Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Local Heros Warszawa. Nienachalna promocja lokalnych inicjatyw [WYWIAD]

Ewa Jankowska
Local Heros Warszawa
Local Heros Warszawa materiały prasowe
Local Heros Warszawa - to projekt, którego głównym celem jest wsparcie lokalnych inicjatyw, ale i może przede wszystkim, zachęcenie ich do wspierania się nawzajem. Chodzi o to, żeby nie myśleć o konkurencji, ale pasji i realizowaniu własnych oryginalnych pomysłów, które czynią z Warszawy barwne i fascynujące miasto do odkrywania. Kto za tym stoi? Jakiego rodzaju miejsca trafiają do tej wyjątkowej sieci i jak można je znaleźć?

Local Heros Warszawa
Jedną z koordynatorek projektu jest studentka - Asia Brejnakowska. Wraz z koleżanką z uczelni, Zosią Piotrowską postanowiły przyłączyć się do "Lokalnych Bohaterów", by odkrywać Warszawę i pokazywać jej najciekawsze zakątki innym mieszkańcom stolicy. W rozmowie z Naszym Miastem Asia opowiada, na czym dokładnie polega idea "Local Heros", jakie miejsca urzekają dziewczyny w największym stopniu i co zrobić, aby wziąć udział w konkursie przez nie organizowanym?

Ewa Jankowska: Na czym polega idea Local Heros?
Asia Brejnakowska: Pomysł nie jest do końca nasz. To projekt, który powstał w Holandii wiele lat temu, w Polsce postanowiła kontynuować to Tamara Romaniuk. Zaczęło się w Krakowie 6 lat temu. Więc nie jest to nic innowacyjnego na skalę światową, ale w Warszawie to coś zupełnie nowego. Tutaj zajmujemy się tym od grudnia. Logo i marka są oczywiście krakowskie, ale ja i koleżanka, z którą to wszystko koordynujemy, mamy wpływ na to, jakie miejsca znajdą się na tablicy, jakie akcje będą wokół tego organizowane.

Dlaczego zaangażowałyście w ten projekt?
Trochę przez przypadek. Zosia znała wcześniej Tamarę, więc wiedziała, że coś takiego się dzieje, poza tym bardzo lubimy Warszawę, zwłaszcza jej część "podziemną", i stwierdziłyśmy, że ta idea po prostu bardzo nam się podoba. Przede wszystkim to, żeby pokazywać i wyróżniać lokalne miejsca, w których dzieją się bardzo różne rzeczy, ale również sprawiać, żeby one się wzajemnie wspierały, nie robiły sobie konkurencji. Do tego wciąż dążymy. Ponadto, sama praca jest bardzo ciekawa. Chodzimy po Warszawie, szukamy ciekawych miejsc, o jakich nie miałyśmy pojęcia, że istnieją.

Czyli to wy szukacie tych miejsc, czy one już zgłaszają się do was?
Odkąd powiesiłyśmy tablice, to rzeczywiście mamy coraz więcej zgłoszeń. Bardzo nam miło z tego powodu, bo stajemy się powoli rozpoznawalne. Ale do tej pory było tak, że chodziłyśmy i szukałyśmy miejsc na własną rękę i robiłyśmy głęboki research.

Jakie to są miejsca, których szukacie?
Przede wszystkim miejsc z duszą. Gdy poznajemy jakiś lokal od kuchni, to od razu wyczuwamy taką magię. To czuć, jak się już wchodzi, że ktoś tam działa z pasją. Po drugie szukamy miejsc z różnych dziedzin. Zdajemy sobie sprawę, że wśród nich wiele związanych jest z gastronomią, ale nam zależy, aby to były bardzo różne miejsca. Wyróżniamy więc takie przedsięwzięcia jak studio jogi, sklepy z ciuchami, itd. Kolejnym kryterium jest określona estetyka.

Musi być hipstersko?
Nie o to chodzi. (śmiech) Opowiem na przykładzie. Jest takie cudowne miejsce na Woli – galeria Ekierka 7. Znajdują się tam starocie z różnych okresów, miejsce prowadzone jest z pasją i zaangażowaniem. Ponadto schowane jest w jakimś podwórku, nigdy byśmy tam nie trafiły, gdybyśmy nie łaziły po takich miejscach. To jest to – malutkie schowane miejsce. Takie nas urzekają. Często właśnie w „podziemiach” rodzą się fajne pomysły, inicjatywy, nie są one koniecznie super wypromowane i modne. Chodzi również o to, aby działali tam ludzie, którzy chcą współpracować, są otwarci, nie boją się konkurencji, tego, że chodzimy również w inne miejsca.

Co wy im dajecie, a co oni dają wam?
Obecnie mamy 30 tablic w różnych miejscach w Warszawie – w kinach, teatrach, hostelach, najróżniejszych lokalizacjach. W lipcu będzie ich 50 - w tej chwili nad nimi pracujemy. Te tablice to są takie duże, czarne obiekty wiszące na ścianie w rozmiarze 70x100, na samej górze tablicy jest taka kolorowa mapa, trochę z przekąsem narysowana, a pod nią haczyki, na których wiszą karteczki w formie wizytówek. Jak się wchodzi do takiego miejsca, to od razu tablica rzuca się w oczy. Można do niej podejść, zebrać karteczki, dowiedzieć się czegoś o innych miejscach. To taka nienachalna forma promocji.

Czyli chcecie być taką marką, która daje gwarancję wartości danego miejsca?
Dokładnie tak. Dlatego również wspomniałam o tych miejscach na poziomie pod względem estetycznym, bo to faktycznie musi być coś godnego polecenia.

W jaki sposób upewniacie się, że określone miejsce naprawdę jest wartościowe?
Przeprowadzamy indywidualne rozmowy z właścicielami czy menadżerami tych miejsc. Zbieramy opinie od innych ludzi, znajomych. Najczęściej w przypadku takich działalności, jak fryzjer czy salon tatuażu. Z gastronomią jest łatwiej, same możemy popróbować różnych rzeczy, ale z innymi niekoniecznie. Może nam się wydawać, że fryzjer jest fajny, bo ma ładne wnętrze i obsługa jest miła, ale może się okazać, że nie ma tam jednego dobrego fryzjera. Dużo rozmawiamy, drążymy, potem w trakcie samego procesu przyznawania tablicy, również dużo się dowiadujemy. Wiele miejsc chce być naszymi partnerami.

Mam wrażenie, że powstaje coraz więcej takich małych, lokalnych inicjatyw. Macie dużo pracy?
Tak. Bardzo dużo. To wygląda tak. My działamy etapowo. Najpierw szukamy miejsca, potem robimy research, rozmawiamy, badamy, wysyłamy maile. Przychodzi moment, kiedy zajmujemy się już wyłącznie miejscami, które znalazłyśmy i nie szukamy już nowych. Roznosimy kartki po mieście, itd. Po dwóch tygodniach okazuje się, że w tym czasie powstały kolejne miejsca. To jest niesamowite. Codziennie coś się pojawia.

Jak chcecie sprawić, żeby te miejsca wzajemnie się wspierały? Wiele z nich na pewno jest dla siebie konkurencją.
Niezwykle pouczający był dla nas Żoliborz. Mimo że jest tam mnóstwo różnych małych inicjatyw, to one naprawdę się wzajemnie wspierają. Motywuje nas to, żeby w całej Warszawie stworzyć taką sieć wzajemnego wsparcia. Ponadto, staramy się wychodzić naprzeciw temu problemowi konkurencji. Jeśli mamy więc jakieś fajne studio jogi, to drugiego podobnego już nie szukamy. Ale jeśli studio jest połączone z salą gimnastyczną i ścianką wspinaczkową, to jest to coś zupełnie innego, więc spokojnie może trafić na naszą tablicę. Ponadto, Local Heros działa też w innych miastach Polski i też chodzi o to, żeby w każdym z tych miast miejsca trochę różniły się między sobą. Staramy się, aby Warszawa była unikatowa.

Czy to możliwe, żeby na tablicę trafiła knajpa – fajna, oryginalna, ale umieszczona w samym centrum miasta, np. na Krakowskim Przedmieściu?
Jasne. Oczywiście ten element ukrycia jest ważny, również dlatego, że po prostu lubimy chodzić po Warszawie i zwiedzać różne zakamarki, ale nie mówimy "nie" miejscom, które znajdują się w bardziej oczywistych lokalizacjach.

Czym się zajmujecie poza Local Heros?
Skończyłyśmy licencjat na kierunku animacja społeczno-kulturowa. Zrobiłyśmy sobie rok przerwy i teraz wracamy od października na studia magisterskie.

Czy możesz wymienić kilka miejsc, które wyjątkowo was urzekły.
Studio jogi Yoga Republic przy ulicy Śniadeckich. To świetna szkoła. Ma niesamowity klimat, można naprawdę się tam wyłączyć. Same tam chodziłyśmy, więc łatwo było podjąć decyzję.
Wspomniana wcześniej galeria Ekierka 7. Miejsce schowane w bramie. Gdy tam weszłyśmy, to się trochę przestraszyłyśmy. Widzimy jakiegoś kolesia z brodą, który w ferworze remontowym coś tam robi, wokół leżą jakieś stare meble, dresy, talerze. Od razu nas zaprosił, poczęstował oranżadą i zaczął opowiadać o sobie, o miejscu. To naprawdę człowiek z pasją, taki zbieracz, wszystko robi po kosztach. Organizuje tam kino, wystawy, naprawdę dużo się tam dzieje.
I na koniec „Dziewczyny” z Żoliborza. Miejsce ze wszystkim – makijaż, ciuchy, spa. Takie typowo babskie miejsce na pogaduchy, relaks, do którego wchodzisz i od razu chcesz usiąść i spędzić tam czas. Ale dziewczyny, które to prowadzą, wychodzą z działaniem również poza sam swój sklep. I to jest cenne.

Obecnie organizujecie konkurs dla warszawiaków. Na czym polega?
Konkurs powstał z potrzeby większego zaangażowania właśnie mieszkańców Warszawy. Polega na tym, żeby opisać w formie historii, fotoreportażu, filmu – forma jest dowolna – jakiegoś swojego lokalnego bohatera. To może być miejsce, które jest ważne dla tej osoby z jakichś względów albo po prostu takie, które uważa za fajne, to może być również jakaś osoba – pan szewc, który tworzy z pasją albo jakaś kwiaciarka, którą się lubi, ceni. Czyli takie miejsce lub osoba, o której warto opowiedzieć, którą warto wypromować. Zgłoszenie, które urzeknie nas najbardziej, otrzyma karteczkę i trafi na tablicę.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto