Każdy może przyrządzić naleśniki a'la Janusz Dzięcioł

Wydaje się, że VIP-ów do kuchni zagnać nie jest łatwo. Jednak Janusza Dzięcioła dwa razy namawiać nie trzeba. Podczas niedzielnej imprezy "Święto ziarna" stanął do rywalizacji w przygotowywaniu naleśników. Jego placki robiły naprawdę niezłe wrażenie.
Jaki jest przepis na naleśniki a'la Janusz Dzięcioł?
Składniki to: szklanka mąki, szklanka mleka, szklanka wody (może być mineralna gazowana). Do tego trzeba dodać szczyptę soli i trochę (1 lub 2 łyżeczki) oleju rzepakowego, albo odrobinę masła, aby ciasto nie przywierało. Dla urozmaicenia smaku do ciasta można też dorzucić szczyptę cynamonu.
- Jeśli ktoś lubi, może dolać odrobinę olejku np. migdałowego. Ale tylko odrobinę! - zastrzega Dzięcioł.
Dokładnie rozmieszane ciasto trzeba odstawić na 30 minut. I można smażyć placki.
Jaki farsz? - Widziałem, że moi konkurenci szykowali różne, m.in. czekoladowe cuda, ale ja najbardziej lubię dżem. Truskawkowy! - mówi Janusz Dzięcioł. - Potem naleśnik wystarczy posypać cukrem pudrem i całość udekorować przed podaniem. Podczas konkursu na naleśniki położyłem przecięte na czworo banany i winogrona.
A jeśli ktoś nie boi się większej ilości kalorii, może polać placki śmietanką.
- Lubię gotować - Janusz Dzięcioł mówił nam w poniedziałkowe południe, gdy naszym telefonem akurat przerwaliśmy mu zakupy: - Właśnie kupuję schabowe, młode ziemniaki i ogórki. Dziś ja robię obiad, bo przyjeżdża córka z wnukami.
Jak zapewnia parlamentarzysta, pieczenie mięsa, czy ważenie zupy to dla niego żaden problem. - Tylko rosół mi nie wychodzi, bo zawsze stawiam go na zbyt dużym ogniu. Moja żona za to gotuje go znakomicie.
A kiedy pracuje w Warszawie też gotuje? - Tam nie ma na to ani czasu, ani miejsca. Korzystam z sejmowej restauracji. Wybór jest tam duży, a dania dobre, a nawet bardzo dobre, o ile ktoś lubi restauracyjne jedzenie - mówi poseł. - Ale z całym szacunkiem dla mistrzów kuchni, z potrawami mojej żony i moimi równać się nie mogą.