. Z budżetu w sumie ubyło mi 18,08 zł. Nie jest najgorzej. Jutro kolejny dzień próby.

Czytaj także:
*Studencie! Przeżyj tydzień w Warszawie za 40 złotych! Zaczynamy reportaż
*"Wydałem 15 złotych i 10 groszy" - obiad czwartkowy według Kamila Kwiatkowskiego

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto