Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto jest „pedałem", czyli radna zaprasza do kloaki

Wojciech Wyszogrodzki
Wojciech Wyszogrodzki
Grażyna Wojciechowska przy przyzwoleniu swoich kolegów radnych wciąga nas wszystkich w kloakę. Niech jednak nie liczy, że razem z nią będziemy robili tam przysiady.
Grażyna Wojciechowska przy przyzwoleniu swoich kolegów radnych wciąga nas wszystkich w kloakę. Niech jednak nie liczy, że razem z nią będziemy robili tam przysiady. Kazimierz Ligocki
Do „ch..." (w oryginale bez kropek), „szmat", „śmierdzących emerytów" i „sprzedajnych dziwek" dołączył „pedał". Takie zdanie o mieszkańcach ma wiceprzewodnicząca Rady Miasta Grażyna Wojciechowska.

Swych opinii nie wygłasza na prywatnych spotkaniach w domowym zaciszu. Grażyna Wojciechowska to wieloletnia nauczycielka, radna bardzo często reprezentująca publicznie władzę uchwałodawczą, a czasami też wykonawczą, gdy przekazuje gratulacje czy pozdrowienia od prezydenta. I to wtedy daje upust swojemu słownictwu. Najczęściej dostaje się ludziom, którzy mają czelność nie popierać jej pomysłów. Gdy w 2006 r. radni nie zagłosowali po jej myśli, głośno wyraziła swoją dezaprobatę. Wychowawcy wielu pokoleń młodzieży – były dyrektor chemika Stanisław Łazowski, szefowa zespołu Buziaki Izabella Szafrańska-Słupecka, wykładowca akademicki dr Paweł Leszczyński, senator RP Jacek Bachalski zostali wyzwani m.in. od „śmierdzących emerytów", „sprzedajnych dziwek" i „ch...". W obronie swego imienia musiał wystąpić sam radny Łazowski, gdyż członkowie rady nie uznali za stosowne potępić takiego zachowania. Co innego internauci. Gdy jeden z nich nazwał radną „starym chamidłem", poczuła się... urażona i podała go do sądu (co ciekawe, proces wygrała).Grażyna Wojciechowska to także była szefowa ZNP. Dziś na czele związku stoi Barbara Zajbert, a obie panie nie darzą się sympatią. Podczas ubiegłorocznych obchodów Dnia Nauczyciela w filharmonii wiceprzewodnicząca Wojciechowska miała wyzwać publicznie swoją następczynię. Barbara Zajbert poczuła się urażona i napisała list do szefa Rady Miasta Jerzego Sobolewskiego, by wpłynął na zachowanie zastępczyni. Okazało się jednak, że jest to niemożliwe. Jerzy Sobolewski uznał, że nie ma wpływu na radną Wojciechowską, a poza tym nigdy nie słyszał, by... kogokolwiek obraziła.Wyszukane słownictwo poznali kilkanaście dni temu uczestnicy turnieju szczypiornistów, którzy przyjechali do Gorzowa uczcić pamięć Ryszarda Straszyńskiego, a w ostatnią sobotę przyćmiła artystę mającego wernisaż wystawy w Miejskim Ośrodku Sztuki. Tym razem adresatem był niżej podpisany. Powodem były felietony drukowane w tygodniku „Teraz Gorzów" dotyczące działalności osób publicznych. Ostatnio pytałem w nich, kto finansował kongres z okazji 8 marca i czy panie aktywne zawodowo (urzędniczki) uczestniczyły w nim w ramach czasu pracy, czy też pracodawca dał im dzień wolny. Wytknąłem też, że wystawiająca się na tej imprezie fundacja Pomagaj – mocno związana z radną Wojciechowską – w paczkach, jakimi dzieliła ubogie osoby kilka miesięcy temu, przekazała wyschnięte pisaki. To nie był mój wymysł, bo do redakcji dzwonili oburzeni gorzowianie, których dzieci nie wiedziały, co mają zrobić z takim prezentem. Wyliczyli też, że paczki nie mogły kosztować kilkaset złotych, jak podawali działacze fundacji. Krytykowałem też to, że organizatorzy kongresu niezbyt profesjonalnie rezerwowali krzesła zaproszonym osobom, zapominając ich imion. Radna Wojciechowska uznała, że to atak na nią i jej wieloletnią działalność społeczną. Nie próbowała nawet napisać sprostowania. Uznała, że niżej podpisany „obraził wszystkie kobiety", „nienawidzi kobiet" i po prostu „jest pedałem". Od kilku dni stara się propagować to przekonanie w miejscach, w których się pojawia. W zeszły piątek, dziękując sponsorom i współorganizatorom konferencji dla kobiet, mówiła, „żebyśmy nie pozwolili osobom, którym nic w życiu nie wyszło" zniszczyć wysiłku tylu ludzi. Powołała się przy tym na artykuł napisany przez „autora płci męskiej... chyba płci męskiej". Uważa się za poszkodowaną, więc przy wejściu do Miejskiego Ośrodka Sztuki wykrzyczała m.in. „jak nie wiecie, co ja zrobiłam dla tego miasta, to się spotkamy z Borkiem w sądzie". Nadejście wiceprezydenta (od kwietnia) Stefana Sejwy i przywitanie się z niżej podpisanym skwitowała głośną uwagą: „to ty temu czemuś podajesz rękę?". Pracownikom MOS oświadczyła: „jeśli on tu będzie przychodził, ja nie będę przychodziła". Nie chodziło oczywiście o S. Sejwę. Warto zaznaczyć, że wyzwiska nie były tylko reakcją na felieton o konferencji kobiet. Już tydzień przed tą konferencją radna Wojciechowska wykrzykiwała po sesji Rady Miasta: „Ten gówniarz Wyszogrodzki nie wie, ile ja robię dla miasta".Grażyna Wojciechowska przy przyzwoleniu swoich kolegów radnych wciąga nas wszystkich w kloakę. Niech jednak nie liczy, że razem z nią będziemy robili tam przysiady.Wojtek Wyszogrodzki ***Od Borka:Grażyna Wojciechowska nie jest osobą prywatną i jej działalność publiczna podlega dziennikarskiej ocenie. Jeśli Grażyna Wojciechowska nie zgadza się z ocenami - także tymi wyrażanymi w felietonach - zawsze może sięgnąć po prawo do sprostowania czy polemiki. Zawsze może też wytoczyć dziennikarzowi czy gazecie proces sądowy. Tak robią cywilizowane osoby. Grażyna Wojciechowska sięga po wyzwiska, przekleństwa i wycieczki osobiste wobec dziennikarzy (i nie tylko ich), odsądza też od czci i wiary całe redakcje (i nie tylko je). Robi to w miejscach publicznych, reprezentując władzę publiczną, będąc honorowaną jako wiceprzewodnicząca Rady Miasta. Wiem, co piszę, bo i moim nazwiskiem raczy Grażyna Wojciechowska dość często wycierać sobie usta.W związku z tym mam kilka pytań. Pierwsze do przewodniczącego Rady Miasta Jerzego Sobolewskiego (a za jego pośrednictwem i do wszystkich radnych): czy Pan, Panie Przewodniczący (i Państwo Radni) zgadzacie się z opisanymi powyżej opiniami Grażyny Wojciechowskiej? Jeśli nie, to proszę o informację, czy i jakie konsekwencje zamierza Pan, Panie Przewodniczący, wyciągnąć wobec osoby, która w ten sposób reprezentuje Radę Miasta i Pana osobiście. Bardzo proszę o odpowiedź w trybie przewidzianym przez prawo prasowe (czyli bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w ciągu miesiąca). Drugie pytanie kieruję do wszystkich osób, które są świadkami zachowań pani Grażyny Wojciechowskiej, a więc także do prezydenta i jego służb oraz do szefów miejskich instytucji: czy nie sądzicie, że Wasze milczenie Grażyna Wojciechowska (i inne osoby) może odebrać jako akceptację wyrażanych przez nią opinii? Wiem, że nieraz jest to kwitowane nie tylko milczeniem, ale i porozumiewawczymi uśmiechami. Powtarzam więc za Rewizorem Gogola: „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie!". I przestrzegam: nie znacie dnia ani godziny, kiedy pani Wojciechowska w majestacie władzy samorządowej sponiewiera i Was.Zbigniew Borekwydawca „Gazety Lubuskiej"redaktor prowadzący „Teraz Gorzów" 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kto jest „pedałem", czyli radna zaprasza do kloaki - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto