Samolot pojawił się na placu Defilad w środę. Szybko okazało się, że stanął na prywatnej działce. Nie oznacza to jednak, że taka - dość specyficzna konstrukcja - może tam legalnie stanąć. Urzędnicy zapowiedzieli, że dziwna instalacja jest samowolą budowlaną i wydawało się, że samolot "odleci" z placu Defilad i pozostanie tylko wspomnieniem.
Tymczasem samolot jak stoi, tak stał. Co więcej, zyskał nowe - kuriozalne - malowanie. Na kadłubie pojawił się napis "Airlines Warszawa". Jest też Syrenka (znak chroniony prawnie, a ratusz nie wydał zgody na jego użycie) oraz flaga Polski i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wewnątrz trwają prace, ale podobno wkrótce ma tam pojawić się restauracja. Na razie całość otoczona została płotem.
Restauracja ma podobno ruszyć 26 lipca. W samolocie ma zmieścić się ponad 40 osób. - Będziemy dokonywali egzekucji, jeśli chodzi o usunięcie go z terenu publicznego. Plan miejscowy nie przewiduje stawiania w tym miejscu tego typu obiektów - tłumaczy w rozmowie z tvnwarszawa.pl Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. Na miejscu pojawił się Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, który stwierdził że samolot nie może tam stać. Stawiania takich obiektów zabrania też plan zagospodarowania przestrzennego.
Tymczasem właściciel w najlepsze remontuje nową restaurację. Czy uda mu się ją otworzyć? Wszystko wskazuje, że tak. Chyba, że wcześniej odcięty zostanie prąd. W kolejce jest też kontrola Sanepidu. To, że samolot zniknie z placu Defilad - to pewne. Pytanie tylko, jak szybko służbom uda się poradzić z tą dość niekomfortową sytuacją.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?