Koronawirus. Cięcia w Legii Warszawa. Zwolnienia i obniżki pensji w związku z epidemią. Trwają negocjacje z piłkarzami

Zawieszenie rodzimych rozgrywek piłkarskich sparaliżowało pracę klubów sportowych, w tym i warszawskiej Legii. Najcenniejszym ogniwem w tabelce wpływów są przychody z tzw. dnia meczowego. Z tego tytułu klub z Łazienkowskiej zarobił w poprzednim sezonie 20 mln zł - wynika z informacji Przeglądu Sportowego. Jak powiedział na łamach gazety Dariusz Mioduski, właściciel stołecznego klubu - epidemia koronawirusa może spowodować straty na poziomie 25. proc. rocznego budżetu, tj. ok. 30 mln zł.

Mioduski szuka zatem oszczędności. Prezes klubu zadecydował o czasowym obniżeniu wypłat. Zarząd i pracownicy będą tymczasowo zarabiać o 50% mniej (z zastrzeżeniem, że pensja nie może zejść poniżej pewnej kwoty). Sam Mioduski od początku nie pobiera wynagrodzenia z tytułu zajmowanego stanowiska.

Według różnych doniesień wraz z końcem marca pracę w Legii straciło 20-40 osób. Wśród nich są pracownicy biurowi czy pionu marketingu. Zwolniony został m.in. Maciej Dobrowolski, członek redakcji legia.com, zatrudniony jednocześnie w klubowym muzeum. Legionista otrzymał pracę w klubie w 2015 roku (podczas prezesury Bogusława Leśnodorskiego) po wyjściu z aresztu, w którym niesłusznie spędził 40 miesięcy.

50-procentowej obniżce ulec mają również pensje piłkarzy. Co więcej - z pozostałych 50 procent klub chciałby wypłacać zawodnikom maksymalnie 20 tysięcy złotych brutto miesięcznie, a resztę sumy "zamrozić" i wypłacić dopiero, kiedy sytuacja finansowa klubu będzie stabilna.

Serwisy sportowe relacjonują, że piłkarze zgadzają się obniżyć kontrakty, jednak cięcia zaproponowane przez klub są zbyt duże. "Rozmowy idą bardzo opornie" - czytamy w Przeglądzie Sportowym. Jak opisuje "PS" - piłkarze tłumaczą, że z powodu wcześniejszych inwestycji, raty kredytowe znacznie przekraczają kwotę zaproponowaną przez Legię.