"Hołota zaatakowała Ciebie drogi Jurku i nie mogę milczeć" - pisze w liście otwartym do mediów Marek Czekalski, były prezydent Łodzi. Swój list Czekalski rozlepił w miejscach do tego nieprzeznaczonych: na gablotach wystawy fotograficznej na ul. Piotrkowskiej, witrynie byłej restauracji Esplanada i wielu innych.
- Jestem zniesmaczony moim miastem, ludźmi, mam ochotę zapakować manatki i wynieść się stąd - mówi Marek Czekalski.
O co chodzi? Były prezydent nawiązuje do incydentu sprzed tygodnia, kiedy prezydent Kropiwnicki znieważył Konrada Marczaka, strażnika miejskiego. W liście Czekalski wyraża oburzenie postawą mediów, które zajęły się sprawą, jego zdaniem, jednostronnie. Wszystkie publikacje są poświęcone temu, czy prezydent użył obraźliwych słów wobec strażnika, a nie antysemickiemu atakowi przechodnia wobec Jerzego Kropiwnickiego.
- Nie bronię prezydenta, nigdy nie było nam po drodze politycznie, nie jesteśmy przyjaciółmi - podkreśla Czekalski. - Ale na antysemickie wybryki jestem uczulony. Nie pozwolę, by w taki sposób niszczono lata pracy, jaką ja, a zwłaszcza obecny prezydent, poświęciliśmy na walkę z pogardą i lekceważeniem wobec Żydów.
W liście od Czekalskiego dostaje się też radnemu Jarosławowi Bergerowi, który "nie ma prawa wzywać kogokolwiek do przeprosin" oraz Krzysztofowi Kopani, rzecznikowi Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Prokuratura sprawdza z urzędu, czy nie doszło do znieważenia funkcjonariusza na służbie. "Pan Kopania nie dostrzega niestosowności tego ataku, który jest świadectwem jego braku kompetencji". Czekalski dodaje, że antysemickie wystąpienia są złamaniem prawa.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?