Kup drobiazg - pomóż hospicjum

Sklep charytatywny Sue Ryder przy ul. Drukarskiej 6 rozpoczął swoją działalność w grudniu 2007 roku. Opiekę nad punktem handlowym sprawuje Stowarzyszenie im. Sue Ryder w Bydgoszczy, do którego należą również wolontariusze pracujący w sklepie. Wśród dostępnego w nim towaru można odnaleźć m.in. kolekcję płyt winylowych, których cena za sztukę waha się od 3 do 10 zł., książki, dobrej jakości porcelanę, talerze firmy "Włocławek", świeczniki, maskotki, ręcznie malowane pocztówki, obrazy, będące dziełem artystki Anny Osińskiej, oraz ubrania podarowane przez Zespół Szkół Odzieżowych.

- Asortyment naszego sklepu stanowią głównie rzeczy, które otrzymujemy od społeczeństwa lub firm. Kiedy ludzie zmieniają mieszkanie i robią generalny przegląd tego, co posiadają, okazuje się, że wielu rzeczy nie potrzebują i z chęcią przynoszą je na Drukarską - tłumaczy Sara Adamek, koordynator sklepu charytatywnego. - Jednak zawsze podkreślam, że przedmioty przyniesione przez darczyńców nie mogą być uszkodzone.

W Anglii podobnych sklepów jest aż 360. - Wielu ludzi wspomina nam, że taki rodzaj dobroczynności za granicą jest na porządku dziennym. Cieszą się, że znalazło się w naszym regionie miejsce, w którym zarówno kupujący, jak i darczyńcy wspierają bydgoskie hospicjum - mówi koordynatorka.

Pierwszy sklep charytatywny w Polsce działa od ponad 10 lat w Warszawie przy ul. Bagatela 15. Aby Stowarzyszenie im. Sue Ryder mogło zainicjować działalność bydgoskiej placówki, w pierwszej kolejności było zmuszone odwiedzić sklep, który działa w stolicy.

- Przedstawiciele Stowarzyszenia pojechali do Warszawy, aby dokładnie poznać strukturę i działanie obiektu. Po bacznej obserwacji podjęto działania, prowadzące do otwarcia podobnego punktu handlowego w Bydgoszczy - dodaje w rozmowie z MM-ką Sara Adamek.

Podczas wtorkowego happeningu przed Galerią Drukarnia, sklep charytatywny Sue Ryder zachęcał do zakupu oferowanych towarów. Wolontariusze i przedstawiciele Stowarzyszenia rozdawali ulotki informacyjne i odpowiadali na pytania związane z działalnością sklepu i hospicjum.

- O istnieniu sklepu dowiedziałam się od siostry, która mieszka w pobliżu - mówi nam Katarzyna Gawron z Osowej Góry. - Jakoś nigdy nie miałam okazji tu zawitać, aż dzisiaj rano postanowiłam, że sprawdzę, co to za miejsce. Po wstępnych oględzinach od razu rzuciła mi się w oczy przepiękna bluzka, za którą w normalnym sklepie zapłaciłabym sporo pieniędzy i bardzo stylowy wazon, który podaruję mojej mamie. Na pewno wrócę tu jeszcze nie raz.