Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto tu kogo ignoruje, czyli ostry spór pasażer – kierowca MPK

Redakcja
archiwum
– Zachowanie niektórych jest co najmniej nieodpowiednie, czasami nawet nie chcą otwierać drzwi – skarży się nasz czytelnik, pan Rafał. – Pasażerowie też nie pozostają bez winy – odpowiada Elżbieta Śreniawska, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach.

O tym, że kierowcy autobusów źle traktują pasażerów, co jakiś czas dowiadujemy się od naszych czytelników. W poniedziałek jeden z nich – pan Rafał – dał kolejny przykład takiego zachowania. W piątek w popołudniowych godzinach szczytu podróżował z Dąbrowy autobusem linii numer 5 i gdy chciał wysiąść na jednym z przystanków na osiedlu Na Stoku, został zignorowany przez prowadzącego pojazd.- Kierowca tylko zwolnił, ale nawet nie wjechał w zatoczkę. Dopiero po mojej interwencji łaskawie zatrzymał się kilkanaście metrów od przystanku i otworzył drzwi – opowiada. – Ale to nie jedyna rzecz, która mnie u niego wtedy mocno zdziwiła. Kierowca chwycił za CB radio i zgłosił bodajże dyżurnemu, że go wyzywam, a to była nieprawda – dodaje oburzony.Incydent tak zdenerwował pana Rafała, że zgłosił go mailem Zarządowi Transportu Miejskiego. I choć ta instytucja nie zatrudnia kierowców, tylko MPK, to kierownik działu przewozów ZTM Zbigniew Michnicki przyznaje, że może wpływać na to, by poprawnie wykonywali pracę. – Przesyłamy taką skargę do MPK i ono wówczas wyciąga konsekwencje wobec swojego pracownika – mówi.Aby jednak tak się stało, a konkretnie – by powstał raport ze zdarzenia – muszą oczywiście pojawić się relacje poszkodowanych pasażerów. A z tym już bywa różnie. – Ludzie nie za bardzo chcą się do nas zgłaszać osobiście i dokumentować zażalenia – mówi Elżbieta Śreniawska, prezes MPK w Kielcach. – A dlaczego? Bo sami ubarwiają te zdarzenia. Mieliśmy już przypadki, że ktoś zgłaszał fakt, iż kierowca miał pobić podróżującego, a gdy przyszło do składania wyjaśnień, to świadek u nas się nie pojawił – twierdzi.Gdy jednak rzeczywiście potwierdzi się, że to wina kierowcy, wtedy składa on wyjaśnienia. – Rozmawiamy z nim, dopytujemy, co się działo. Poza tym większość autobusów ma zainstalowany monitoring, więc możemy sprawdzić, jak naprawdę było – mówi Śreniawska.Zdaniem Śreniawskiej do zdarzeń takich jak to, które spotkało naszego czytelnika, dochodzi często z winy pasażerów. – Wielokrotnie jest tak, że w ostatniej chwili ruszają do wyjścia, kiedy kierowca już zamyka drzwi. I wtedy dostaje się jemu, a gdy zwróci uwagę podróżnym, to uważa się go za aroganckiego – zwraca uwagę pani prezes.Poza tym kierowcy, to przecież tylko ludzie. – Mają i dobre, ale i złe dni. Dodatkowo centrum miasta to praktycznie jeden wielki plac budowy, więc jeździ się po nim trudno, co powoduje zmęczenie i po 7-8 godzinach pracy irytację – prosi o wyrozumiałość Michnicki. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto