Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Knajpa pojedynkowiczów

Zaranek Andrzej
Zaranek Andrzej
Pojedynek znanego w całej Europie uwodziciela z polskim magnatem i przyjacielem króla stał się sensacją towarzyską na salonach całego kontynentu.

Ulica Waliców, na warszawskiej Woli znana jest głównie złodziejaszkom i huliganom. Przez kilkadziesiąt lat mieścił się tu komisariat MO, a od 18 lat policji. Policjanci z Walicowa nie cieszą się dobrą sławą wśród bandyckiej hawry – twardą mają rękę!

Na ulicy Waliców rzadko widuje się spacerowiczów. Niezbyt wiele jest tu do oglądania. A i atmosfera uliczki nie sprzyja romantycznym spacerom. Zaniedbane kamienice, krajobraz mogący służyć za dekoracje do filmów z wczesnego okresu „zimnej wojny”.

Jest tu jednak miejsce szczególne, choć doprawdy trudne je odnaleźć. Na Waliców mieści się wyjątkowa knajpa. W miejscu gdzie dziś się mieści stały jej poprzedniczki już ponad 300 lat temu.

Folk Gospoda stoi w miejscu historycznym. To tu jadała królowa Marysieńka. Tu dokonał się też ostatni akt pojedynku, który w XVIII wieku poruszył całą Europę...

W roku pańskim 1765 w Warszawie zjawił się w Warszawie najsłynniejszy w dziejach uwodziciel, Giacomo Casanova.

Casanova zawdzięcza swoją sławę nie tyle współczesnym, co potomnym. Jego popioły dawno już ostygły i wiele lat minęło od jego śmierci, gdy nazwisko wenecjanina nabrało rozgłosu i sławy. Dzisiaj znane jest wszystkim, i to nie dzięki niezliczonym edycjom „Pamiętników”, lecz dlatego, że urosło do rangi symbolu pewnego typu człowieka. Nazwisko Casanovy stało się synonimem drapieżnego uwodziciela, nieodpartego kochanka, maratończyka seksu. Mało kto jednak wie, że Casanova to nie tylko niepoprawny kobieciarz (przypisuje mu się 200 kobiet – pół tuzina rocznie – co nie wydaje się w świecie rozluźnionych obyczajów seksualnych czymś wyjątkowym).

Warszawa za króla Stasia bawiła się wesoło, a na salonach pięknych dam okazji do amorów nie brakowało. I oto na przedwiośniu 1766 roku napytał sobie słynny Casanova biedy. Oczywiście o kobietę poszło, uroczą włoską aktoreczkę Annę Binetti, w której podkochiwał się znany hulaka i zawadiaka, generał artylerii litewskiej Franciszek Ksawery Branicki. Casanova wyróżniał zaś jej rywalkę Teresę Casucci. Scysja obu panów w garderobie Casacci zakończyła się wzajemną obrazą i... wyzwaniem na pojedynek. Rankiem 5 marca 1766 roku panowie w towarzystwie honorowego świadka, generała Czapskiego udali się powozem do ogrodów na Woli szukać ustronnego miejsca na pojedynek. Padły strzały z pistoletów. Casanova został ranny w rękę; Branicki zalany krwią padł na ziemię. Kula trafiła go w brzuch. Rana wyglądała na śmiertelną. Służba generała chciała natychmiast rozsiekać Casanovę szablami, ale ten ich powstrzymał.

Rannego zaniesiono do najbliższej gospody na Grzybowie. Branicki wyszeptał: - Zabiłeś mnie Waćpan. Ratuj się, bo grozi ci śmierć na szafocie, nie trać czasu, uciekaj! To mówiąc chciał wręczyć Casanovie sakiewkę, ale Casanova pieniędzy nie przyjął i natychmiast opuścił gospodę. Przygodnie spotkany chłop podwiózł go saniami na ulicę Senatorską i ranny Casanova schronił się w klasztorze franciszkanów. A do gospody zjeżdżali w tym czasie przyjaciele Branickiego - poszła fama, że generał jest umierający. Zawrzało w całym mieście. Cyrulik, który zjechał do gospody u zbiegu dzisiejszej ulicy Waliców i Grzybowskiej dobrze jednak opatrzył rany, a że kula nie uszkodziła ważnych arterii generał przeżył.

Pojedynek znanego w całej Europie uwodziciela z polskim magnatem i przyjacielem króla stał się sensacją towarzyską na salonach całego kontynentu. Mówiono i rozprawiano o nim w Paryżu, Wenecji, Wiedniu, w Rzymie, Moskwie i Londynie. W pierwszy dzień Wielkiejnocy Casanova opuścił klasztor. Złożył wizytę królowi, potem Branickiemu. Król Stanisław przyjął go chłodno, hrabia był natomiast bardzo serdeczny. Wiedział, że to on sprowokował pojedynek i nie żywił urazy do człowieka, który wyzwał go lojalnie i niechcący zranił. Dla plebejusza Casanovy pojedynek ze znakomitym polskim arystokratą stał się prawdziwym dyplomem szlacheckim. Niestety – bardzo drogo opłaconym! Król obraził się na niego, szlachta z nielicznymi wyjątkami, potępiła pojedynek. Giacomo przestał być zapraszany, dwór zaczął go bojkotować, salony zamykały się przed nim.

Pewnego dnia otrzymał anonimowy list, informujący go, że król cofnął mu swoją opiekę. Wkrótce potem dostał od Stanisława polecenie opuszczenia Warszawy w ciągu tygodnia. Ponieważ miał wiele długów i nie wiedział jak je spłacić, hrabia Moszyński, królewski minister, ofiarował mu w imieniu króla tysiąc dukatów; część tych pieniędzy poszła na spłacenie wierzycieli, reszta na koszta podróży. Tak zakończyła się kolejna awantura w życiu Casanovy.

Po pojedynku słynnego uwodziciela z równie słynnym zdrajcą pozostały romantyczne westchnienia kilku pań i knajpa na Woli (dziś Folk Gospoda - Waliców róg Grzybowskiej), w której leżał ranny Branicki.

Siedzę teraz w Folk Gospodzie zajadając wspaniałe pierogi i wspominam Warszawę, po której nawet wspomnień coraz mniej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto