Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarz kadry Maciej Nowak opowiada o sukcesie szczypiornistów

Jacek Pałuba
Lekarz Maciej Nowak  zdradza, że przed mistrzostwami większość zawodników musiała przejść wspomaganie. Fot. S. Seidler
Lekarz Maciej Nowak zdradza, że przed mistrzostwami większość zawodników musiała przejść wspomaganie. Fot. S. Seidler
Medal zdobyty w Chorwacji to zasługa całej ekipy: zawodników, trenerów, ale też sztabu medycznego i innych ludzi związanych z kadrą - powtarzał trener Bogdan Wenta.

Medal zdobyty w Chorwacji to zasługa całej ekipy: zawodników, trenerów, ale też sztabu medycznego i innych ludzi związanych z kadrą - powtarzał trener Bogdan Wenta. Potwierdza to lekarz Maciej Nowak - pisze Jacek Pałuba

Kiedy dwa lata temu podczas mistrzostw świata w Niemczech, polscy piłkarze ręczni zdobyli srebrny medal, w kraju witano ich jak bohaterów. Rzeczywiście biało-czerwoni byli wtedy w znakomitej formie i dopiero w finale musieli uznać wyższość Niemców.

Dla trenera Bogdana Wenty, który kadrę prowadzi od października 2004 roku, to był sukces, ale jednocześnie jeszcze większa zachęta do dalszej pracy. Wenta uważał, że teraz czas, aby wreszcie Polacy zaistnieli także w igrzyskach olimpijskich. Po drodze były jeszcze na początku 2008 roku mistrzostwa Europy w Norwegii, gdzie biało-czerwoni zajęli siódme miejsce. Wszyscy uznali to za porażkę, bo przed wyjazdem zawodnicy obiecywali złoto. Takiego błędu nikt już nie popełnił przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Obiecywano tylko walkę do upadłego.

Polacy pojechali tam jako jedni z grupy kandydatów do medali. Skończyło się na piątym miejscu i pozostawiło spory niedosyt. Tak naprawdę przed kolejnymi mistrzostwami świata w Chorwacji, niewielu było optymistów, którzy byli pewni udanego występu reprezentacji.

Wspólny sukces
Przez te wszystkie lata trener Bogdan Wenta zawsze podkreślał, że za wyniki odpowiada cały zespół. I nie tylko zawodnicy, ale też trenerzy, lekarze, fizjoterapeuci i kierownicy. Każdy w tej ekipie miał do wykonania swoją pracę, która ostatecznie składała się na rezultat drużyny. W pełni potwierdza to także lekarz reprezentacji Maciej Nowak, mieszkający i pracujący w Poznaniu.

- Ten nasz team rzeczywiście dojrzewał przez parę dobrych lat, od momentu, kiedy trenerem został Bogdan Wenta, a pomagał mu Daniel Waszkiewicz. Po pewnym czasie nabraliśmy do siebie zaufania, że każdy z nas odpowiada za rzeczy w ramach mikroteamów. To jest tak jak zębatki koła zamachowego, jedna bez drugiej nie istnieje. Po latach współpracy dokładnie wiemy na kogo i na co możemy liczyć. W naszych działaniach nigdy nie było więc twierdzenia, że ja wygrałem mecz czy zrobiłem, co do mnie należało, ale zawsze było, że my wspólnie zrobiliśmy sukces - mówi z przekonaniem Maciej Nowak.

Niemożliwe nie istnieje
Kadra na zgrupowaniu przed mistrzostwami świata w Chorwacji spotkała się już na początku stycznia. Zawodnicy przyjechali ze swoich klubów w kraju i za granicą. Jedni byli bardziej zmęczeni, inni mniej. Wszyscy byli dokładnie monitorowani.

- Przeprowadziliśmy gruntowne badania krwi, sięgnęliśmy bardzo głęboko w zasoby żelaza i ferytny, czyli nośnika tlenu, który odpowiada za wydolność. Część zawodników od dwóch, trzech lat jest w programie, który udało mi się wdrożyć w naszym sporcie. Chodzi o monitoring, ale nie tylko morfologię krwi, którą robią wszyscy, ale właśnie sprawdzenie poziomu i zasobów ferytyny, czyli białka nośnikowego, odpowiedzialnego za transformację tlenu do komórki. Razem z doktorem Krzywańskim z COMS-u (Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej przyp. red.) prowadzimy ten program kilka lat i to przynosi bardzo dobre efekty. Szczególnie w takich dyscyplinach jak siatkówka i piłka ręczna. Tak więc przed Chorwacją stan zdrowia zawodników był mi znany. Część z nich była w niezadowalającym poziomie wydolności. Niektórzy byli też kontuzjowani, jak choćby Artur Siódmiak. Wspólnie z trenerem podjęliśmy decyzję, aby jednak znalazł się w kadrze. Wzięliśmy odpowiedzialność za to, że zagra w mistrzostwach i to zagra dobrze. Szczęście nam sprzyjało, bo Artur zagrał i to jeszcze jak. To jest kolejny przykład zaufania trenera do teamu medycznego, że w sytuacjach trudnych poradzimy sobie. Wyznajemy zasadę, że niemożliwe nie istnieje - opowiada lekarz kadry piłkarzy ręcznych.

Profilaktyka kluczem do sukcesu
Okazało się, że większość zawodników musiała przejść wspomaganie, czyli tzw. suplementację opartą o zasoby żelaza. Gracze przeszli ją przed wyjazdem na mistrzostwa świata. Kolejne badania tuż przed samymi spotkaniami w Chorwacji, wyglądały bardzo zachęcająco.

- Kibice na pewno zauważyli, że podczas turnieju nasz zespół wyglądał pod względem fizycznym bardzo dobrze. W większości spotkań do końca ekipa prezentowała bardzo dobrą wydolność. I to jest kolejny przykład naszego wspólnego działania, co podkreślał trener Wenta w wywiadach, że prezentujemy się bardzo dobrze fizycznie i wytrzymujemy kolejne starcia. Oczywiście zawodnicy byli przemęczeni, poobijani, a cały sztab medyczny z Jurkiem Buczakiem i Krzysztofem Rudominą zmagał się z kontuzjami, naciągnięciami czy z różnymi bezpośrednimi urazami. To wszystko było na bazie tego, co zrobiliśmy na początku stycznia, czyli oceną wydolności, krwi i zasobów energetycznych. Profilaktyka okazała się kluczem do sukcesu - ocenia Maciej Nowak.

Smutek nie miał znaczenia
Po pierwszej rundzie mistrzostw świata w polskiej ekipie na pewno był duży niedosyt. Biało-czerwoni co prawda awansowali do następnej fazy turnieju, jednak bez dorobku punktowego (porażki z Macedonią i Niemcami), co od razu stawiało ich w trudnej sytuacji w walce o medale.

- Z mojego punktu widzenia nie widziałem żadnego zagrożenia dla formy sportowej zawodników grających. Skupialiśmy się na doleczaniu zawodników, którzy byli kontuzjowani jak Artur Siódmiak, Krzysztof Lijewski, Michał Jurecki czy Damian Wleklak. Do rozpoczęcia drugiej rundy mieliśmy trzy dni, aby to wszystko uporządkować. Potem mecz z Danią wyszedł nam fantastycznie i od tego momentu nie mieliśmy już w zasadzie żadnych problemów, oprócz doleczania bieżących urazów. Nie widziałem już żadnego zagrożenia zdrowotnego w ekipie po dotychczasowych spotkaniach. A że było trochę minorowo i smutno, na koniec okazało się zupełnie bez żadnego znaczenia - powiedział lekarz polskiej kadry.

Wiara do końca
Po zwycięstwach z Duńczykami 32:28 i Serbami 35:23, Polakom pozostał ostatni mecz Norwegami. Obie drużyny znały już rezultat konfrontacji Danii z Niemcami (27:25) i tylko wygrana w tym spotkaniu dawała awans do półfinału mistrzostw świata jednej z ekip. Wieczorem 27 stycznia na parkiecie hali w Zadarze doszło do prawdziwego horroru, który zakończył się zwycięstwem Polaków 31:30 po golu Artura Siódmiaka do pustej bramki rywali. Polski gracz rzucał prawie przez całe boisko. Dramatyczne okoliczności wygranej wprawiły w euforię całą ekipę.

- Wierzyłem w wygraną do samego końca, nawet wtedy, gdy przegrywaliśmy dwoma bramkami na minutę i czterdzieści sekund przed ostatnią syreną. Powtórzyłem sobie sentencję, którą zna większość ludzi w naszym kraju - proście, a będzie wam dane. No i chyba zostałem wysłuchany. Przyznam też, że decydującej bramki Artura Siódmiaka nie widziałem. Stali obok mnie Niemcy, którzy rozmawiali sobie wesoło i cieszyli się ze swojego awansu, bo nasz remis im to dawał. Poklepywali mnie, absorbowali..., no i w końcu użyli niecenzuralnych słów, po golu Artura. Zupełnie nie pamiętam całowania parkietu, bo byłem w tak ogromnej euforii. Dopiero żona, która potem do mnie zadzwoniła, powiedziała mi, że ładnie całuję podłogę - wspomina niesamowity pojedynek Maciej Nowak.

Celem jest Londyn
- To jest naprawdę znakomita ekipa. I to tylko w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na przykład bracia Bartosz i Michał Jureccy zawsze swoją radość okazują w sposób spontaniczny, serdeczny i emocjonalny. Podobnie zachowuje się Sławek Szmal. Z kolei Karol Bielecki okazuje radość zupełnie inaczej. Ale to jest duża grupa ludzi, więc trudno oczekiwać od wszystkich takich samych zachowań. Po zdobyciu brązowego medalu obiecaliśmy sobie, że to nie jest jeszcze koniec. Jesteśmy na tyle młodzi, na tyle zdeterminowani, nieznudzeni sobą, że jeszcze spróbujemy popracować z sobą przez kilka lat. Takim ramowym celem dla tej ekipy jest na pewno Londyn 2012. Jeśli tylko uda nam się utrzymać zawodników zdrowotnie na dobrym poziomie do tego czasu, to myślę, że kibicom nie przyniosą wstydu - powiedział Maciej Nowak.

Reprezentacja Polski na MŚ w Chorwacji
bramkarze: Sławomir Szmal, Adam Malcher;
rozgrywający: Bartłomiej Jaszka, Krzysztof Lijewski, Karol Bielecki, Damian Wleklak, Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Marcin Lijewski;
obrotowi: Artur Siódmiak, Daniel Żółtak, Bartosz Jurecki;
skrzydłowi: Patryk Kuchczyński, Mariusz Jurasik, Tomasz Tłuczyński, Rafał Gliński.
trener główny: Bogdan Wenta, trener współpracujący: Daniel Waszkiewicz, lekarz: Maciej Nowak, fizjoterapeuci: Jerzy Buczak, Krzysztof Rudomina, statystyk szkoleniowy: Piotr Zembrzuski, kierownik reprezentacji: Paweł Papaj

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto