Włocławianin podzielił się z nami wrażeniami po swoimi życiowym sukcesie:
- W pogodny czwartek wujek Janek wyciągnął mnie na ryby. Sam na pewno bym nie pojechał, ale dzięki Niemu, jak się później okazało złapałem swojego życiowego lina. Łapaliśmy średnie płotki, trafił się karaś. Rozmowa trwa w najlepsze, bo wujek to straszny gaduła i dziwne zachowanie spławika - zaczął jakby podskakiwać. Niewiele myśląc zaciąłem i się zaczeło. Ryba zaczęła wręcz wariować strasznie ciągnęłła do dna Miałem bardzo delikatny sprzęt bo żyłka tylko na 1,2 kg. Po 3-4 minutach dopiero go zobaczyłem, oczywiście jak tylko trochę się wynurzył zaczął uciekać w trzcinę, ledwo go odciągnąłem, ryba po około 10 minutach była już ostro zmęczona. Tu oczywiście wujek przybył z pomocą i wydobyłem mojego życiowego lina z wody.
SZCZEGÓŁYRyba - Lin waga: 1,9 kg , długość: 51cmWędka - Konger Arcus 7 metrów (bat)żyłka mikado 0.12-1,2 kg.spławik - 1gprzynęta - kukurydza
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?