Strefa Relaksu - o co ta afera?
Latem 2019 roku władze Warszawy wdrożyły w życie własną wizję przestrzeni przy placu Bankowym. W lipcu na dużym parkingu przed Urzędem Miasta pojawiły się palety, ławki i stoliki. Początkowo Strefa Relaksu prezentowała się dość groteskowo. Nie bardzo było wiadomo, czemu służyć ma stos drewna rzucony na nagrzany latem beton przy jednej z głównych arterii miasta. Pomysł momentalnie zetknął się z szeroką krytyką i szyderą, a plac świecił pustkami. W rzeczywistości Strefa Relaksu istniała, ale tylko w dyskusji publicznej. Argumentami przeciwników pomysłu ratusza były zbyt duża suma pieniędzy przeznaczona na realizację projektu (blisko 1 mln zł) czy pobliskie, reprezentatywne parki, w których z powodzeniem można znaleźć miejsce do odpoczynku i schronienie w cieniu drzew. Z kolei przedstawiciele ratusza bronili się, mówiąc, że tego rodzaju projekty przyjmują się w wielu innych światowych miastach, za przykład podając Rotterdam, Paryż czy Nowy Jork.
Nie możesz tego przegapić
Z czasem jednak do wyposażenia przestrzeni dołączyły parasole, budki gastronomiczne czy zieleń w donicach. Weekendami organizowano tam różnego rodzaju wydarzenia: spotkania z autorami, animacje dla dzieci czy festiwal wina i festiwal lodów. Siłą rzeczy miejsce zaczęło przyciągać warszawiaków, choć nie wszyscy przekonali się do spędzania wolnego czasu w proponowanej formie. A kim były osoby, które bywały w miejskiej Strefie Relaksu? W jakim celu odwiedzały to miejsce? No i najważniejsze - czy w ogóle im się tam podobało?
42 tysiące gości
Według wyliczeń ratusza przez kilka tygodni, kiedy Strefa Relaksu funkcjonowała przed miejskim urzędem, nowo zorganizowaną przestrzeń odwiedziło aż 42 tys. gości. Rekordowo na placu przebywało jednocześnie podobno nawet ponad 500 osób. Wysoką frekwencję odnotowywano szczególnie weekendami, podczas wieczorów literackich i koncertów. Najliczniejszą grupę gości stanowili okoliczni mieszkańcy, a zaraz po nich znalazły się osoby pracujące w pobliżu. Mniej tłumne zespoły komponowali turyści, uczestnicy prywatnych spotkań czy osoby, które trafiły tam... z przypadku.
Co ciekawe, paradoksalnie wiele wskazuje na to, że wspomniana wcześniej krytyka projektu zapewniła Strefie Relaksu ogromne zainteresowanie. Wizja władz miasta była tak piętnowana i tak wyśmiewana, że ponad 31% odwiedzających zjawiło się tam specjalnie po to, aby zobaczyć tę przestrzeń. Jednak w ogólnym rozrachunku najważniejsze jest to, czy oferta ratusza przypadła im do gustu.
"Zajebistość" i "odpoczynek" czy "chaos" i "smutno"?
Analizując dane zaprezentowane przez zespół badawczy, który monitorował projekt na zlecenie miasta, można powiedzieć, że odwiedzający Strefę Relaksu ocenili ją raczej dobrze. Choć nie omieszkali wytknąć kilku mankamentów. Ponad 73% gości stwierdziło, że zagospodarowanie przestrzeni było ubogie w zieleń. Gościom zabrakło również lepszej oferty gastronomicznej, hamaków, oferty na deszczowe dni, stojaków rowerowych czy możliwości poćwiczenia.
Słowa, jakimi goście opisywali przedsięwzięcie jednak wyraźnie wskazują, że zdania były podzielone. Warszawiacy stworzyli dwa obozy, gdzie dla jednych Strefa Relaksu to "zajebistość", "relaks", "otwartość", "spokój" i "odpoczynek", zaś dla drugich "smog", "śmietnik", "chaos", "beton" i "kicz". Finalnie i tak wszystko zależy więc od indywidualnych preferencji, bo jak wiadomo - "jeden lubi ogórki, drugi ogrodnika córki".
Jaka przyszłość placu Bankowego?
Władze miasta nie ukrywają, że szukają rozwiązań dla wypracowania trwałego przekształcenia placu Bankowego, a Strefa Relaksu była pewnego rodzaju testem. Letnia aranżacja parkingu miała wskazać, jakie działania w przyszłości doprowadzą do zmiany tego miejsca w plac miejski, który miałby służyć różnym aktywnościom mieszkańców w każdym wieku. Eksperci podpowiadają już władzom Warszawy pierwsze alternatywne koncepcje zagospodarowania przestrzeni. Według jednej z nich - wzdłuż ul. Marszałkowskiej miałby powstać chodnik i droga rowerowa, z rozdzielającym pasem zieleni. Wówczas pas sąsiadujący z granicą parkingu zostałby wyłączony z ruchu, czyli de facto kolejna ważna ulica w stolicy uległaby zwężeniu. Wszystko po to, aby nieco oddzielić plac od ruchu samochodowego. Na chwilę obecną trudno wyrokować, czy właśnie ten scenariusz wejdzie w fazę realizacji, jednak biorąc pod uwagę obecną politykę drogową władz miasta - jest bardzo prawdopodobny.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?