Krzyże przy drogach - czy powinny zniknąć?

Krzyże przydrożne, stawiane przez rodzinę ofiar w miejscach, gdzie w wypadku drogowym ktoś utracił życie, to swego rodzaju zwyczaj w naszym kraju. Nie wszystkim sie jednak one podobają. Dwa lata temu warszawszki Zarząd Dróg Miejskich i Zarząd Oczyszczania Miasta usuwał krzyże przydrożne tłumacząc, że ROZPRASZAJĄ ONE KIEROWCÓW. Inni twierdzą, że jest to samowola, która szpeci.
Gorzowski radny stwierdził, że krzyże, znicze i pamiątki po ofiarach (np. kask motocyklowy czy nawet kamienny nagrobek) zajmują i zanieczyszczają pobocze, a na dokładkę rozpraszają innych kierowców i są zagrożeniem dla użytkowników drogi: - Współczuję tym, którzy stracili bliskich, pozostaję wobec nich z najwyższym szacunkiem, ale nie jest to odpowiedni sposób na czczenie zmarłych. Takimi miejscami są kościoły i cmentarze.
Osoby, którym krzyże nie przeszkadzają wskazują na to, iż jest to zwyczaj i wyraz upamiętnienia osobistych tragedii rodzin ofiar. Poza tym krzyże pełnią funcję wychowawczą, będąc swego rodzaju przypomnieniem memento mori (pamiętaj, że umrzesz)  dla kierowców. Co do zaś rozpraszania kierowców, to wskazuje się na wielkie billboardy, nierzadko z treściami związanymi z erotyką (choćby biusty kobiece i dwuznaczne hasła).
Radny gorzowski domaga się przeniesienia symboli religijnych i ,,uprzątnięcia pozostałych rzeczy''.
Jak sądzicie? Czy radny ma rację? Czy Krzyże, kwiaty i znicze nie powinny być samowolnie umieszczane przez rodziny ofiar po bokach dróg? Czy tę sprawę powinno się uregulować prawnie? A może radny nie ma racji?
I jeszcze jedno. Czy taki problem występuje w Zielonej Górze?