Szkoleniowiec Lecha ma przed czwartkowym meczem nie lada dylemat. Lech przywiózł z Dniepropietrowska skromną zaliczkę 1:0. Ten wynik niczego jeszcze nie przesądza.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, ale walka jeszcze się nie skończyła. W Poznaniu czeka nas ciężki bój - podkreślił trener Zieliński. Teraz wszyscy zastanawiają się, jaką taktykę przygotuje swoim podopiecznym. Czy Lech zaryzykuje i zaatakuje od pierwszej minuty, zaskakując Dnipro swoim ofensywnym ustawieniem, czy może spokojnie poczeka na to, co zrobią rywale i będzie szukał swoich szans w kontratakach? W drugiej połowie meczu z Cracovią wyprowadzanie szybkich akcji spod własnej bramki wychodziło znakomicie. Niestety, przeciwko Ukraińcom zabraknie dwóch ważnych ofensywnych ogniw.
Szkoda zwłaszcza Rudnevsa. O perypetiach Łotysza z transferem do Lecha pisaliśmy już wielokrotnie. Najpierw wybuchł spór o wysokość ekwiwalentu, jaki przy tym transferze miałby dostać od poprzedniego pracodawcy Łotysza - węgierskiego Zalaegerszeg, Daugava Daugavpils, którego jest wychowankiem. FIFA wydała werdykt dopiero 18 lipca, ale na tym nie skończyły się problemy.
Menedżerowie zawodnika próbowali sprzedać go do klubów ukraińskich i drugiej niemieckiej Bundesligi. By zyskać na czasie, wywołali spór o zarobki piłkarza. W pewnym momencie wydawało się nawet, że do transferu w ogóle nie dojdzie. Dopiero gdy z urlopu wrócił prezes borykającego się z problemami finansowymi Zalaegerszeg i włączył się w negocjacje, bo chciał koniecznie swojego zawodnika sprzedać, zakończył się trwający blisko trzy tygodnie pat.
Ponieważ jednak Rudnevs przyszedł niemal w ostatniej chwili i zdążył już rozegrać w pucharach mecz w drużynie swojego poprzedniego pracodawcy, w czwartkowym meczu go nie zobaczymy. Jacek Zieliński będzie miał więc do dyspozycji Artura Wichniarka bądź Joela Tshibambę. Doświadczenie czy młodość? Dyscyplina taktyczna czy improwizacja i nieprzewidywalność? Tshibamba wykonał dobrą robotę w Dniepropietrowsku, ale dla Lecha gola jeszcze nie strzelił. Kto więc zagra "na szpicy"? - to pierwszy znak postawiony przed trenerem Zielińskim.
Trudno będzie też zastąpić zdyskwalifikowanego Sławomira Peszkę. Co prawda Lech odwołał się od surowej kary nałożonej przez UEFA na reprezentacyjnego pomocnika (musi pauzować jeszcze w dwóch meczach), ale trudno się spodziewać, by piłkarska federacja go odwiesiła. Miejsce "Peszkina" zajmie więc Jacek Kiełb, a na lewym skrzydle zobaczymy Siergieja Kriwca, który w meczu przeciwko Cracovii był rezerwowym i pojawił się na boisku dopiero w 60. minucie. Możliwy jest jeszcze wariant z Arturem Wichniarkiem na prawym skrzydle, przecież często grał na tej pozycji w Bundeslidze, ale to rozwiązanie jest mało prawdopodobne, bo nie wiadomo, jakby wyglądała współpraca w defensywie "Króla Artura" z Marcinem Kikutem. A Lech w czwartek będzie musiał wręcz perfekcyjnie grać w obronie.
Trzecim kluczowym zawodnikiem, którego będzie trzeba zastąpić, jest Dimitrije Injac. Serb będzie pauzował z powodu kartek. Trener Zieliński znowu będzie musiał zdecydować się, czy postawić na doświadczenie, czy młodość. Role defensywnego pomocnika mogą pełnić zarówno Ivan Djurdjević, jak i nastolatkowie Mateusz Możdżeń czy Kamil Drygas. Można rozważyć też kandydaturę Jakuba Wilka, który nieźle gra w obronie i potrafi włączyć się do akcji ofensywnych. Cieszy powrót po kartkach i kontuzji Grzegorza Wojtkowiaka. Z twardym jak skała Manuelem Arboledą muszą w czwartek na środku obrony stworzyć zaporę nie do przejścia.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?