Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lider tabeli pokonany, Legia znów wygrała

Hubert Zdankiewicz
Takie scenki oglądamy ostatnio przy Łazienkowskiej coraz częściej - piłkarze Legii cieszą się ze zwycięstwa i dziękują swoim kibicom. Mieli za co.
Takie scenki oglądamy ostatnio przy Łazienkowskiej coraz częściej - piłkarze Legii cieszą się ze zwycięstwa i dziękują swoim kibicom. Mieli za co. Fot. Bartek Syta/Polskapresse
Po meczu z Koroną Kielce (4:1) mogliśmy jeszcze mieć wątpliwości, których raczej nie rozwiała szczęśliwa wygrana z Górnikiem Zabrze (2:1). Po zwycięstwie 2:0 nad Jagiellonią można jednak napisać z czystym sumieniem, że Legia ma już za sobą kryzys - w sobotę wygrała czwarty mecz ligowy z rzędu (a razem z Pucharem Polski piąty). Ma również szanse na mistrzostwo Polski. Do zespołu z Białegostoku, który wciąż prowadzi w lidze, traci już tylko cztery punkty.

- To odległość, po której widzimy już plecy lidera. Do końca rundy będziemy się starali tę liczbę jeszcze bardziej zmniejszyć - przyznał po meczu trener Legii Maciej Skorża. - Wszyscy stanęli na wysokości zadania. Oczywiście, były błędy, ale przy takim rywalu to normalne. Jestem zadowolony z organizacji gry i współpracy pomiędzy poszczególnymi formacjami. Udało nam się wyłączyć z gry Tomasza Frankowskiego i Kamila Grosickiego, co było kluczowe dla losów tego spotkania - dodał i trudno się z nim nie zgodzić.

Choć oczywiście można się również zastanawiać, co by było, gdyby w 13. minucie, po rzucie rożnym i celnym strzale Andriusa Skerli sędziowie nie dopatrzyli się spalonego (powtórki wykazały, że Litwin nie był na spalonym, ale znajdował się na nim Frankowski). W ogóle w pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiali goście.

Legia zaczęła niemrawo, głównie z powodu słabszej gry Ivicy Vrdoljaka. Przez pierwsze pół godziny wiele razy widzieliśmy sytuację, gdy wyprowadzający piłkę z własnej połowy Inaki Astiz i Marcin Komorowski nie bardzo mieli komu ją podać. Niefrasobliwością pod bramką rywali raził Miroslav Radović.

- Rywale postawili nam twarde warunki, dlatego początek był w naszym wykonaniu oporny. Później jednak przejęliśmy inicjatywę - tłumaczył Ariel Borysiuk, który dla odmiany zagrał w sobotę bardzo dobrze.

Efektem była pierwsza bramka zdobyta po rzucie rożnym Tomasza Kiełbowicza. Przypisana początkowo Vrdoljakowi, co jednak trzeba było zweryfikować, bo w tym przypadku powtórki pokazały, że było to trafienie samobójcze Skerli.

W drugiej połowie Legia mogła już pilnować wyniku i czekać na okazję do kontry. Bohaterem meczu mógł zostać wprowadzony na boisko Maciej Iwański, ale poślizgnął się w polu karnym, będąc w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim, a kilka minut później w podobnej sytuacji trafił w słupek. W kilku innych momentach popisał się za to niezłymi podaniami, a po faulu na nim czerwoną kartkę zobaczył Rafał Grzyb.

W doliczonym czasie gry do opuszczonej przez Sandomierskiego (pobiegł do rzutu wolnego) bramki trafił jeszcze Jakub Rzeźniczak, który po meczu nie krył jednak irytacji. Wcześniej zobaczył żółtą kartkę, która eliminuje go z kolejnego meczu, w którym Legia zmierzy się w Krakowie z Wisłą.

- Oddałbym tego gola, żeby móc zagrać w piątek - szczerze przyznał prawy obrońca Legii.

Legia Warszawa - Jagiellonia 2:0 (1:0)
Bramki: Skerla 44-sam., Rzeźniczak 92.
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Legia: MachnowskijI - RzeźniczakI, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz - Manu (90 Jędrzejczyk), Borysiuk, Vrdoljak, Radović Szałachowski (66. Iwański) - Kucharczyk (88. Mezenga). Trener: Maciej Skorża.
Górnik: Sandomierski - KijanskasI, Skerla, CionekI, Norambuena (42 KupiszI) - Grosicki (75. Pawłowski), Hermes, GrzybI, Burkhardt (62. Essomba), Lato - Frankowski. Trener: Michał Probierz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto