Warszawa. Koronawirus a zmiany w komunikacji
W poniedziałek, tj. pierwszego dnia odkąd w środkach komunikacji publicznej zaczął obowiązywać rozkład weekendowy, warszawskie media obiegła fotografia zatłoczonego autobusu. Mieszkańcy na własnej skórze odczuli efekt wprowadzonych zmian. W pojazdach na najpopularniejszych trasach gromadziło się wielu pasażerów, co uniemożliwiało zachowanie bezpiecznego 1,5-metrowego odstępu. Najgorzej było w godzinach szczytu, kiedy warszawiacy wyjeżdżali do zakładów pracy lub wracali do domów.
W sieci zawrzało. Internauci nie zostawili suchej nitki na stołecznych urzędnikach, a decyzja o zawieszeniu kursów komunikacji miejskiej w trakcie epidemii spotkała się z ogromną krytyką. "Taki tłok to duże zagrożenie dla zdrowia i życia", "No to widać jak Pan Trzaskowski dba o bezpieczeństwo mieszkańców", "To narażanie mieszkańców na zarażenie koronawirusem" - pisali nasi czytelnicy. W mediach społecznościowych znalazła się cała masa tego rodzaju komentarzy.
Ratusz odpowiada
Pierwotna linia obrony warszawskiego ratusza była taka, że sytuacja jest stale monitorowana, a na bieżąco przeprowadzane są kolejne analizy mające na celu usprawnienie komunikacji. Na najbardziej zatłoczonych liniach miały pojawiać się dodatkowe kursy. - Na 20 węzłach przesiadkowych mamy obserwatorów. Na bieżąco monitorujemy sytuację. Pierwsze korekty: od dzisiaj linia 707 - zostały wprowadzone autobusy przegubowe. Od jutra, linie 500 i 190 będą jeździły we wcześniejszym szczycie porannym, tj. przed godz. 6.00 - informowała rzecznik miasta stołecznego Warszawy.
Dziś wiceprezydent miasta Robert Soszyński wyjawił, że cięcia w komunikacji to konieczność. - Mamy problemy z obsadą kadrową - przyznał podczas konferencji prasowej. - To jest główny oraz jedyny powód - mówił Soszyński.
- Musimy oszczędnie gospodarować zasobami ludzkimi. Cały czas monitorujemy sytuację w środkach transportu miejskiego i wszędzie tam, gdzie skala pasażerów zwiększa się powyżej 30-40%, natychmiast wysyłane są dodatkowe pojazdy - tłumaczył wiceprezydent.
Wiesław Witek - dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego - przedstawił liczby i wyniki analiz, na podstawie których podjęto decyzję o redukcji.
Z relacji Witka wynika, że w poniedziałek (w porannym szczycie) na ulice miasta wyjechało dokładnie 440 mniej autobusów i 140 mniej tramwajów niż zazwyczaj. Dyrektor przyznaje, iż jest to spowodowane absencją chorobową pracowników spółek transportowych.
Od 16 marca w Miejskich Zakładach Autobusowych brakuje w sumie 30 brygad, w Tramwajach Warszawskich - 20 brygad. Dyrektor ZTM przypomina, że wielu pracowników korzysta teraz z prawa do opieki nad dzieckiem wynikającego ze specustawy koronawirusowej.
Według prowadzonej przez ZTM analizy, przez pierwsze dni epidemii w Polsce, liczba pasażerów komunikacji w Warszawie malała. W poprzedni poniedziałek było ich o 70% mniej, zaś we wtorek i środę było to już 75%. Te wyniki również były podstawą do wprowadzenia - jak mówi Witek "bardziej oszczędnego" - rozkładu jazdy.
Dodatkowe linie
Do sobotniego rozkładu jazdy ZTM dołożył 10 linii, które zwykle nie kursują w weekendy oraz 30 linii specjalnych, które wzmocniono określoną ilością autobusów.
Cały czas sprawdzamy też poszczególne linie i liczbę pasażerów - tam gdzie jest to potrzebne uzupełniamy tabor, tak aby pasażerowie czuli się bezpiecznie - zapewnia Miasto Stołeczne Warszawa.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?