Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus uderzy w rynek mieszkaniowy? Ceny spadną, wzrosną, a może trudniej będzie kupić własne „M”?

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Maksym Boldashev
Czy „boom” budowlany dobiega końca? Kryzys, który nadejdzie po koronawirusie, z pewnością przełoży się na rynek mieszkaniowy. O jego skutki pytamy ekspertów.

Do tej pory wszyscy byli zgodni, ceny mieszkań będą wzrastać, a szczytu „górki” nie widać. Sytuacja zmieniła się wraz z początkiem zeszłego tygodnia. Gdy koronawirus pojawił się w Polsce rynek zaczął przestawiać się na tryb awaryjny. Ci, którzy mogli – zostali w domu, inni przestrzegają specjalnych procedur. Niektórzy – niestety – zostali bez pracy.

Eksperci, z którymi rozmawiamy, są zgodni. Skalę problemu poznamy dopiero, gdy Polska – a właściwie cały świat – poradzi sobie z trwającą pandemią. Deweloperzy również wyczekują. W rozmowach z nami nie chcą komentować sytuacji. Twierdzą, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić o potencjalnych skutkach obecnego kryzysu.

ZOBACZ: Aktualne ceny mieszkań w Warszawie - Sprawdzamy dzielnica po dzielnicy

Rembertów zastąpił Białołękę i Wawer na spodzie rankingu warszawskich cen nieruchomości. Ceny w tej dzielnicy rosną, podobnie jak w całej Warszawie, ale dynamika wzrostu jest zdecydowanie najmniejsza. Rok temu płaciło się tu średnio za metr kwadratowy 6300 zł. Po dwunastu miesiącach trzeba już wyłożyć o 500 zł więcej. W Rembertowie zawierany jest niecały procent ogółu stołecznych transakcji nieruchomości.

Ceny mieszkań, Warszawa. Już w czterech dzielnicach średnia ...

- Jestem zdania, że w najbliższym czasie deweloperzy będą starali się wstrzymywać decyzje o rozpoczynaniu nowych projektów oraz wprowadzaniu nowych inwestycji do oferty. Spodziewam się, że spadnie liczba nowych zapytań od klientów – komentuje dla nas Mateusz Mucha, menedżer w domu maklerskim Navigator S.A. - W tym momencie trzeba rozważyć ile czasu będzie trwać sytuacja z wirusem – jeżeli przyjmiemy horyzont 2-3 tygodni, to wówczas możemy mieć do czynienia z czasowym spowolnieniem działalności, natomiast jeżeli problem będzie długotrwały, to deweloperzy na nowo będą musieli przemyśleć strategię w zakresie wprowadzania nowych inwestycji, zakupów gruntowych czy też polityki cenowej – dodaje.

Sporym utrudnieniem dla deweloperów byłby zakaz przemieszczania się po poszczególnych rejonach kraju czy np. utrudnienia przyjazdów dla cudzoziemców - którzy licznie pracują na stołecznych budowach. Możemy być jednak spokojni patrząc na inwestycje, które są już realizowane. Nie ma zagrożenia, by zostały wstrzymywane. Szczególnie jeśli generalnym wykonawcą jest firma znajdująca się w portfolio inwestora.

Mniej chętnych na mieszkania?

- Ankieta przeprowadzona 11 i 12 marca wśród agentów Metrohouse, którzy każdego dnia obsługują tysiące klientów poszukujących do zakupu mieszkania dowodzi, że pojawienie się zagrożenia w postaci koronawirusa już przyczynia się do zmniejszenia popytu na mieszkania - mówi Marcin Jańczuk, analityk rynku mieszkaniowego z Metrohouse. Jak słyszymy, aż 81 proc. ankietowanych agentów uważa, że rynek mieszkaniowy odczuje zmniejszenie popytu. Ponad połowa z nich już teraz zauważa spadek zainteresowania ich ofertami. Firma zauważa też, że coraz więcej klientów odkłada decyzję o zakupie mieszkania, a nawet przerywa rozmowy czekając na lepszą sytuację.

- W następstwie koronawirusa kurek z klientami może zostać przykręcony, co może mieć wpływ na pogorszenie się nastrojów w branży, która przez ostatnie lata przeżywała okres wyjątkowego rozkwitu. Nie należy się nastawiać, że deweloperzy, działający w kolejnych tygodniach w zwolnionym tempie, będą pozwalać sobie na negocjacje będących w sprzedaży inwestycji (przecież przeważająca część mieszkań już jest sprzedana), ale nie jest też wykluczone, że zmotywowani gorszym tempem sprzedaży będą stosować dodatkowe zachęty zakupowe, szczególnie w przypadku mieszkań, które nie cieszą się tak szerokim zainteresowaniem - wyjaśnia Jańczuk.

Oznacza to, że nawet mimo mniejszego ruchu deweloperzy raczej nie będą obniżać ceny. Tym bardziej, że większość mieszkań w inwestycjach będących na ukończeniu została sprzedana, a w dużych miastach „głód mieszkaniowy” wciąż jest duży. Pozostaje pytanie, jak zareagują klienci. Poprzez kryzys prawdopodobnie niższe będą pensje, szczególnie sektorach bezpośrednio dotkniętych obecnymi zmianami, jak gastronomia czy hotelarstwo. Z drugiej strony banki, chcąc pobudzić gospodarkę, prawdopodobnie zaproponują korzystniejsze niż dziś warunki kredytowe.

- Obniżka stóp procentowych powinna pozytywnie wpłynąć na zdolność kredytową Kowalskich. Zdolność zależeć będzie jednakże przede wszystkim od stanu gospodarki po poradzeniu sobie z wirusem – kondycji polskich przedsiębiorstw, poziomu zatrudnienia oraz wysokości płac. Na ten moment trudno również prognozować zachowania popytu inwestycyjnego. Spodziewałbym się, że kupujący lokale na wynajem będą w najbliższym czasie raczej stać z boku i przyglądać się dalszym wydarzeniom – tłumaczy Mucha.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto