Koniec emaliernii

Wczoraj ponad 250 pracowników myszkowskiej emaliernii, z prawie 300 zatrudnionych straciło pracę.

Spółka Emalia Olkusz produkująca emaliowane garnki zamyka swój zakład w Myszkowie. Dwa lata temu podpisała ze Światowitem S. A. piętnastoletnią umowę na dzierżawę hali, ale musi się z niej wyprowadzić. Nowy właściciel czyli Przemysłowa Kompania Recyklingowa z Warszawy, chciał spółce czterokrotnie podwyższyć czynsz. Emalia nie mogła przystać na takie warunki.

Na bruk pójdzie ponad 250 pracowników emalierni. Tylko niespełna 30 z nich dostało propozycję pracy w zakładzie w Olkuszu (37 km od Myszkowa, przejazd w jedną stronę zajmuje prawie godzinę), do którego będą dowożeni. Ci, którym skończyły się 31 marca okresowe umowy o pracę dostali wczoraj świadectwa pracy, reszcie wręczono wymówienia. Niektóre kobiety, jak Aniela Beleć, przepracowały w zakładzie ponad 30 lat.

Z załogą spotkał się wczoraj dyrektor handlowy olkuskiej Emalii Artur Borkowski, który zakomunikował pracownikom, że z ekonomicznego punktu widzenia prowadzenie produkcji w Myszkowie na nowych warunkach nie ma uzasadnienia. Połowa maszyn przeniesiona zostanie do Olkusza, a reszta - zdemontowana - ma czekać na lepsze czasy. Borkowski podziękował załodze za dwa lata współpracy.Przez pewien czas w zakładzie będzie jeszcze prowadzona produkcja. Prawdopodobnie do 25 kwietnia. W hali znajduje się kilkaset tysięcy garnków, które trzeba przygotować do sprzedaży. Dyrektor namawiał pracowników do przychodzenia do pracy, do momentu zamknięcia zakładu, i odebrania za ewentualne urlopy pieniężnego ekwiwalentu. Poinformował także, że Emalia zdecydowała się przejąć zobowiązania w stosunku do osób, które w najbliższych miesiącach mają nabyć świadczenia emerytalne. Ma się dla nich znaleźć w firmie zatrudnienie na ten okres.

Pracownicy emalierni próbowali się czegoś dowiedzieć o nowym właścicielu hali i jego planach. Borkowskit nie był jednak im w stanie udzielić żadnych informacji.

- Może byśmy się załapali z kuroniówki do pracy. Byłaby ciągłość - zażartowała jedna z pracownic.

Borkowski stwierdził, że były rozmowy prowadzone przez biuro zarządu Emalii z pełnomocnikiem PKR, ale nie znał szczegółów.

Emalia będzie musiała się jeszcze rozliczyć z Powiatowym Urzędem Pracy, z którego przejęła bezrobotnych korzystając z pomocy ze środków publicznych. Jak mówi zastępca dyrektora PUP Jadwiga Nowak, nie ma znaczenia, że firma zamyka zakład z nie swojej winy.

Ustawa mówi, że jeżeli pracodawca nie utrzyma przez określony czas miejsc pracy, musi zwrócić pieniądze otrzymane w ramach pomocy publicznej.

W ciągu dwóch lat za pośrednictwem PUP zatrudnionych zostało w myszkowskim zakładzie około 100 osób.

Myszkowska emaliernia była jeszcze dziesięć lat temu wiodącym wydziałem Myszkowskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych Światowit. Upadek Światowita zaczął się gdy firma przekształcona w spółkę akcyjną ze 100-procentowym udziałem państwa została włączona do programu Narodowych Funduszów Inwestycyjnych.

Umowa to za mało

Hala emaliernii została zlicytowana, wraz z kilkoma innymi nieruchomościami należącymi do Światowita S. A., pod koniec lutego.

Jej nowy właściciel Przemysowa Kompania Recyklingowa został wpisany do Krajowego Rejestru Sądowego 31 października 2007 r. Wygrał licytację z Emalią proponując kwotę 4,1 mln zł. Licytacja odbyła się po przeprowadzeniu procesu upadłościowego Światowita S. A., który miał ponad 150 wierzycieli.

Emalia Olkusz sprowadzona została dwa lata temu do Myszkowa przez kuratora Światowita Tadeusza Kowalczyka, który namówił zarząd spółki do przejęcia produkcji naczyń emaliowanych.

Umowa dzierżawy podpisana na 15 lat okazała się jednak nieskuteczna, ponieważ wcześniej nastąpiło zajęcie przez komornika nieruchomości które były cząścią majątu Światowita, w tym także emaliernii.