Jest upał. Czas na zmianę obiektu narzekań!

Nadeszła wreszcie prawdziwa wiosna i już przestaliśmy się czepiać pogody. Oprócz Dziuńki, ale ona miała basen w domu, to narzekanie uzasadnione.
Polak jak nie ma czego się przyczepić i pomarudzić, to od razu czuje się chory. Z rozpędu pojojczeliśmy trochę o politykach, urzędnikach, Matei co wsadza kij w mrowisko, Irenie, która gada na swojego mężusia, o drogowcach, pijakach, pieskach obs...jących trawniki, o sąsiadach, NFZ. i jeszcze tysiącu innych rzeczach. Fajnie było ! Od razu człowiekowi lżej na duszy :) Zaświeciło słońce, zazieleniło się i wszyscy czmychnęli od komputerów i narzekają na łonie natury. Bo to komary, kleszcze i wariaci szalejący po ulicach. Takie tam dyrdymały, a nie porządne, polskie narzekanie.Ja już widzę jednak światełko w tunelu. Zapowiadają afrykańskie, mordercze upały i narzekactwo przybierze na sile! Sama zacznę. Dzisiaj na działce skwar, że tylko mineralka bulgotała co chwila w przełyku. Pot spływał jak woda pod prysznicem. Co to ma znaczyć?!
Fala upałów niby dopiero nadchodzi ! Zerknęłam na termometr, który mój mąż powiesił na ściance altanki. O kurde ! Jest powód do ponarzekania. Godzina 13:15 a tu jak byk widać 42 stopnie!
Przewiesiłam szybko termometr w półcień. Słupek zleciał do 37 ! Pomyślałam i ciepłomierz wrócił na dawne miejsce. Muszę mieć przecież jakiś konkretny powód do narzekań, prawda? :)
Mokra, opita mineralką wsiadłam do sauny, czyli samochodu i wróciłam do domu. Swoją porcję jojczenia na dzisiaj zaliczyłam. Niech teraz inni ulżą sobie :)