Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Książka? Oczywiście, że tak!

Alicja Skowrońska
Alicja Skowrońska
Moja miłość do książek zaczęła się tak dawno, że... dokładnie pamiętam. Zima, piec i mama czytająca nam ,,W pustyni i w puszczy”. Książka nie miała ostatniego rozdziału i dopiero kilka lat później wypożyczyłam z biblioteki aby w końcu przeczytać całość.

   Wkrótce była biblioteka w LPŻ. Najpierw regały dla najmłodszych. Gdy przechodziłam do następnych klas pytałam się pani bibliotekarki czy mogę przesunąć się do ,,starszego" regału bo już od września będę w klasie wyższej.
   Dyscyplina w bibliotece była surowa. Sprawdzano czystość rąk oraz czy czy oddawane książki nie są przybrudzone, a okładki z szarego papieru nie odwrócone na drugą stronę. Z tym pierwszym, w którymś momencie był kłopot. Powstawał Park Tysiąclecia, ekshumowano zmarłych. Mimo zakazów i niejakiej grozy droga do biblioteki była najkrótsza. Przekopywano skarpę (odcinek od skrzyżowania ulic Bolesława Chrobrego i Bankowej do ronda Józefa Piłsudskiego – używam aktualnych nazw), a tam piasek był najlepszy do zabawy. W szkole nauczyciele mieli utrapienie. Co rusz ktoś kogoś straszył. Mnie koleżanka skutecznie wystraszyła piszczelą. Największą atrakcją był jednak niemiecki ,,Krzyż Żelazny". Do książek mnie to jednak nie zniechęciło.
   Zaczęłam zaglądać do księgarni. Najczęściej do tej przy ul. Stefana Żeromskiego. Też był rytuał. Lada z lewej strony dla dzieci, ta z prawej nie pamiętam co było, ale na pewno przez lata nic nie kupiłam. Największą atrakcją było półpiętro. W piątej klasie zdobyłam się na odwagę i weszłam. Zostałam wygoniona. Tylko dla dorosłych. Chlipałam w drodze do domu.    W wakacje, gdy zdałam do klasy ósmej spytałam się czy mogę wejść. Pamiętam chwilę, która dla mnie trwała wieki jak podejmowano decyzję. Dostałam zgodę! Mogłam oglądać książki dla dorosłych. Wybór niezbyt wielki – kryminały, wydawnictwa albumowe i – nie wiem dlaczego zapamiętałam – Elizy Orzeszkowej ,,Pamiętnik Wacławy". Nowości oczywiście nie były dla wszystkich. A już na pewno nie dla mnie i brata Andrzeja. Marzeniem było mieć znajomości w księgarni.
   Były to lata wielu marzeń. Marzenia o znajomościach. Bo można było coś załatwić, coś dostać. O znajomości po prostu zabiegano. Pewnikiem tylko pani Marysia z mięsnego o nikogo nie zabiegała. To o nią zabiegano...
   Książka, która była zaczątkiem mojej domowej biblioteki był trzeci tom ,,Winnetou" Karola May'a. Kupiłam ją w 1967 roku. Zaczęłam kupować inne książki, ale chciałam też mieć tomy pierwsze ,,Winnetou". Nie było tygodnia, żebym się nie pytała. Nie było. Aż w 1969 roku zobaczyłam na wystawie wszystkie tomy! Codziennie pytałam się czy mogę kupić. Nie mogłam. W którymś momencie usłyszałam, że tak jeśli ktoś sobie kupi tylko tom trzeci. Ponownie dzień po dniu zmodyfikowane pytanie – Czy ktoś kupił trzeci tom? Nie i nie. Aż stało się! Młodszy księgarz oczywiście, że nie. Starszy kiwnął głową, że tak. Moje szczęście nie miało granic.   Kilka dni później kolega w klasie zaczął się zaczytywać w trzecim tomie ,,Winnetou". Jak przekonał rodziców do zakupu książki tylko ten został. Czyli sprzedano mnie z tego kompletu.
   Trzeba było zmiany ustroju oraz upadania księgarń, żeby zauważono, że jestem naprawdę dobrą klientką. Każdej księgarni dawałam zarobić bo w czytaniu jestem nienasycona. A one zaczęły znikać. To już jednak temat na inny artykuł.

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto