Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łódź pogrąża się w śmieciach

Alicja Zboińska
Reklamówki, puszki, butelki i papiery wysypują się z kontenerów, pełno ich na ulicach, w parkach, lasach. Łódź tonie w śmieciach, mimo że o jej czystość dba aż 60 firm wywożących odpady.

Reklamówki, puszki, butelki i papiery wysypują się z kontenerów, pełno ich na ulicach, w parkach, lasach. Łódź tonie w śmieciach, mimo że o jej czystość dba aż 60 firm wywożących odpady. Władze miasta chcą doprowadzić do zmiany obecnego systemu; broni go większość firm wywozowych. Łodzianom jest obojętny system - po prostu chcą, by wokół nich było czysto.

Teoretycznie śmieci pokonują prostą drogę: z naszych mieszkań trafiają do kontenerów, także tych do selektywnej zbiórki odpadów, stamtąd zabiera je firma wywozowa, która dostarcza na odpowiednie składowisko, do sortowni i kompostowni. To jednak tylko teoria, bo część odpadków nigdy tam nie dociera.

Elżbieta Mądrzyńska mieszka w okolicach Centrum Zdrowia Matki Polki. Gdy ze swoim wilczurem wybiera się na wieczorny spacer, krąży między kupami gruzu, stertami butelek, papierami i foliami, które walają się na uliczkach, łące, trawnikach.

- Cała okolica prezentuje się podobnie - zauważa łodzianka. - I wprawdzie nie złapałam żadnego sąsiada na wyrzucaniu śmieci, ale przecież nieczystości skądś się biorą. Teoretycznie wszyscy mamy podpisane umowy z MPO, śmieciarki pojawiają się u nas dwa razy w miesiącu, a dzikich wysypisk przybywa. Niech ktoś zrobi z tym porządek!

W pierwszej połowie tego roku strażnicy miejscy wręczyli ponad 3800 mandatów za śmiecenie i nieporządek, skierowali 42 wnioski do sądu, pouczyli ponad 2 tysiące osób. - Odebraliśmy też ponad 3700 zgłoszeń od mieszkańców, którzy skarżą się na bałagan - informuje Leszek Wojtas ze Straży Miejskiej w Łodzi.

I co z tego - chciałoby się zapytać. Jak było brudno, tak jest.

Jedna ulica - dziesięć śmieciarek

Zdaniem Włodzimierza Tomaszewskiego, wiceprezydenta Łodzi, rozwiązanie tego problemu może być tylko jedno: gospodarzem odpadów musi zostać gmina, która poprzez przetargi zorganizuje system odbioru i segregacji śmieci.

- Obecny układ, gdy mieszkańcy płacą firmom transportowym jedynie za odbiór śmieci, a nie ich dostarczenie do odpowiednich instalacji, sprzyja nadużyciom- podkreśla wiceprezydent Tomaszewski. - Nie daje żadnej gwarancji, że odpadki trafią do sortowni czy kompostowni, a nie zostaną na przykład porzucone w lasach. Dziś gmina nie ma możliwości kontroli.

Według wiceprezydenta, po zmianie prawa gmina zapłaciłaby firmie wywozowej dopiero wtedy, gdyby jej pracownicy przedstawili potwierdzenie o dostarczeniu odpadów we wskazane miejsce. Miasto zostałoby podzielone na kilka obszarów, na obsługę których byłyby ogłaszane przetargi.

- Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, że na jedną uliczkę mogą przyjeżdżać śmieciarki aż dziesięciu firm wywozowych i nikogo to nie dziwi - mówi wiceprezydent. - Tymczasem rozdrobnienie rodzi pokusy nadużyć. Gdyby doszło do zmiany prawa, gwarantuję, że albo mieszkańcy płaciliby mniej za wywóz śmieci, albo opłata zawierałaby też koszty segregacji. W obu wypadkach byłoby to korzystne dla łodzian.

Murem za wiceprezydentem stoi Grzegorz Kaźmierczak, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania w Łodzi. Miejska spółka obejmuje swoimi usługami prawie jedną trzecią obszaru miasta; do dzierżawionej przez nią sortowni trafia rocznie 100 tysięcy ton odpadów. 82 tysiące ton jest przetwarzanych, pozostałe jadą na składowisko w Krośniewicach.

- Właściwie każdy odpad powinien być wstępnie segregowany - tłumaczy Grzegorz Kaźmierczak.- Tak się jednak nie dzieje. Nasza sortownia ma podpisane umowy z 23 firmami wywozowymi, ale cztery w ogóle nie dostarczają śmieci, a niektóre przywożą zaledwie kilka ton w ciągu 2 miesięcy. Te odpadki gdzieś po drodze giną.

Prezes opowiada się także za opłatą śmieciową, która trafiałaby do budżetu gminy. Tłumaczy, że mieszkańcy nie zwracają obecnie uwagi na jakość usług, a powinny obowiązywać standardy europejskie. - Nie dążymy do monopolu- zastrzega Grzegorz Kaźmierczak. - Na łódzkim rynku jest miejsce dla innych firm, tylko trzeba zmienić cały ten chory system.

Dodatkowa opłata

Niewydolność obecnego systemu dostrzegli także eksperci z trzech ministerstw: środowiska, infrastruktury i rozwoju regionalnego, którzy przygotowują projekt zmiany ustawy o utrzymaniu i porządku w gminach. Zdaniem projektodawców, gminy nie sprawują należytej kontroli nad odpadami, przez co zakłady przetwarzania śmieci nie mają odpowiedniej ilości surowca. Śmieci trafiają więc do lasów lub na wysypiska; tymczasem zgodnie z wymogami unijnymi, musimy ograniczyć liczbę składowisk.

- Podstawowym celem zmian jest zwiększenie szczelności systemu gospodarki odpadami komunalnymi, m.in. poprzez zapis, że to gmina będzie wskazywać miejsca odzysku i unieszkodliwiania śmieci - informuje Anna Konik-Żurawska, rzecznik prasowy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. - Odbiór odpadów będzie się odbywał na zasadach rynkowych: właściciel nieruchomości podpisze umowę z wybraną przez siebie firmą wywozową. Ceny usług będzie kształtował rynek.

Mieszkańcy mieliby płacić gminie za utylizację odpadów, a firmom za ich wywóz. O wysokości podatku śmieciowego decydowaliby miejscowi radni.

Rząd ma rozpatrzyć projekt w listopadzie. Zdaniem wiceprezydenta Tomaszewskiego, ta zmiana nie uzdrowi jednak systemu.

- Mieszkańcy będą obciążeni dodatkową opłatą, a rozdzielenie odbioru od unieszkodliwiania śmieci jest zbędne - uważa Włodzimierz Tomaszewski. - Gmina nadal nie zyska odpowiedniej kontroli, a w mieście nie będzie czysto. I nadal wszyscy będą niezadowoleni.

Zamach na konkurencję?

Proponowane zmiany nie podobają się także właścicielom i szefom firm prywatnych. Te największe poczyniły duże inwestycje w infrastrukturę, wybudowały własne sortownie śmieci, kupiły odpowiedni sprzęt.

Jedną z większych firm wywozowych w Łodzi jest Remondis. Obsługuje 20 procent mieszkańców, od których odbiera blisko 48 tys. ton śmieci w ciągu roku. Przedsiębiorstwo dysponuje własną sortownią odpadów.

- W Łodzi działamy od 1991 roku - informuje Krzysztof Sęczkowski, szef łódzkiego oddziału firmy. - Zainwestowaliśmy dziesiątki milionów złotych, mamy nie tylko własną sortownię, ale i stację przeładunkową. Gdyby gmina stała się właścicielem odpadów, prywatne przedsiębiorstwa straciłyby część rynku na rzecz spółki miejskiej.

Co do obaw o brak kontroli, prowadzimy przecież dokumentację wymaganą prawem, możemy rozliczyć się ze wszystkich odebranych i przetransportowanych śmieci. Nie sądzę, by potrzebna była oddzielna gwarancja.

Krzysztof Sęczkowski wskazuje na to, że zmiana doprowadzi do ograniczenia konkurencji, a mieszkańcy nie będą mieli wpływu na wybór firmy. Może to spowodować pogorszenie jakości usług i wzrost cen.

Marek Pływaczek, rzecznik przdsiębiorstwa, dodaje, że duże firmy nie ulegają pokusom pozbywania się po drodze śmieci, bo zajmują się także ich przetwarzaniem, więc potrzebują surowca.

Sortownia Remondisu pracuje obecnie na dwie zmiany. Trafia do niej 50 tys. ton odpadów w ciągu roku. Jej szef Tomasz Podczaski chciałby wykorzystać wolne moce przerobowe i uruchomić trzecią zmianę.

- Potrzebny jest tylko surowiec, tymczasem mieszkańcy Łodzi nie przykładają się do segregacji odpadów - zauważa Podczaski.

Utrącenia konkurencji obawia się także Wiesław Cyzowski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Władysława Jagiełły w Łodzi. Przetarg na wywóz nieczystości wygrało tu kilka lat temu MPO.

- Nie byłoby problemu, gdyby koszt wywozu śmieci był ujęty w podatku - twierdzi prezes. - Mieszkańcy nie podrzucaliby sobie odpadków, bo i tak każdy by za to płacił. Dziś odbiór śmieci ma charakter usługowy, a konkurencja pozwala na wywalczenie niższych cen. Jedynym plusem proponowanych zmian byłoby ograniczenie podrzucania odpadów.

Na kłopoty – referendum

Władze Łodzi mają plan, jak wprowadzić proponowane przez siebie zmiany. Aby gmina stała się właścicielem odpadów, zgodę muszą wyrazić mieszkańcy. Wymaga to zorganizowania referendum, do którego miasto się przygotowuje.

Przeszkodą w jego przeprowadzeniu mogą być jednak planowane przez rząd zmiany w ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach.

Słowem - sytuacja jest niejasna, racje wydają się podzielone, rząd wrzuca swoje trzy grosze, a zwykły obywatel nie bardzo wie, jak ma się w tych sporach odnaleźć.

Wizja czystej Łodzi niknie we mgle. Na pocieszenie pamiętajmy jednak, że nawet tonący w śmieciach Neapol udało się w końcu oczyścić...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto