– Nie mam z czego płacić – mówi zrozpaczona, bo obawia się eksmisji. Pani Hanna jest wychowanką domu dziecka. W 1981 roku po wyjściu z niego dostała od miasta przydział na mieszkanie komunalne. Zamieszkała w bloku przy ulicy Chęcińskiej. Lokum to było przez wiele lat miejskie, po czym w 2001 roku budynek wraz z lokatorami kupiło Świętokrzyskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Zobowiązało się jednocześnie, że rodzinie Hanny Fiuk zapewni nowe lokum. Słowa dotrzymało i wynajęło jej mieszkanie przy ulicy Grochowej.Jednak Świętokrzyskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego w 2005 roku zaczęło mieć problemy finansowe, jednym z efektów było zajęcie majątku firmy przez komornika i licytowanie mieszkań, które należały do ŚTBS. Wśród nich był lokal, w którym mieszka Hanna Fiuk z rodziną – w sumie zameldowanych jest w nim sześć osób. Za prawie 60 tysięcy złotych nabył go nowy właściciel. Domagał się od pani Hanny pieniędzy za wynajem, dodatkowych, bo czynsz kobieta płaci administracji.Sprawa wylądowała w sądzie. – Trwała do 2010 roku, wygrałam ją. Sąd przyznał, że nie muszę płacić najmu. Zresztą żadnej umowy dotyczącej tego nie mam, bo jej z nowym właścicielem nie podpisywałam – twierdzi Hanna Fiuk.Od tamtej pory właściciel zaczął naliczać kobiecie tysiąc złotych miesięcznie opłaty za mieszkanie w jego lokalu. – Ale ja nic nie płacę. Bo z jakiej racji? Przecież nie mieszkam bezprawnie, poza tym regularnie płacę administracji czynsz i wszelkie opłaty za media – podkreśla.Od października 2010 roku do lutego tego roku włącznie kwota urosła do 40 tysięcy złotych. Kobieta postanowiła złożyć sprawę do Sądu Rejonowego w Kielcach o to, by nie musieć płacić tych pieniędzy, rozprawa odbędzie się w pierwszej połowie marca.W międzyczasie jednak starała się o mieszkanie od miasta. Początkowo, gdy wyszły na jaw problemy ŚTBS, w kieleckim magistracie zapisała się na listę oczekujących na przydział mieszkania komunalnego. Ale kiedy mieszkanie przy Grochowej kupił podczas licytacji nowy właściciel, sądziła, iż problemy mieszkaniowe się skończyły i wypisała się.To był błąd. Później, w 2010 roku, znów prosiła kielecki Urząd Miasta o pomoc, lecz nie figurując na liście oczekujących, nie mogła liczyć na otrzymanie lokum. – Boję się, że gdy za kilkanaście dni decyzja sądu będzie niepomyślna dla mnie, mogę mieć eksmisję. I gdzie trafię? Na bruk? – żali się.Agata Kalita, kierownik referatu do spraw mieszkalnictwa w Wydziale Mieszkalnictwa Urzędu Miasta Kielce, uspokaja, że tak wcale nie będzie. - Zasądzając eksmisję sąd musi zbadać, czy pani Fiuk przysługuje lokal socjalny. Jeżeli sąd orzeknie o uprawnieniu eksmitowanej do lokalu socjalnego, wówczas taki lokal będzie musiała dostarczyć gmina, ale też jednocześnie, gdy właściciel wystąpi do niej o realizację wyroku – wyjaśnia.Jak dodaje Agata Kalita, właściciel nie żąda od kobiety opłaty w wysokości tysiąca złotych bezprawnie. - Moim zdaniem ma prawo naliczyć taki czynsz, który mógłby osiągnąć wynajmując mieszkanie zgodnie z obowiązującymi cenami wynajmu na wolnym rynku – podkreśla.Agata Kalita mówi, że dobrze by było, aby Hanna Fiuk przyszła do Wydziału Mieszkalnictwa. – Razem ze wszystkimi ważnymi dokumentami powinna to zrobić zaraz po decyzji sądu. Dzięki temu będzie mogła nam przedstawić dokładnie sytuację, w jakiej się znajduje i ewentualnie podjąć starania o mieszkanie – dodaje.
echodnia.eu Adam Michcik jak oddać ważny głos - na region
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?