Koszmar! W Nowej Soli wyrodna matka maltretowała swoje dzieci

Kobieta szczególnie miała znęcać się nad starszym z dwóch synów. Był on katowany plastikowym prętem, a także kopany po całym ciele.
Jak udało nam się dowiedzieć, gehenna dzieci trwała kilka miesięcy. Ich matka to osoba bardzo nerwowa. Często popadała w konflikty z otoczeniem. Swoją frustrację wyładowywała we własnym domu... Jej mąż nie był z kolei osobą, która potrafiła się przeciwstawić napadom jej złości. Gdy żona wpadała w furię, po prostu wychodził z domu. Potrafił nie wracać przez następnych kilka dni. I właśnie wtedy rozpoczynał się koszmar niewinnych dzieci. Choć jak się dowiedzieliśmy, nieraz i w jego obecności maluchy przeżywały ciężkie chwile.
Kobieta szczególnie cięta była na starszego ze swoich synów, sześciolatka. Młodszy, który miał trzy lata miał nieco więcej szczęścia, choć w jego psychice również pozostała rana związana z ogromnym stresem.
Policja o całej sprawie powiadomiona została dopiero 17 czerwca. Ktoś anonimowo poinformował funkcjonariuszy, że dzieciom dzieje się krzywda. Telefon dał podstawę do interwencji. Po przyjechaniu na miejsce, policjanci znaleźli starszego z synów w fatalnym stanie. Miał wyraźne siniaki praktycznie na całym ciele. Pojechano z nim na obdukcję. Okazało się, że sześciolatek był bity od nóg, aż do głowy. Poza świeżymi ranami, jego ciało pokrywały także starsze sińce. Młodszy braciszek na szczęście znajdował się w lepszym stanie.
Po przesłuchaniu 13 świadków, kobiecie przedstawiono zarzuty znęcania się nad swoimi dziećmi. Miała ich nie tylko obelżywie wyzywać, ale także bić rękami oraz plastikowym prętem. Sześciolatek miał być ponadto dotkliwie kopany, a także rzucany o podłogę.
Wyrodna matka nie przyznała się do tak postawionych zarzutów. Zaprzeczyła, że używała niecenzuralnych słów, albo że biła swoje dzieci. Stwierdziła, że nie stosowała wobec nich kar cielesnych. Jak mówiła, zdarzało się jej jedynie czasami "lekko szarpać chłopców, gdy byli niegrzeczni”. Przyznała się do uderzenia starszego z dzieci paskiem po pośladkach, kiedy ten miał dokuczać młodszemu. Podczas przesłuchania nie potrafiła jednak wyjaśnić pochodzenia ogromnych siniaków na ciele syna.
Nowosolska prokuratura nie uwierzyła w jej wersję wydarzeń. - 27 października skierowaliśmy akt oskarżenia do sądu - informuje Łukasz Wojtasik, zastępca prokuratora rejonowego w Nowej Soli. - Kobieta oskarżona jest o znęcanie się, od stycznia do czerwca tego roku, nad swoimi dziećmi. Grozi jej od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Na razie nie znamy jeszcze terminu rozprawy - wyjaśnia Ł. Wojtasik. - Do jej rozpoczęcia kobieta nie zostanie zatrzymana. Ale jest już decyzja sądu rodzinnego ograniczająca władzę rodzicielską, poprzez umieszczenie dzieci w rodzinie zastępczej.
Decyzja sądu zapadła jeszcze w sierpniu. Wtedy jednak, z powodu braku miejsc w placówce opiekuńczej, dzieci musiały wrócić do własnego domu. Na szczęście sąd orzekł dozór kuratora. Ten często do nich zaglądał. Jak się dowiedzieliśmy, od czasu rozpoczęcia całej sprawy matka znacznie się uspokoiła.
W ostatniej chwili dostaliśmy także informację, że dla dzieci znalazła się już rodzina zastępcza. W piątek pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nowej Soli odebrali rodzicom dwójkę synów. Miejmy nadzieję, że to już koniec ich nieszczęść. Do sprawy wrócimy.
Autor artykułu: Michał Kurowicki