Lokale socjalne w Nowej Soli są za drogie?

Budowa lokali socjalnych przy Długiej zaczęła się w styczniu tego roku. Trwała do połowy października. Koszty wynoszące 2,4 mln zł. pochodziły z budżetu miasta. Wszystkie mieszkania wyposażone są w panel kuchenny, kabinę prysznicową, umywalkę i muszlę klozetową. Wodę podgrzewa bojler elektryczny. Całe mieszkanie ma być ciepłe dzięki tzw. ogrzewaniu sufitowemu. Ten ostatni element wyposażenia jest najbardziej kontrowersyjny. Chociaż w mieszkaniach są też inne usterki.- Mieszkamy przy Długiej już od trzech tygodni - opowiada Anna Wyrzykowska, która wprowadziła się do nowego lokalu socjalnego, razem z dwoma córkami i trzema wnukami. - Warunki, jakie tu mamy są o niebo lepsze od tych z bloku przy Staszica. Przede wszystkim tam były wspólne ubikacje, łazienki i kuchnie. O wspólne pomieszczenia ciężko było zadbać i dużo sprzętów stało zdemolowanych. Tu każdy ma swoje sanitariaty. Do tego na Staszica niektórzy lokatorzy nadużywali alkoholu i często było bardzo głośno. Cieszymy się, że mogliśmy się stamtąd wyprowadzić.
Niestety, oprócz plusów nowych mieszkań, jest jedna sprawa podgrzewająca ich emocje do czerwoności.
- Kto wpadł na pomysł tego sufitowego ogrzewania!? - pyta A. Wyrzykowska. - W mieszkaniu mamy dwa pokoje. W każdym pod sufitem zamontowany jest elektryczny grzejnik. Od wprowadzenia się tu, trzy tygodnie temu, na prąd wydajemy po 20 zł dziennie. A włączony jest tylko jeden grzejnik. Przecież rachunek za energię elektryczną wyniesie nas około 600 zł miesięcznie! Łatwo obliczyć, ile by trzeba zapłacić, gdybyśmy odpalili całość. Do tego dochodzi czynsz ok. 88 zł i opłata za wodę 36 zł.Rodzina Wyrzykowskich, czyli pani Anna, dwie córki oraz troje wnucząt mają wspólny dochód w wysokości ok. 1.800 zł miesięcznie. Nie stać ich na włączenie grzejników na sto procent. Pracuje tylko jeden, który nie jest w stanie odpowiednio nagrzać całego mieszkania. Czy naprawdę nie można było znaleźć tańszego rozwiązania? Przecież ludzie z lokali socjalnych w większości żyją na granicy ubóstwa. Ledwo wiążą koniec z końcem.
- W umowie o najem mieszkania na Długiej zabroniono nam posiadania kuchenek gazowych - opowiada dalej A. Wyrzykowska. - W ogóle nie ma tu gazu. Wszystko na prąd. Ogrzewanie, kuchenka elektryczna, bojler elektryczny - wylicza. - Codziennie, albo co dwa dni, córka chodzi kupować taki specjalny bloczek z kodem. Najczęściej bierzemy te za 20 zł, czasami za 50 zł. Na papierowym bloczku jest podany kod, który trzeba wpisać do zamontowanego u nas w mieszkaniu licznika. Wtedy włączają prąd. Jak ktoś nie ma pieniędzy, to nie będzie miał też ogrzewania - dodaje. - Nie wiedzieliśmy o takim systemie przed podpisaniem umowy najmu. Nikt nam także wcześniej nie pokazał naszych mieszkań od środka.
W lokalu Wyrzykowskich, oprócz ogromnych opłat za energię elektryczną, nie działa także bojler do podgrzewania wody.
- Od wprowadzenia się z zepsutego bojlera po ścianie i na podłogę cieknie woda - pokazuje mi zalaną łazienkę pani Anna. - Jeszcze ani razu go nie włączyliśmy, bo jest zepsuty. Podgrzewamy tylko trochę wody w czajniku elektrycznym. Dolewamy do zimnej w miednicy i tak się kąpiemy - wylicza.
Urząd miasta jest zadowolony z oddanych do użytku lokali socjalnych przy ul. Długiej. – Chcielibyśmy, żeby w okolicy świąt wszyscy lokatorzy przenieśli się z bloku przy ul. Staszica - wyjaśnia Ewa Batko, rzecznik urzędu miasta w Nowej Soli. - Jako gmina, budując lokale przy ul. Długiej, stworzyliśmy ludziom z mieszkań socjalnych dach nad głową. A jeśli chodzi o media, jest to indywidualna sprawa mieszkających tam lokatorów.
Autor artykułu: Michał Kurowicki
* * *
Jeśli jesteście też na facebooku - zobaczcie, my też tam jesteśmy!