Przerwa na reprezentację nigdy Legii nie służyła, ale tym razem piłkarze Henninga Berga zagrali - szczególnie w pierwszej połowie - naprawdę fatalnie. Nieco lepsza druga połowa pozwoliła na uratowanie punktu.
Przed ósmą kolejką Ekstraklasy beniaminek miał tyle samo punktów na koncie (11), co aktualny wicemistrz Polski. Pierwsze minuty piątkowego meczu pokazały, że to nie przypadek. Legia nie miała pomysłu na sforsowanie obrony gości, a Zagłębie mądrze się broniło, licząc na groźne kontrataki.
Pierwsze ostrzeżenie dla gospodarzy przyszło w 16. minucie, kiedy obrońcom Legii urwał się Krzysztof Piątek. Po jego strzale niepewnie interweniował Duszan Kuciak, ale dobitka piłkarza Zagłębia była niecelna.
Sygnał do pobudki został jednak przez legionistów zignorowany, bo już po minucie było 1:0 dla lubinian. Potworny błąd Bartosza Bereszyńskiego wykorzystał Piątek i wpakował piłkę do bramki Legii.
Po stracie gola legioniści zaczęli wreszcie biegać żwawiej. Warszawianie niby utrzymywali się przy piłce, niby - głównie za sprawą Guilherme i Ondreja Dudy - konstruowali koronkowe akcje, ale piłka jakoś nie chciała przekroczyć linii pola karnego Zagłębia.
Wizytowała za to - i to bardzo chętnie - "szesnastkę" Legii. W 35. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego kompletnie niepilnowany Michal Papadopulos trafił na 2:0. Zagłębie powiększyło przewagę i nie zamierzało przestawać. Niezgrany duet środkowych obrońców Igor Lewczuk - Stojan Vranjes kompletnie nie zdawał egzaminu. Nic dziwnego, że schodzących na przerwę piłkarzy Legii pożegnały przeraźliwe gwizdy.
Po zmianie stron gra Legii wyglądała dokładnie tak, jak przed przerwą. W 49. minucie do gospodarzy uśmiechnęło się jednak szczęście, bo po odbiciu się od obrońcy Zagłębia, piłka spadła pod nogi niepilnowanego Nemanji Nikolicia. Serb z Węgierskim paszportem miał przed sobą tylko Konrada Forenca i... trafił prosto w golkipera gości.
Trener Piotr Stokowiec mądrze ustawił drużynę, która w drugiej połowie ograniczyła się do rozbijania ataków rywali. Henning Berg próbował rozbudzić swoich piłkarzy, wprowadzając na boisko debiutanta - Iwana Triczkowskiego.
Widząc kompletną nieporadność rywali, piłkarze Zagłębia przeszli do ataku. W 64. minucie mogło być 3:0, ale przepiękny strzał Krzysztofa Janusa minął słupek bramki Legii dosłownie o milimetry.
Pięć minut później było już jednak 2:1, ponieważ po znakomitym dośrodkowaniu Bartosza Bereszyńskiego gola główką strzelił debiutant Triczkowski.
Po chwili było już 2:2 - błąd obrońców gości wykorzystał Nemanja Nikolić. Legia wyraźnie złapała wiatr w żagle i ruszyła do ataku. Sił legionistom wystarczyło jednak tylko na chwilę.
W końcówce meczu uaktywniło się Zagłębie i mało brakowało, a Łukasz Piątek - po przedryblowaniu obrońców gospodarzy - pokonałby Duszana Kuciaka. Ostatecznie - po dobrym meczu Zagłębia i kiepskim Legii - skończyło się na remisie.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?