Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia Warszawa - Zagłębie Lubin. Porażka Hasiego na koniec pracy przy Łazienkowskiej

Tomasz Biliński (AIP)
Legia Warszawa - Zagłębie Lubin. Porażka Hasiego na koniec pracy przy Łazienkowskiej
Legia Warszawa - Zagłębie Lubin. Porażka Hasiego na koniec pracy przy Łazienkowskiej Szymon Starnawski
W 9. kolejce Lotto Ekstraklasy Legia Warszawa przegrała u siebie 2:3 z Zagłębiem Lubin. Mistrz Polski jest tuż nad strefą spadkową. Od poniedziałku treningi będzie prowadził Aleksandar Vuković, który tymczasowo zastąpi Besnika Hasiego.

Kibice Legii po kwadransie meczu z Zagłębiem Lubin mogli odetchnąć z ulgą. Co prawda mistrzowie Polski mieli problem z opuszczeniem własnej połowy, ale udało im się nie stracić bramki. A było blisko, bo przy strzale głową Łukasza Janoszki Arkadiusz Malarz musiał się sprężyć. Kpić z zespołu Besnika Hasiego dziś jest najłatwiej, ale oglądając jego grę wypada tylko współczuć.

Po 15 minutach względnego spokoju przyszły chwile grozy. Legioniści najpierw gola stracili po golu Jarosława Jacha. W jaki sposób? Można napisać – standardowo, czyli po stałym fragmencie gry, w tym przypadku rzucie rożnym. W końcu nie minęło dużo czasu od kompromitujących porażek z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, Arką Gdynia, czy Górnikiem Łęczną. A także z Borussią Dortmund, kiedy wicemistrzowie Niemiec praktycznie przy każdym rzucie rożnym lub wolnym sprawiali ogromne zagrożenie. Kolejny raz zmienił się za to, a jakże, skład. Tyle tylko, że to co w Manchestrze City Pepa Guardioli sprawdza się celująco (komplet pięciu ligowych zwycięstw, za każdym razem w innym zestawieniu), to w Legii Hasiego wygląda na kompletną pomyłkę.

Tylko Albańczyk wie, ile logiki jest w wystawieniu w środę na lewej obronie Guilherme, a Nemanji Nikolicia i Miroslava Radovicia zostawieniu na ławce rezerwowych, a w niedzielę... posłaniu pierwszego na prawe skrzydło (choć w drugiej połowie wrócił na lewą defensywę!), a dwóch kolejnych w pierwszym składzie. Co jeszcze? Hasi musiał uznać, że Maciej Dąbrowski i Jakub Czerwiński do siebie nie pasują, więc pierwszego nie wziął nawet do kadry. Obok łysego obrońcy wystąpił drugi łysy, czyli Michał Pazdan, który wrócił do gry po kontuzji. Powrót nie był najlepszy. Mniejsza o to, że w 35. min przypadkowo zatrzymał piłkę ręką w polu karnym, a Krzysztof Janus z jedenastu metrów podwyższył prowadzenie Zagłębia.

W 71. min strzelił samobója, nieszczęśliwie przecinając dośrodkowanie rywali. Poza tym reprezentacyjny obrońca, jak reszta jego kolegów, był niedokładny, wręcz niechlujny. Steeven Langlil dalej biegał chaotycznie, choć to on doprowadził do wyrównania na początku drugiej połowy. Bartosz Bereszyński podawał do rywali, Michał Kopczyński (tym razem on musiał wyciągnąć dłuższą słomkę, bo w kadrze zabrakło Tomasza Jodłowca) kopał po autach. Guilherme, Vadis Odjidja Ofoe czy Radović dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale, o ile trafiali w piłkę, to ta leciała w trybuny. Zagłębie miało za to świetną okazję do zakończenia serii pięciu ligowych spotkań bez zwycięstwa, z czego skorzystało.

Ekipa z Lubina w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy odpadła z duńskim klubem SønderjyskE. Wtedy zaczęły się słabsze mecze w lidze, a także w Pucharze Polski. Zespół Piotra Stokowca został wyeliminowany przez Bytovię Bytów. W lidze cztery razy zremisował i raz przegrał. Dorobek Legii jest gorszy. W ośmiu meczach ekstraklasy zgromadziła zaledwie dziewięć punktów. Dwa zwycięstwa oraz po trzy remisy i porażki to zdecydowanie za mało. Gdyby nie porażka Piasta Gliwice z Wisłą w Krakowie, legioniści przystępowaliby do meczu z Zagłębiem jako zespół strefy spadkowej! Nic dziwnego, że władze stołecznego klubu zdecydowały się pożegnać albańskiego trenera.

Od poniedziałku zespół będzie prowadził Aleksandar Vuković, o czym poinformował prezes Legii Bogusław Leśnodorski. Natomiast pod koniec niedzielnego meczu albańskiego szkoleniowca pożegnali kibice: „Chcemy trenera, a nie Hasiego frajera” – skandowali. Hasi te ostatnie chwile przy Łazienkowskiej spędził mniej nerwowo niż wcześniej. Ręce w kieszeni, co jakiś czas pokrzykiwał coś do piłkarzy. Oni kiwali głowami, że słyszą, ale niewiele z tego wynikało. Choć trzeba przyznać, że gra Legii zmieniła się w drugiej połowie. Dużo dała zmiana Kopczyńskiego na Thibaulta Moulina. Do tego pozytywnie nakręciły piłkarzy gole Czerwińskiego i Langila.

Szansę na wyrównanie miał Nikolić, ale w 86. min nie wykorzystał rzutu karnego. Kolejne spotkanie Legia rozegra w piątek. O godz. 20.30 zmierzy się w Krakowie z ostatnią w tabeli Wisłą.


od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto