Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec Świata - Wywiad z zespołem!

Bronicky
Bronicky
Na takim Końcu Świata można mieszkać :)

Fot. Paulina Gajdka
Na takim Końcu Świata można mieszkać :) Fot. Paulina Gajdka Bronicky
Jakiś czas temu w klubie 4 Róże Dla Lucienne odbył się koncert grupy Koniec Świata. Przed koncertem udało mi się porozmawiać z "Dżekim" - Jackiem Stęszewskim - wokalistą zespołu.

Pytania dotyczyły głównie nowej płyty, a także trasy koncertowej promującej "Oranżadę". Był to mój pierwszy osobisty kontakt z tym artystą, choć prędzej kilka razy miałem okazję być na koncercie grupy Koniec Świata, to dopiero 19 grudnia skorzystałem z niej po raz pierwszy i żałuję, że dopiero teraz.
Jako support wystąpił Wrocławski zespół Holden Avenue, grający tzw. "Kalifornijski Rock", który z reguły nie przypada mi do gustu, jenak w wykonaniu tej grupy, w wersji koncertowej całkiem przyjemnie się tego słuchało. Zespół wręcz kipiał energią na scenie, sami muzycy natomiast okazali się być bardzo sympatyczni.
Przed koncertem w MMkowym konkursie udało mi się wygrać najnowszy album grupy Koniec Świata, który był brakującym ogniwem w mojej płytotece :)
Wywiad w całości będzie można usłyszeć już niebawem w audycji Cztery Pory Rocka w Akademickim Radiu Index
Bronek: Dziś ostatni w tym roku koncert w ramach trasy koncertowej. Opowiedz, jak przebiega ta trasa?
Dżeki: Tak, jak powiedziałeś, ostatni w tym roku, ale trasa nadal trwa, w styczniu, lutym i marcu odwiedzimy jeszcze parę miast, które ominęliśmy, na pewno Pomorze, Gdynia, Gdańsk, ale jest to ostatni koncert w 2010 roku. Jak cała trasa? Okej, z tym że nie było tego tak dużo, jak rok temu, ponieważ ograniczyliśmy trochę koncertowanie, ale było okej, zauważyłem że na koncertach pojawiło się trochę nowych twarzy, co można traktować jako dobry omen, więc haraszo!
Bronek: A jakieś anegdoty z trasy, jakieś niestandardowe przygody?
Dżeki: Akurat tym razem nie było. Dwa lata temu w Zielonej Górze mieliśmy ciekawą przygodę, która skonczyła się najpierw na izbie wytrzeźwień, później na komisariacie, a później na wolności, także nasza wizyta przeciągnęła się z niedzieli do poniedziałku... (śmiech). Ale w tym roku już było spokojnie. Człowiek starszy, zmęczony, więc ma mniej energii na takie harce.
Bronek: Opowiedz o ostatniej płycie, o pracy nad nią i samym nagrywaniu.
Dżeki: Nic się nie zmieniło jeśli chodzi o klimat i pracę, jaką wkładaliśmy w poprzednie płyty, z tego co pamietam, materiał na nią powstał w pół roku, później nagranie. Warto podkreślić, że ta płyta po raz pierwszy w naszej karierze została nagrana na setkę, później dograliśmy tylko wokale i wydaje mi się, ze był to udany zabieg, bo jest to słyszalne, że jest to nieco lepsze od poprzednich płyt, wciąż dalekie od doskonałości, ale na pewno lepsze od poprzednich.
Bronek: Dlaczego zdecydowaliście się nagrywać na setkę?
Dżeki: Po pierwsze był to pomysł realizatora, który z nami pracował, Jarek „Tofik". Stwierdził że tak będzie najlepiej i nie kwestionowaliśmy tego, więc tak się stało. Płytę nagrywaliśmy w Wojkowicach, w studiu MAQ, tam, gdzie poprzednie płyty, z tym że teraz Maq postawił nowe studio, nieco większe, bardziej przestrzenne, gdy tam nagrywaliśmy, studio było jeszcze nie wykończone, w stanie surowym, jeszcze byli tam robotnicy.
Bronek: A jak wam się układała współpraca z gośćmi, którzy zagrali i zaśpiewali na płycie?
Dżeki: Z instrumentalistami mieliśmy okazje współpracować wielokrotnie przy nagrywaniu poprzednich płyt, na przystanku Woodstock, także nie mieliśmy się czego obawiać, bo wiedzieliśmy, kogo zapraszamy i z kim pracujemy, natomiast Tomek (Kłaptocz, gościnnie zaśpiewał "Oranżadę" przyp. Bronek) to przesympatyczny człowiek, bardzo wrażliwy, z taką duszą artysty, jeśli ktoś miał okazję prędzej z nim rozmawiać, czy współpracować, to wie, że można od niego wyczuć takie bijące ciepło i wielką serdeczność, także tu nie było absolutnie problemów z dogadaniem się, z zaproszeniem i oczywiście był bardzo zadowolony, przyjął zaproszenie i nagraliśmy jedną piosenkę („Oranżada" - przyp. Bronek).
Bronek: Do tej piosenki powstał także teledysk opowiedz coś o nim?
Dżeki: Ze względu że nasz budżet na teledysk był dość mocno okrojony. Wiadomo, jak jest i nie stać nas było za bardzo na jakikolwiek klip, a chcielismy, aby do tej płyty jakiś obrazek się pojawił, który uzupełni tą płytę. Jacek, nasz gitarzysta, miał w domu stare filmy jeszcze z dzieciństwa, które nagrywał jego ojciec jeżdżąc na wakacje. Jacek wygrzebał te filmy, rzucił projektorem na scianę, skręcił swoją kamerą i zmontował z tego klip, także koszt był zero złotych, jedynie pracę i czas Jacka, jaki musiał na to poświęcić.
Teledysk tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=6Qq9xM8RCSw
Bronek: Planujecie jeszcze jakieś klipy do piosenek z „Oranżady"?
Dżeki: Planujemy. Jeszcze nie wiem do jakiej piosenki. Jest w planach ukazanie się trzeciego singla prawdopodobnie będzie to „Serce w Paryżu" i być może do tej piosenki zrobimy teledysk.
Bronek: Skąd fascynacja osobą Fanny Kapłan w piosence „Fania"?
Dżeki: Historia tej piosenki sięga trzy lata wstecz, kiedy dostałem od „Domina", brata Jacka, z którym byliśmy zapięci w jednych kajdankach (historia z poprzedniego koncertu w Zielonej Górze), więc połączyło nas coś więcej niż tylko przyjaźń. Domino wysłał mi życiorys pewnej dziewczyny z jej całą dotychczasową twórczością filmową, filmami, przy których pracowała i tam był właśnie jeden film o Fanii, co strzelała do Lenina. Strasznie mnie to zaciekawiło. Wiedziałem już prędzej że coś takiego miało kiedyś miejsce, jednak nie zagłębiłem się bardziej w ten temat. To, co znalazłem w tym tekście, przypomniało mi o całej tej historii, zainteresowałem się, poczytałem i stwierdziłem, że warto o tym napisać, no i napisałem, zresztą bardzo ciekawa historia tej osoby.
Bronek: W tekstach na "Oranżadzie" często nawiązujesz do Adama Mickiewicza. Dlaczego właśnie Adam?
Dżeki: Nie znałem go osobiście, nie wiem jaki był, czy to był dobry człowiek... Dlaczego Mickiewicz? Czytało się tego trochę, czasami bardziej z przymusu, ale po latach także do tego wracałem już bardziej dla przyjemności, ale trudno mi powiedzieć, dlaczego czasami wpadają mi w teksty mickiewiczowskie wersy.
Bronek: Co takiego stało się „Na moście w Sarajewie" (tytuł jednej z piosenek na nowej płycie)
Dżeki: Na moście w Sarajewie, rozpoczęła się Pierwsza Wojna Światowa. Tam był zamach na Ferdynanda, natomiast tytuł piosenki wziąłem, oglądając kiedyś film, gdzie padły te słowa „Na moscie w Sarajewie zabito Ferdynanda" i stwierdziłem, że to dobry tytuł na piosenkę i tak to się później rozwinęło aczkolwiek piosenka mówi zupełnie o czymś innym.
* * *
Zobacz nas na facebooku: 
strona portalu Moje Miasto Zielona Góra
strona bezpłatnego tygodnika miejskiego MM Moje Miasto Zielona Góra

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto