Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolejna rozmowa z Józefem Ryszardem Pernakiem

Redakcja
Płonący wiatrak
Płonący wiatrak archiwalne
Ryszard nestor Towarzystwa Miłośników Kujaw przy okazji naszych rozmów dzieli się wspomnieniami i własnymi przeżyciami, jak i przypomina wiele faktów, które powoli przechodzą do zapomnienia. A oto ciekawe tematy, jakie nasunęły się w toku naszych rozmów.

KS.Ryszard kontynuując nasze rozmowy sygnalizowałeś, że w latach 1920-1930 w Radziejowie były wiatraki jak i elektrownia. Co możesz na ten temat powiedzieć?
RP.
Powiem tak. Właśnie w tych latach panoramę Radziejowa przyozdabiały trzy wiatraki. Gdybyśmy szli od obecnego Liceum to najbliższy wiatrak na stoku był własnością p. Jana Markiewicza ( niestety spłonął). Drugi wiatrak był własnością rodziny Klopsów. Jego lokalizacja to blisko obecnej Szkoły Podstawowej i Gimnazjum. Trzeci wiatrak mieszczący się w pobliżu należał do rodziny p. Józefa Górczyńskiego. Wszystkie już dawno nie istnieją.
Rzeczywiście Radziejów miał swoja elektrownię. Naprzeciwko obecnego Domu Handlowego „Stokrotka" znajdował się dom z zabudowaniami gospodarskimi pani Konstancji Wyrzykowskiej w nich zamontowany był agregat prądotwórczy małej mocy. Elektrownia jak ja szumnie nazywano zaopatrywała –„Magistrat", Posterunek Policji, Sąd, Szkołę Podstawową a w późniejszym okresie także oba kościoły, Urząd Pocztowy, firmę handlową „Rolnik" oraz kilka domostw. Na ulicach zamontowano kilkanaście lamp umieszczonych na słupach. Do wybuchu II Wojny Światowej elektrownia była czynna od zapadającego zmroku do godziny 24. O godz.23,55 elektrownia wyłączała dopływ prądu dla odbiorców, aby przygotowali sobie inny rodzaj oświetlenia. W okresie niemieckiej okupacji niemiecki burmistrz Kurt Moler powiększył personel elektrowni i prądu w porze nocnej nie wyłączano.
KS.Wiem, że w swoim pracowitym życiu byłeś niezmiernie aktywnym. Imałeś się wielu zajęć. Byłeś znanym społecznikiem. Ale to, że byłeś też aktorem? stanowi dla mnie niespodziankę. Jak to było z tym aktorstwem?
RP.
Nie żartuj. Daleko mi do aktorstwa, choć każdy człowiek trochę w życiu nim jest. Ale do rzeczy.
Chociaż warunki codziennego życia mieszkańców w tamtym okresie nie były najlepsze i nie poprawiały się, brak było miejsc pracy ( liczne kolejki pod magistratem) to aktywność mieszkańców rosła. Była to niewątpliwa zasługa nauczycieli ówczesnej szkoły podstawowej i młodzieży z tej szkoły się wywodzącej. W każdym roku na deskach scenicznych w remizie Radziejowskiej Ochotniczej Straży Pożarowej wystawiane były przedstawienia teatralne zespołów amatorskich. Pamiętam, że wystawiona została sztuka – „Niespodzianka". Dzięki nieodżałowanemu w działaniu społecznym Ks. Janowi Wieczorkowi zebrano silny zespół amatorów i wystawiono sztukę – „Wesele na Kurpiach" w której ja jeszcze uczeń szkoły podstawowej brałem udział jako Teoś. Moim scenicznym tatą był p. Józef Prusinowski. Sztuka ta miała wielkie powodzenie. Graliśmy w Radziejowie, Szóstce , Osięcinach. W sztuce, o której mówiłem uprzednio- „Niespodzianka" główną role zagrała fantastycznie p. Surdyk ( mama późniejszej dyrektor Biblioteki Wiesławy Indrjan ).
Będąc przy osobie Ks. J. Wieczorka przypominam sobie, że co roku sprowadzał do Radziejowa Wojskową Orkiestrę z Torunia. Zawsze dawała piękne koncerty. Ciekawostka przy tym jest, ze po koncercie mieszkańcy Radziejowa posiadający powabne córki na wydaniu zapraszali członków tej orkiestry na spotkania towarzyskie, które prowadziły do zawierania przemiłych znajomości. Z tego, co słyszałem to z tych spotkań w dwóch przypadkach zawarto związki małżeńskie.
KS.
Ryszard. Radziejów w tamtych czasach nie był skanalizowany. Były trudne warunki dla mieszkańców. Jacy byli wtedy mieszkańcy?
RP.Pomimo trudnych warunków mieszkaniowych radziejowskich mieszkańców, braku kanalizacji, oddalonych od ich domów studni do pobierania wody pitnej byli to ludzie pogodni, wzajemnie do siebie życzliwi. Myślę, że warto zobrazować problem wody pitnej.
Mieszkańcy ulicy Kilińskiego chodzili do studni w rynku, która przypomina jej-„atrapa" przy kiosku ruchu, albo do studni na –„kordonie" gdzie stoi nieczynna apteka –„Pod Orłem". Była też studnia z żurawiem naprzeciwko Domu Handlowego – „Stokrotka". I taka ciekawostka. Znajomy mi piekarz, który miał piekarnię w podwórzu ( gdzie dzisiejszy budynek po Rejonie Telekomunikacji) miał wynajętą kobietę ( Błaszczykowa), która to przynosiła ze studni na rynku codziennie 50 wiader. Nosiła w dwóch kubełkach stosując do tego tzw. –„szundy" lub –„nosidełka".
KS.Ryszard podziwiam Twoja pamięć. Myślę, że niedługo poruszymy inne ciekawe tematy, jakie nasunęły się w toku naszych rozmów. Dziękuje za kolejny fragment naszych rozmów.
KS.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto