Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak rząd zabrał Polakom odszkodowania za koronawirusa, czyli operacja "kopiuj – wklej"

Redakcja
Adam Jankowski
Każdy Polak, który poniósł straty z powodu koronawirusa - niezależnie od tego czy prowadzi firmę, która nie mogła zarabiać czy sam jako pracownik zarobił mniej - miał prawo do odszkodowania od państwa w wysokości realnych strat. Miał, dopóki rząd, parlament i prezydent naprędce, tuż przed wybuchem epidemii, nie zmienili przepisów. Sprytnym manewrem, z kopiowaniem przepisów z jednej ustawy do drugiej, odszkodowań pozbawiono miliony Polaków.

Na początku marca do Sejmu wpłynął projekt specjalnej ustawy o walce z koronawirusem. Została uchwalona w ekspresowym tempie. Gdyby nie przepisy w niej zawarte, każdy kto stracił z powodu zamknięcia firmy z powodu epidemii, mógłby wystąpić do wojewody z wnioskiem o odszkodowanie pokrywające realne straty. Wojewoda miałby trzy miesiące na decyzję i miesiąc na wypłatę pieniędzy. Potem można byłoby jeszcze walczyć o więcej w sądzie cywilnym.

W uzasadnieniu projektu marcowej ustawy i wypowiedziach polityków, próżno szukać informacji, że taki będzie skutek nowych przepisów. W uzasadnieniu jest punkt zatytułowany „ocena skutków regulacji”. Czytamy tam, że nowe prawo dotyczy 38 milionów Polaków. I, że będzie im tylko lepiej. Bo przepisy usprawnią walkę z epidemią, która wówczas wielkimi krokami zbliżała się do Polski.

- Nikt niczego nie chciał ukrywać przed społeczeństwem – przekonuje portal GazetaWroclawska.pl szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Skoro tak, to dlaczego w odpowiedzi na nasze pytania i wątpliwości, Centrum Informacyjne Rządu przysłało tylko kilka propagandowych ogólników, które nie wyjaśniają istoty problemu? Dlaczego były wicepremier Jarosław Gowin nie zareagował na kierowane do niego wielokrotnie prośby o rozmowę? To on pierwszy mówił, że budżetu nie stać na odszkodowania. Ale nie wspomniał o ustawowym fortelu z początku marca. Dlaczego Ministerstwo Zdrowia – na te same wątpliwości i pytania – odpisało nam, ale znowu nie na temat?

Ustawa „ctr C – ctrl V”

Specjalna ustawa o koronawrusie, uchwalona przez Sejm 2 marca, zawierała między innymi przepisy nowelizujące ustawę z 2008 roku o walce z chorobami zakaźnymi. Dopisano do niej artykuł 46 b z uprawnieniami dla rządu do wprowadzania zakazów i nakazów w czasie epidemii. Prawo przydało się już kilka dni później, kiedy zaczęto ograniczać funkcjonowanie firm, galerii handlowych, zakazywać wychodzenia z domu bez ważnej potrzeby, zabraniać zgromadzeń, wstępu do parków czy też nakazywać dwutygodniową kwarantannę dla osób przyjeżdżających z zagranicy do Polski. Nie ma wątpliwości, że zakazy i nakazy z art 46 b są skopiowane z ustawy o stanie klęski żywiołowej, która obowiązuje od kilkunastu lat. Niektóre spisano słowo w słowo. Inne nieco przeredagowano.

Profesor Grzegorz Kuca z Katedra Prawa Ustrojowego Porównawczego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego z Krakowa: - Przestudiowałem przepisy obu ustaw i mogę stwierdzić, że nowela z marca 2020 r. do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, była dokonana z wykorzystaniem wielu przepisów (konstrukcji normatywnych) zawartych w ustawie o stanie klęski żywiołowej. - Różnice w obu ustawach są nieznaczne – dodaje profesor.

Efekt tego manewru? Gdyby nie ustawowy fortel „kopiuj – wklej”, nie dałoby się skutecznie walczyć z pandemią nie wprowadzając stanu klęski żywiołowej. Wszystkie nakazy i zakazy – dzięki którym udało się nam „spłaszczyć krzywą zachorowań” – można byłoby wprowadzić tylko w ramach stanu klęski żywiołowej. Przed marcową nowelizacją ustawa o chorobach zakaźnych nie dawała tak szerokich uprawnień rządowi.

Prawo o odszkodowaniach

Jakie są skutki? W 2002 roku Sejm uchwalił prawo o odszkodowaniach. Ustawa jest krótka i prosta. „Każdemu, kto poniósł stratę majątkową w następstwie ograniczenia wolności i praw człowieka i obywatela w czasie stanu nadzwyczajnego [jeden z nich to stan klęski żywiołowej – M.R], służy roszczenie o odszkodowanie” – czytamy w niej. Państwo – dodajmy - gwarantuje zwrot realnie poniesionych strat a nie „utraconych korzyści”. Jednak procedura przyznawania odszkodowań – przynajmniej teoretycznie – wydaje się prosta. Wniosek do wojewody, w nim wyliczenie strat. W ciągu trzech miesięcy decyzja i miesiąc na wypłatę.

Ale to nie koniec. W czasie stanu klęski żywiołowej nie wolno organizować wyborów. A te zaplanowane były na 10 maja. - Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że przyczyn tego stanu rzeczy [czyli sztuczki z kopiowaniem przepisów – M.R.] należy upatrywać w racjach politycznych, w tym niechęci, obawy rządu Zjednoczonej Prawicy do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej – mówi nam profesor Kuca z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Z pewnością było to podyktowane ryzykiem utraty poparcia dla urzędującego Prezydenta RP.

Rząd: mamy potrzebne narzędzia

Czy taka była prawdziwa intencja marcowego fortelu „ctrl C – ctrl V”? Centrum Informacyjne Rządu przysłało nam zestaw argumentów przeciwko ogłaszaniu klęski żywiołowej. Są identyczne do tych, które często słyszeliśmy z ust polityków PiS w ostatnich tygodniach. A to, ze państwo działa bo "potrzebne narzędzia" w innych przepisach niż stan klęski żywiołowej.

W rządowej odpowiedzi nie ma ani słowa o tym, że owe „potrzebne narzędzia” – pojawiły się w ustawie o chorobach zakaźnych po tym, jak skopiowano je z ustawy o stanie klęski żywiołowej. A o to pytaliśmy. Nie ma odpowiedzi na pytanie czy uprawniony – zdaniem rządu – byłby zarzut, że ukryto przed obywatelami rzeczywiste skutki ustawowego manewru. Resort zdrowia – na nasze pytania – odpowiedział tylko, że zakazy wprowadza rząd.

O tym, że stan klęski żywiołowej oznaczałby konieczność wypłaty odszkodowań jako pierwszy powiedział wicepremier Jarosław Gowin. Podczas wideokonferencji z samorządowcami kilka tygodni temu mówił m. in.: „z punktu widzenia sprawności przeciwdziałania skutkom epidemii, stan klęski żywiołowej do niczego nie jest nam potrzebny. (…) Zwróćcie uwagę, że wprowadzenie stanu klęski żywiołowej wiąże się z bardzo dużymi konsekwencjami dla budżetu”. I dalej mówił wicepremier o konieczności wypłaty odszkodowań, które zrujnowałyby państwową kasę. Ale nie wspomniał jak to się stało, że „stan klęski żywiołowej” nie jest rządowi do niczego potrzebny. I o kopiowaniu przepisów z ustawy do ustawy. Chcieliśmy go o to zapytać.

Nad projektem specjalnej ustawy o koronawirusie pracował sejmowa komisja zdrowia. Jej szefem jest poseł PiS Tomasz Latos. - Ani oficjalnie, ani w kuluarach nikt mi nie mówił o tym, że do ustawy o COVID-19 kopiowane są przepisy z ustawy o stanie klęski żywiołowej – mówi. Broni jednak koncepcji, by nie wprowadzać stanu klęski żywiołowej. Szczególnie dziwił go pomysł, by wprowadzić ów stan na kilka dni tylko po to, aby - dzięki temu – przesunąć wybory. To byłby niebezpieczny precedens. Później mógłby być – tak samo instrumentalnie – wykorzystywany przez innych. Stan klęski żywiołowej – jeśli już – musiałby być wprowadzony do walki z epidemią i trwać aż ona nie wygaśnie.

- Mieliśmy godzinę na zapoznanie się z projektem ustawy – mówi poseł Koalicji Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz. Uczestniczył w posiedzeniu komisji zdrowia 1 marca. Przypomina sobie, że w projekcie były zapisy nie do przyjęcia, z którymi opozycja walczyła i które udało się wykreślić. Choćby zapis - a taki był proponowany – że jakiekolwiek odszkodowania się nie należą. Poseł Sienkiewicz mówi, że jego zdaniem zabieg przeprowadzono z premedytacją. - To karykatura parlamentaryzmu – mówi o sposobie stanowienia prawa i to nie tylko w tym przypadku.

Ustawę o koronawirusie poprała cała opozycja. Sporo wskazuje na to, że jej politycy nie zwrócili uwagi na kopiowanie przepisów albo nie przewidzieli możliwych skutków takiego zabiegu. Specjalna ustawa zawierała też ważne i potrzebne przepisy. Choćby o pracy zdalnej czy świadczeniach dla ludzi.

Pierwszy pozew za koronawirusa

Operacja „kopiuj – wklej” pozbawiła ludzi szybkiej i prostej (przynajmniej w ustawowej teorii) procedury zwracania się o odszkodowanie. Ustawa z 2002 roku – zwróćmy uwagę – mówi, ze należy się ono każdemu, kto poniósł szkodę. Nie tylko firmom. Dziś domaganie się od państwa pieniędzy może być dłuższe i bardziej skomplikowane.

- Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, iż wprowadzenie stanu klęski uruchomiłoby tzw. przemysł prawniczy w kierunku uzyskiwania odszkodowań – mówił niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla „Gazety Polskiej”.

Wydaje się jednaki, że jest odwrotnie. Przemysł prawniczy właśnie teraz może mieć więcej pracy. Pierwszy pozew, przeciwko Skarbowi Państwa, złożyła sieć klubów fitness. Domaga się 274 tys. zł odszkodowania za straty - koszy utrzymania siłowni po ich zamknięciu przez rząd oraz 184 tys. zł z tytułu utraty zysku.

- Mój klient został pozbawiony prawa do skorzystania z procedury, opisanej w ustawie z 2002 roku – mówi pełnomocnik firmy mecenas Nicholas Cieslewicz. - Stoimy na stanowisku, że to zaniechanie jest jedną z podstawowych przyczyn uzasadniających możliwość ubiegania się od Skarbu Państwa odszkodowania.

Proces potrwa we wszystkich instancjach z pewnością dłużej niż ustawowe 4 miesiące z ustawy o odszkodowaniach za stan klęski żywiołowej. Z drugiej strony – w razie przegranej – Skarb Państwa będzie musiał płacić znacznie więcej. Bo ustawa dawałaby prawo zwrotu realnej szkody. W tym wypadku wyliczonej na 274 tys zł. Wojewoda nie musiałby zwracać zysków, jakich firma nie wypracowała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak rząd zabrał Polakom odszkodowania za koronawirusa, czyli operacja "kopiuj – wklej" - Gazeta Wrocławska

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto