Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kot ulicy Długiej w Łomży

Redakcja
Poczekam na drugie danie...:)
Poczekam na drugie danie...:) Krystyna B
To nie przejęzyczenie. Właścicielem kota jest ulica Długa. A przynajmniej pewna jej część.

Po bulwersującym tekście asiuli dotyczącym kotów ostrołęckich długo nie mogłam opanować złości na ludzkie okrucieństwo. Jakże łatwo przychodzi pewnym ludziom znęcanie się nad najsłabszymi i bezbronnymi!
Nie twierdzę, że w Łomży jest wszystko"po bożemu" w temacie zwierząt, bo nie jest. Wystarczy zajrzeć do schroniska dla zwierząt Osobiście nie spotkałam się jednak, aby ktoś publicznie maltretował psa lub kota.
Bezpańskie psy spotykam na ulicach Łomży, koty raczej nie. Oprócz jednego. Ale czy on jest akurat bezpański? Raczej wielopański:) Czarno-biały kotek po raz pierwszy stanął na mojej drodze wiele miesięcy temu. Wychodziłam z Manro ze spotkania na "Melinie", kiedy usłyszałam tuż obok MOPSu żałosny miauk. W takich sytuacjach moje serce zamienia się w wosk.Na szczęście dla mnie, kotek podobny do mojego Maksia zadarł ogon i zniknął w mroku.Po trzech miesiącach idąc ulicą Długą zobaczyłam kotka wylegującego się w słońcu pod ławką. Obok niego stała miseczka mleka.  Zauważyłam, że przechodnie traktują go jak starego znajomego.
Od tamtej pory ilekroć miałam udać się na ulicę Długą do kieszeni wkładałam saszetkę z karmą. I tak było przez jakiś czas. Kotek wypoczywał przy otwartym piwnicznym okienku, siadał przy starszym panu czytającym gazetę, "rozmawiał" z odpoczywającymi, albo wylegiwał się na parapecie sklepu odzieżowego.To właśnie pracownice owego sklepu nalewały mu mleko do miseczki, albo podkarmiały... kurczakiem! Już nie przypominał chucherka sprzed kilku miesięcy. Niedawno, kiedy obok było czytanie "Zemsty" Fredry kotek gdzieś zniknął.
Czytaj też: Apel Spółdzielni Mieszkaniowej
W rozmowie z sympatyczną dziewczyną z butiku dowiedziałam się, że zamelinował się w piwnicy, bo nie lubi gwaru. Hmm, a może po prostu nie lubi źle czytanych utworów Fredry? Dowiedziałam się także, że to kotka, a nie kotek, i że dokarmiana jest przez kilka osób. W tym także przez młodą panią, która przynosi mu wędlinę. Dla kotka szukany jest życzliwy dom.
Dzisiaj znowu nogi poniosły mnie na stare miasto. Do torby wrzuciłam kilka saszetek i kartoników z karmą. Kicia rozkosznie gaworzyła z młodym małżeństwem, ale na mój widok przerwała konwersację. Dostała porcję karmy, a z resztą jedzenie weszłam do sklepu odzieżowego. I tak bliżej poznałam przesympatyczne młode sprzedawczynie - Monikę i Ewelinę. Miłą rozmowę o Kici i w ogóle o zwierzętach przerwał widok kolejnej sympatyczki ulicznej pupilki. Doniosła jej obiad. Wybiegłyśmy ze sklepu, żeby nie dała się oszukać żebraninie kotki. Wszak przed chwilą skonsumowała całe opakowanie karmy! Młoda kobieta, właścicielka dwóch kotów, przychodzi codziennie, żeby chociaż pogłaskać kicię.
Cały
czas wszyscy poszukują domu dla niej. Grupa "właścicieli" stawia wysoko
poprzeczkę przed chętnymi do adopcji. Podejrzewam, że powodem tej
poprzeczki jest także przywiązanie do kotki ulicy Długiej.
W
Ostrołęce raczej niemożliwa byłaby taka historia, a w Łomży tak!. Co by
nie mówić o łomżyniakach, to jednak potrafią być wrażliwi na losy
naszych mniejszych braci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto