Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Licealne historie (cd złośliwości)

Redakcja
Historia
Historia Krystyna
Efekty pracy kolektywnej.

Prawdę powiedziawszy, to nie wiem, czy można tę historię zaliczyć do złośliwości. Chyba, że zagraliśmy na nosie losowi.
1963 rok. O ile dobrze pamiętam, na trzeciej lub czwartej lekcji mieliśmy mieć j. polski. Na przerwie dowiedzieliśmy się, że p. profesor nie ma (musiała być w kuratorium w Białymstoku). Nasza czwórka od razu poszła do auli. Chcieliśmy sobie pograć. Instrumenty leżały na scenie. Klasa (tzn. TOWARZYSTWO), miała być cicho i albo odrabiać zadane lekcje, albo uczyć się (powtarzać materiał) do następnych zajęć.
Myśmy grali, śpiewali, aż nagle drzwi auli się otwierają i przedstawiciel TOWARZYSTWA krzyczy: „Natychmiast do klasy! Bebech!!!"
Zostawiliśmy instrumenty i chodu do klasy. Zdębieliśmy. TOWARZYSTWO stoi. Pierwsza ławka środkowego rzędu rozerwana na trzy części. Szyba w oknie wybita. Na podłodze błoto – ziemia z doniczek pomieszana z wodą - skąd nagle tyle wody? Ściany klasy i sufit mokre, poplamione. A na dodatek Ryfka przy tablicy z wyrwanym rękawem od sukienki. Sceneria jak do sztuki o niegrzecznych uczniach. A obok Ryfki, przy katedrze - „Bebech"! (z-ca dyrektora).
Stanęliśmy przy swoich ławkach i od razu dostaliśmy ochrzan, że nie ma nas w klasie, tylko włóczymy się. I pada pytanie: „Kto wyrwał rękaw ....?"
Odpowiedź: MY!
Kto wybił szybę? MY!!
Kto zniszczył ściany? MY!!
Kto lał wodę? MY!!
Zapadła decyzja: jutro z rana ocena szkód wyrządzonych szkole, a wieczorem rada pedagogiczna, która zadecyduje, co z nami zrobić.
Pytanie: „Poddajemy się?" Odpowiedź: „Nigdy".
Najpierw zrzutka. Alka (której ojciec prowadził sklep z farbami) załatwiła z ojcem farby, pomoc teoretyczną, drabinę i pędzle. Wyznaczona ekipa wystawiła ramę z wybitą szybą i załatwiała jej zamontowanie. Dziewczyny kupowały kwiaty w doniczkach (nie zapomniały o kwiatach ciętych i flakonie na stół nauczycielski). Dwoje pracowało nad aktualną gazetką. Najlepsi z zajęć praktycznych reperowali rozerwaną ławkę. Ryfka sama wszyła sobie rękaw. A reszta w ściśle dobranych grupach malowała klasę, sprzątała, ustawiała i pilnowała, aby nikt nas przy pracy nie zaskoczył. Skończyliśmy około 02.00 w nocy.
Rano wszyscy odpicowani (dziewczyny – białe bluzki, granatowe spódniczki i fartuszki z falbankami, my – ODPRASOWANE spodnie i koszule. Stoimy przy ławkach. Otwierają się drzwi. Wchodzi Dyrektor, z-ca, wychowawca i reszta grona. Wychowawca szedł jak na ścięcie. I nagle Dyrektor Fedyszyn do „Bebecha": „Kolego, gdzie jest ta zrujnowana klasa?"
Wychowawca wymiękł. Wiedział, że na wiele nas stać, ale żeby tak...
„Proszę Państwa, rozumiem, że nasza obecność jest tu zbędna" - usłyszeliśmy głos Dyrektora Fedyszyna. Wychowawca z ulgą dyskretnie się uśmiechnął, „Bebecha" o mało szlag nie trafił.
Wieczorem była Rada Pedagogiczna. Miała zadecydować, czy nas rozgonić po całym, województwie, czy zostawić. Te obrady nagraliśmy. Ale to już następna bajka...
Manro 

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto