Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jan Papina i jego Bitwa pod Grunwaldem

Redakcja MM
Redakcja MM
– mówi Jan Papina
– mówi Jan Papina Paweł Janczaruk
Zielonogórski artysta - amator, Jan Papina wykonał dzieło swojego życia. Stworzył rzeźbiarską wersję obrazu Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem”. W skali jeden do jednego. Rzeźbę można zobaczyć... niestety, nie w Zielonej Górze. W Gawłuszowicach pod Mielcem.

Rzeźba, o wymiarach 10,2 m na 4,7 m, składa się z 34 bloków, każdy wysokości ok. 2,4 m i szerokości ok. 60 cm. Każdy waży ok. 450 kg. W te ustawione na górze Papina "wdłubał" się najgłębiej, usuwając kilkudziesięciocentymetrową warstwę drewna. Dlatego są lżejsze od dolnej warstwy, gdzie kłębi się  tłum zbrojnych. Tutaj dłuto weszło jedynie na kilka - kilkanaście centymetrów. Są o wiele cięższe.
Rzeźby "Bitwa pod Grunwaldem" nie chciała kupić Zielona Góra. Nie chciał kupić marszałek. - Nie, to nie! - wkurzył się Jan Papina i sprzedał dzieło swojego życia osobie prywatnej. 13 marca rzeźbę załadowano na wielkiego tira i wyjechała ze skansenu w Ochli. Pod Mielec, do szkoły w Gawłuszowicach.- Sprzedałem! A co miałem zrobić? – mówił wtedy rzeźbiarz. - Tutaj na miejscu nikt rzeźby nie chciał. To pojedzie w świat. Modliłem się tylko żeby "Grunwald" pozostał w Polsce. Bo miałem telefony z Niemiec i nawet ze Stanów Zjednoczonych.
Dziś Papina nadal żałuje, że Bitwa nie została wZielonej Górze, ale jest zadowolony, bo dzięki sprzedaży dzieła może dalej oddawać się swojej pasji. – Dalej rzeźbię. Właśnie przywiozłem kolejne poklejone bloki na płaskorzeźbę przedstawiającą matejkowskiego Rejtana – opowiada rzeźbiarz. – To będzie dzieło mniejsze niż Bitwa (trzy na sześć metrów) ale trudniejsze w wykonaniu.
- Miałem taki pomysł, że przewieziemy płaskorzeźbę i ustawimy ją na polach Grunwaldu podczas przewidzianej teraz inscenizacji bitwy – tłumaczy Tadeusz Rucki, przedsiębiorca który kupił dzieło Papiny. – Wycofałem się z tego pomysłu, bo czas był nieodpowiedni. Myślałem, że uda się rzeźbę wcześniej odsłonić w naszej szkole.
Rucki kupił rzeźbę w lutym. W marcu stała już w szkolnej sali gimnastycznej. Później jednak doszło do katastrofy pod Smoleńskiem i podczas żałoby narodowej trudno było się zajmować odsłanianiem rzeźby. – A tym bardziej podczas powodzi – dodaje przedsiębiorca. – U nas woda, chociaż było jej dużo z podsiąków, nie narobiła wiele szkód, ale u sąsiadów straty były olbrzymie. Trzeba było im pomóc. Nikt nie miał w głowie zajmowanie się wożeniem Bitwy.
Szkoła to tymczasowe miejsce ekspozycji. Później przeniosę ją w inne miejsce bardziej dostępne dla turystów – dodaje Tadeusz Rucki.
Dwa lata temu prezydent Janusz Kubicki (SLD) chciał kupić rzeźbę. Mowa była o kwocie 350 tys. zł. Pomysł wywołał wielką dyskusję. Zarzucano Papinie, że to dzieło wtórne i nic nie wnoszące. Że to nie jest dzieło sztuki i szkoda na nie pieniędzy. Z drugiej strony zebrano nawet 850 podpisów pod petycją wspierającą zakup. Jednak nie zgodzili się na to radni.
Była prezydent Zielonej Góry, obecnie radna PiS, Bożena Ronowicz, była za kupnem płaskorzeźby.- Jeszcze za mojej prezydentury, bardzo wspierałam pracę Jana Papiny. Miasto wspomagało rzeźbiarza finansowo, szukaliśmy sponsorów - opowiada. - Wskazaliśmy miejsce, gdzie mógł rzeźbić ,,Bitwę.." Do szopy w muzeum etnograficznym ciągnęły wszystkie wycieczki i tłumy indywidualnych turystów. To była prawdziwa atrakcja.
Dziś radna żałuje, że uroczystość odsłonięcia płaskorzeźby Jana Papiny odbyła się na drugim końcu Polski. Przecież dla Zielonej Góry byłaby to promocja! - Widziałam w telewizji miniaturę ,,Bitwy pod Grunwaldem". Poznań się nią szczyci - podkreśla. - A my mieliśmy taką okazję, by pokazywała nas nie tylko cała Polska.
Jej klubowy kolega Jacek Budziński (PiS) wstrzymał się od głosu. A to dlatego, że - jak wyjaśnia - prezydent nie przedstawił wówczas polityki, dotyczącej pomników w mieście. Dziś także jest rozdarty wewnętrznie i nie jest w stanie powiedzieć, co byłoby dobre dla Zielonej Góry.Wątpliwości nie ma przewodniczący rady Adam Urbainiak (PO), choć jak mówi, chciałby, żeby płaskorzeźba pozostała w Winnym Grodzie. - Jednak zupełnie inną sprawą jest kwestia finansowa. Stąd decyzja rady, która oceniam pozytywnie -dodaje.
Podobnie uważa radna Jolanta Danielak (SLD). - Jeśli ktoś prywatnie kupiłby ,,Bitwę..." to pewnie bym się cieszyła, że została ona w Zielonej Górze. Szkoda, że nikt taki się nie znalazł i teraz oglądają ją inni, w innym regionie kraju. Jednak zdania co do zakupu przez miasto nie zmieniam.
- Te 300 tys. zł to w budżecie miasta niewielkie pieniądze – tłumaczy prezydent Kubicki. - Nie chcę się wypowiadać o wartości artystycznej rzeźby, ale budziła ona emocje. Nikt nie przechodził obok niej obojętnie. Turyści przyjeżdżaliby do Zielonej Góry zrobić sobie zdjęcie z tym dziełem. Jestem pewien, że przyciągałaby młodzież. To byłaby inna lekcja historii. Można ją było świetnie wykorzystać do promowania miasta. Zmarnowaliśmy szansę.
Autor artykułu: Tomasz Czyżniewski

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto