Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Korona Kielce. Najlepsze momenty meczu w obiektywie naszego fotografa [ZDJĘCIA]

Tomasz Dębek AIP
Legia Warszawa - Korona Kielce. Najlepsze momenty meczu w obiektywie naszego fotografa [ZDJĘCIA]
Legia Warszawa - Korona Kielce. Najlepsze momenty meczu w obiektywie naszego fotografa [ZDJĘCIA] Bartek Syta
Legia długo goniła wynik meczu z Koroną tylko po to, by w końcówce stracić bramkę na 1:2 i przegrać na własnym stadionie. Bohaterem gości został Michał Przybyła. Legioniści spadli na trzecie miejsce w tabeli. W czwartek zagrają o awans do fazy grupowej Ligi Europy z Zorią Ługańsk (w pierwszym meczu wygrali na wyjeździe 1:0).

Źródło: Legia.com/x-news

Piłkarzy Korony zapowiadających, że przyjadą do Warszawy po niespodziankę i zwycięstwo ze zmęczoną meczem pucharowym Legią, większość kibiców traktowała z przymrużeniem oka. Nikt nie spodziewał się, że kielczanie położą się na boisku i będą czekać na najniższy wymiar kary, ale wygraną biednej jak mysz kościelna Korony z głównym kandydatem do mistrzostwa Polski trudno było sobie wyobrazić. Nawet biorąc pod uwagę kontuzje (Ivica Vrdoljak, Michał Żyro i Michał Masłowski, niedawno do pełnej sprawności wrócili Michał Pazdan i Tomasz Jodłowiec, problemy miał też Ondrej Duda) i zmęczenie po czwartkowym spotkaniu z Zorią (wygranym 1:0).

Tymczasem gdy jeszcze nie wszyscy kibice zajęli swoje miejsca na stadionie, było już 0:1. Pierwsza składna akcja gości, zgranie do środa, a tam znakomicie odnalazł się Przemysław Trytko, który nie miał problemów z pokonaniem Dušana Kuciaka. Być może akcję przerwałby Pazdan, który w Kijowie grał bezbłędnie, ale Henning Berg dał 27-letniemu stoperowi odpocząć (zamiast niego grał Igor Lewczuk). Podobnie jak Jodłowcowi (Rafał Makowski), Michałowi Kucharczykowi (Adam Ryczkowski) i Aleksandarowi Prijoviciowi (Marek Saganowski).

Taktyka z dwoma napastnikami („Sagan” schodził na skrzydło) i dwoma defensywnymi pomocnikami w pierwszej połowie zupełnie się nie sprawdziła. Solidna obrona Korony z kapitanem Piotrem Malarczykiem, który lada dzień ma przejść do jednego z klubów Championship, potrafiła przerwać większość akcji legionistów – jeśli nie wybiciem, to faulem. Zwłaszcza w pierwszych minutach gra była bardzo ostra.

Z czasem gospodarze zyskiwali przewagę, jednak z posiadania piłki i stałych fragmentów gry niewiele wynikało. Współpraca Saganowskiego z Nemanją Nikoliciem nie rzucała na kolana. Zwłaszcza gdy miało się w pamięci to, jak Węgier rozumie się na boisku z Prijoviciem. Do podobnych wniosków doszedł chyba Berg, który w przerwie zdjął z boiska „Sagana” i postawił na Szwajcara. Miejsca Guilherme musiał ustąpić też Ryczkowski.

Po zmianach Legia zaczęła wreszcie grać na miarę oczekiwań. Szybko mogła wyrównać, ale po akcji Łukasza Brozia Prijović nie trafił w piłkę na piątym metrze. Z każdą minutą presja wicemistrza Polski wzrastała. Pół godziny przed końcem spotkania kibice doczekali się gola. Nikolić dostał prostopadłą piłkę, wybiegł na czystą pozycję, minął Zbigniewa Małkowskiego i... padł jak długi. Sędzia Piotr Lasyk zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego, za co czeka go pewnie sporo gorzkich słów ze strony kibiców innych drużyn. Słuszną czy nie (wydaje się że to drugie) jedenastkę pewnie wykorzystał sam poszkodowany.

O ile wcześniej goście zagrażali bramce Kuciaka kontrami, o tyle wyrównaniu taktyka Korony ograniczała się do starej dobrej obrony Częstochowy. Piłka rzadko wychodziła poza ich połowę, posiadanie piłki legionistów wynosiło w niektórych fragmentach grubo ponad 80 proc., ale nie potrafili w żaden sposób tego wykorzystać. Piłkę meczową, jak się wtedy wydawało, zmarnował jeszcze Prijović, który z kilku metrów pocelował wolejem w górne rzędy trybun. Chwilę później nastroje wśród kibiców z niedowierzania zmieniły się jednak w rozpacz. W bocznym sektorze boiska Jakub Rzeźniczak stracił piłkę na rzecz Michała Przybyły, a ten wpadł w pole karne i pokonał Kuciaka. „I wsio”, cytując rosyjskiego komentatora meczu Spartak – Legia z 2011 r.

– Co można powiedzieć po takim spotkaniu? Jesteśmy bardzo rozczarowani, mieliśmy ogromną przewagę posiadania piłki, setki rzutów rożnych i wolnych. Brakowało nam jakości i skuteczności, a kiedy traci się jeszcze dwa gole, to trudno o korzystny wynik. Nie zasłużyliśmy na wygraną, nie zagraliśmy dobrze, sprezentowaliśmy Koronie bramkę. Wypada tylko pogratulować rywalom zwycięstwa – przyznał po zakończeniu spotkania trener Berg.

Odniósł się też do rotacji, którą zastosował w meczu z kielczanami. W porównaniu do czwartkowego składu z Kijowa wymienił sześciu zawodników. –Być może rotacji było za mało. Nie wydaje mi się, żeby gra taką samą jedenastką co trzy dni była właściwym rozwiązaniem. Polskie drużyny grające w pucharach męczą się w lidze. Wiemy, co robimy. Mamy doświadczenie z poprzedniego sezonu, chcemy znaleźć równowagę w rotacji. Proszę zauważyć, że sześciu wymienionych zawodników to nie tylko dzieciaki, ale też doświadczeni gracze. Celem jest odzyskanie mistrzostwa i dobra gra w pucharach. Wierzę, że tak będzie – dodał Norweg.

Legioniści nie wykorzystali wpadek najgroźniejszych konkurentów, a na pozycji lidera ekstraklasy nieoczekiwanie umocnił się Piast. Gliwiczanie mają już pięć punktów przewagi nad drużyną Berga (cztery nad Cracovią), wyrastając na rewelację tego sezonu. Legioniści muszą skupić się na czwartkowym rewanżu z Zorią. Jeśli pokażą się z tak słabej strony jak w niedzielę, o awans do fazy grupowej Ligi Europy będzie bardzo trudno. Nawet z jednobramkową zaliczką.

Legia Warszawa – Korona Kielce 1:2 (0:1)
Gole: Nikolić 58 z karnego – Trytko 2, Przybyła 90; Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom); Widzów: 16 381; Żółte kartki: Furman - Dejmek, Zając, Jovanović, Trytko.
Legia: Kuciak – Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski – Ryczkowski (46. Guilherme), Furman, Makowski (66. Jodłowiec), Duda – Nikolić, Saganowski (46. Prijović). Trener: Henning Berg
Korona: Małkowski – Gabovs, Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak – Zając (66. Sobolewski), Jovanović, Fertovs, Cebula (63. Aankour), Sierpina – Trytko (66. Przybyła). Trener: Marcin Brosz.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto