Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kamil Baczyński: Tragiczna miłość w czasie wojny. Oświadczył się trzeciego dnia znajomości. Po ślubie ruszyli walczyć

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Krzysztof z Barbarą, rok 1943
Krzysztof z Barbarą, rok 1943 domena publiczna / autor nieznany / Muzeum Literatury
Gdy zdał maturę – wybuchła wojna. Kilka miesięcy później zmarł mu ojciec. Jego całe dorosłe życie miało trwać w cieniu największego konfliktu zbrojnego w dziejach, cierpienia i walki o wolność. Do Powstania ruszył jako mąż Basi. Żadne z dwójki zakochanych studentów polonistyki nie przeżyło tego zrywu niepodległościowego.

Krzysztof Kamil Baczyński w szkolnej ławie siedział z „Zośką”, „Rudym” i „Alkiem” – późniejszymi żołnierzami Szarych Szeregów. Po wybuchu wojny, mimo że był wątłym chłopakiem, na dodatek chorym na astmę, zaangażował się w ruch podziemny. Studiował polonistykę na tajnym uniwersytecie. Publikował wiersze – często pod pseudonimem Jan Bugaj, także w prasie konspiracyjnej.

Miłość od pierwszego wejrzenia

Dorosłe życie młodych chłopaków z Warszawy, mimo że trwało w czasie okupacji, to nie tylko walka i smutek. Były potańcówki, spotkania, a także wieczorki poetyckie. Na jednym z nich Krzysztof poznał inteligentną studentkę polonistyki – Barbarę. Rozmawiali cały wieczór. Gdy przyszedł potem do domu, swojej matce Stefanii oświadczył, że poznał kobietę swojego życia. Trzy dni później poprosił ją o rękę.

Ślub wzięli 3 czerwca 1942 w kościele na Powiślu. Wesele odbyło się w domu rodzinnym panny młodej. Podobno treść sprzedał złot zegarek, by przygotować przyjęcie. Zabrakło na nim matki Krzysztofa, która zemdlała, gdy młodzi mówili sakramentalne „tak”. Nie była zwolenniczką tego związku, a zwłaszcza tak szybkiego małżeństwa.


Fotografia ze zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego

Młodzi zamieszkali w mieszkaniu rodziców-Baczyńskich przy ul. Hołówki 3. Relacje między dwiema ważnymi dla Krzysztofa kobietami: matką i żoną były fatalne. Do tego stopnia, że mieszkanie rozdzielono rozwieszonymi prześcieradłami. Po jednej z kolejnych kłótni z teściową Basia uciekła z domu. W końcu jednak to Stefania wyprowadziła do się Anina. Wstąpiła też do Szarych Szeregów.

Wojna i poezja

Młody Baczyński pisze coraz więcej. Jego wiersze trafiają do ówczesnej inteligencji. Poznaje m. in. Jarosława Iwaszkiewicza i Czesława Miłosza. Ten drugi miał mu powiedzieć: „Słuchaj, ty chyba będziesz większy ode mnie”. Na co Baczyński miał odrzec: „Ja już jestem większy od ciebie”.

W kolejnych latach poeta coraz bardziej angażuje się w działania zbrojne. W akcji Tłuszcz-Urle patrzył jak wykolejono niemiecki pociąg i przerwano ruch na 26 godzin. Potem był na szkoleniu strzeleckim, gdzie miał usłyszeć, że nie nadaje się do walki.

Fotografia z okresu międzywojennego. Pole Mokotowskie. Członkowie orkiestry kawalerii stojący obok koni.

Niesamowite zdjęcia dawnej Warszawy. Stolica w II RP, zniszc...

Dowódca Andrzej Romocki na miesiąc przed wybuchem Powstania Warszawskiego zaproponował mu stanowisko szefa prasowego kompanii. Baczyński obraził się i przeszedł do Batalionu „Parasol”. Tam dostał broń do ręki. Wtedy nadeszła Godzina „W”.

„Rana wielkości pięciozłotówki”

Basia, choć bała się o męża, wiedziała że będzie walczył na pierwszej linii. W rozmowie ze swoim ojcem miała powiedzieć: „Przeczytaj uważnie jego wiersze, a zobaczysz, że on nie miał innego wyjścia.” Do walki ruszyli razem, ale na froncie trafili do różnych oddziałów. Baczyński został odcięty od miejsca zbiórki, więc dołączył do ochotników. Walczył o pałac Blanka przy ul. Senatorskiej (Śródmieście). Budynek zdobyto. Tam 4 sierpnia, stojąc na posterunku, został śmiertelnie trafiony w głowę.

„Pod ciągłym ostrzałem niemieckim z różnych stron czołgałyśmy się do rannego. Kule, które przelatywały przez otwory okienne, odbijały się od ściany. Uniemożliwiały swobodne poruszanie się. Z największą ostrożnością doczołgałam się do rannego powstańca. Z lewej strony głowy miał ranę wielkości pięciozłotówki, lekko wydłużoną, w której prześwitywał mózg. Rana nie krwawiła, twarz była śmiertelnie blada. Ranny to drobny blondyn, którego z trudem ułożyłyśmy na noszach będąc w pozycji półleżącej” - wspominała Krystyna Sypniewska „Stella”.


fot. Szymon Starnawski

Basia walczyła dłużej. Podobno nie wiedziała o śmierci męża. Zginęła pod koniec września na skutek kolejnych bombardowań. Trafić miały ją odłamki szkła z walącego się budynku. W stanie ciężkim trafiła do szpitala. Gdy na chwilę odzyskiwała przytomność miała mówić: „Ja wiem, że Krzyś nie żyje, też chcę umrzeć, chcę do niego.”

Umierając trzymała na rękach tomik poezji męża, otwarty na konkretnej stronie. „Wołam cię, obcy człowieku, co kości odkopiesz białe: Kiedy wystygną już boje, szkielet mój będzie miał w ręku sztandar ojczyzny mojej.”

Artykuł powstał na podstawie materiałów Muzeum Powstania Warszawskiego. W piątek 22 stycznia obchodzimy setną rocznicę urodzin Krzysztofa Kamila Baczyńskiego.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto