Kolejna niedoróbka na wielkiej inwestycji

Pan Robert (dane do wiadomości redakcji) podczas spaceru w parku Siemiradzkiego, tuż koło wyremontowanego niedawno amfiteatru, zauważył niebezpieczną fuszerkę. Pozornie to drobnostka, ale...Jest tak: główny chodnik, którym okrąża się obiekt na 5 tys. widzów, prowadzi na kładkę, zawieszoną kilka metrów nad ziemią. Z prawej strony jest łagodne zejście w dół. Z lewej płot okalający amfiteatr. Jednak... jest też szczelina. Kto w nią wejdzie, spadnie po stromej skarpie prosto na jezdnię!Widać, że ktoś zorientował się w zagrożeniu i zamontowano tutaj dodatkową barierkę. Sprawy jednak ona nie załatwiła. - Wprawdzie zabezpieczono tę szczelinę, lecz sposób wykonania budzi moje wątpliwości. Dla dorosłego nie będzie już zagrożeniem, jednak dla dziecka spacerującego bez nadzoru, a tym bardziej jadącego na rowerku, ten element barierki może być niebezpieczny - alarmuje pan Robert.Byliśmy w piątek na miejscu. Może Czytelnik nieco przesadza? - Nie sądzę. Cały czas można się ześlizgnąć. Trzeba by tę przerwę ogrodzić do ziemi. Poza tym wie pan, tu chodzą tłumy, bo amfiteatr jest świetny. Widzi pan setki ludzi idących tędy po zmroku z jakiegoś koncertu? Niech się komuś noga powinie i będzie tragedia - mówi Wacław Klewecki, którego spotykamy tuż obok mostku.Z takimi argumentami zwróciliśmy się do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego Adama Migdalczyka. - Nie moja działka, ale sprawdzę, czy i jakie jest zagrożenie - obiecał nam urzędnik. Może remont powinno wykonać miasto? Sprawie przyjrzała się rzeczniczka Anna Zaleska. Po sprawdzeniu odpowiedziała: - To teren, który podlega Miejskiemu Centrum Kultury.Tam postanowiliśmy zainterweniować. Dyrektorka MCK Dorota Janczewska natychmiast obiecała, że szczelina zostanie zabezpieczona. Nie trzeba było niczego uzasadniać, bo problem był już znany. - Po zamknięciu sezonu kulturalnego w amfiteatrze zajmujemy się obiektem. Udoskonalamy, likwidujemy usterki wdrażamy różne wnioski, które się nasunęły po kilku miesiącach użytkowania. Barierki na pewno zrobimy - zapewniła nas dyr. Janczewska.Wyremontowana za 13 mln zł parkowa scena to najmłodsze dziecko gorzowskiej kultury. Olbrzymi obiekt (mieści niemal 5 tys. widzów) przeszedł dopiero co chrzest bojowy - od wakacji było tu kilka koncertów - i teraz wiadomo, co jest do poprawienia.To i tak drobnostka w porównaniu z innymi niedociągnięciami na miejskich inwestycjach. Na ul. Wyszyńskiego w rok po otwarciu trzeba przeprojektować i przebudować fragment skarpy, bo deszcz zmył tu kawałek chodnika. Kosztuje to niemal 100 tys. zł. Na budowie filharmonii wykonawca użył innych materiałów, niż żądało miasto i teraz walczymy o 5 mln zł rekompensaty. Były też stracone miliony na remont ul. Sybiraków (wykonawca zaliczył obsuwę, miasto straciło 2 mln zł z programu schetynówek), remont ul. Głowackiego i Nowej w kilka miesięcy po zakończeniu prac czy słynne otwarcie mostu Staromiejskiego po modernizacji - zaraz po fecie... zamknięto go dla pieszych!