Kolejowa zagwozdka łomżyńskiego faceta

Przez 120 rocznicę kolei nadnarwiańskiej mam przerąbane na całej linii!
Najstarszej z moich dam zamarzyła się podróż pociągiem do Śniadowa i z powrotem. Miałem stanąć na głowie i zdobyć bilety. Najstarszą poparły dodatkowo dwie młodsze damy. Zawaliłem, bo zanim się obejrzałem bilety błyskawicznie rozparcelowano wśród innych chętnych. Moje damy ominie ekscytująca podróż szynobusem, he he. Jak przez mgłę pamiętam dworzec PKP w City Łomża i nie podniecają mnie takie wspominkowe przejazdy. O kolei w Łomży znam tylko stare dowcipy. Stary Wiarus kiedyś na ememce nawijał o jej „świetlanej” historii. Odebrałem to jako science fiction. Nie wzrusza mnie także fakt, że przed wojną Łomża miała aż 3 połączenia dziennie z Warszawą. Zamiast przywrócić przejazdy kolejowe, to jakiś pomysłowy Dobromir kosowi koło piórek robi.
W 120 rocznicę Kolei Nadnarwiańskiej puści się szynobus i niech łomżyniacy się cieszą! Sorki, wybrana grupa szczęśliwców, której udało zdobyć się bilety na to "historyczne" wydarzenie.
Czeka mnie wysłuchiwanie narzekań, jaki to jestem małoobrotny i nawet głupich bilecików na szynobus do Śniadowa nie potrafię załatwić. Dla własnego spokoju zafunduję swoim damom przejazd bieszczadzką kolejką leśną. Na trasie od Smolnika do Przysłupia będą bliżej natury i malowniczego krajobrazu Bieszczadów. Dołożę jeszcze napad konnej Bandy Krzycha na kolejkę i wtedy niech spróbują szkalować obrotność łomżyńskiego Kosa!
A jednorazowym przejazdem szynobusu Łomża nic nie zyskuje..