Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łomżyńska rodzina kontra złączki i uszczelki

magisterUW
magisterUW
A wystarczyłby tylko śrubokręt.
A wystarczyłby tylko śrubokręt. z netu
Każda awaria jest zawsze niespodziewana i zawsze nie w porę.

Wczoraj o godzinie 4:30 obudził nas krzyk teściowej - mamy awarię! Cala łazienka i część przedpokoju tonęły w wodzie. Jedyną rzeczą, jaką potrafię zrobić, to zakręcić zawory dopływowe. Wystawiłem jeszcze na korytarz pralkę, kosz na bieliznę i szafkę z ręcznikami. Obie panie na kolanach zbierały wodę, a mnie kazano biec do sąsiadów piętro niżej, aby przeprosić za ewentualne zalanie.
Chłopcy obudzeni przez bieganinę zaczęli plątać się pod nogami i oferować swoją pomoc. Zaraz po szóstej teściowa wysłała mnie do sklepu, żebym kupił kilka 5-litrowych butli z wodą. Kupiłem pięć sztuk, bo nie tylko herbatę trzeba zrobić, ale i przemyć twarze po śnie.
Przed godziną siódmą zadzwoniłem do znajomego hydraulika, ale już po pierwszym zdaniu wiedziałem, że nie jest w stanie nam pomóc. Duszący kaszel i chrypa świadczyły o jego niedyspozycji zdrowotnej. Podał mi numer telefonu swojego kolegi po fachu. Padło jednak zastanawiające zdanie - dobrze by było, aby pan był w domu podczas usuwania awarii.
Wykonałem następny telefon do pracy z prośbą o wolny dzień. Potem do hydraulika. Obiecał, że przyjdzie za dwie godziny. Awaryjna sytuacja została prowizorycznie opanowana. Po godzinie dziesiątej zjawił się pan w moim wieku i od razu fachowym okiem obrzucił łazienkę. Pierwsze zdanie zmroziło nie tylko teściową, ale i mnie - trzeba kuć! Próbowałem negocjacji i podsuwałem myśl, że to może nic poważnego. Po chwili poczułem się tak, jakbym uczestniczył w skeczu z repertuaru Klubu Carpe Diem.
– Nic nie da się zrobić, bo „droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje” i, że trzeba dać „odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany”.
Oczywiście mocno przejaskrawiam, ale czułem się równie skołowany i żadne objaśnienia do mnie do docierały. Fachowiec coś postukał i powiedział, że wróci za godzinę, bo musi dokupić jakiś „pufer”. Od razu też zastrzegł, że usunięcie awarii będzie droższe o 50 złotych. Pomny ostrzeżeń znajomego, nie dałem żadnej zaliczki. Po godzinie zacząłem dzwonić do hydraulika. Nie odbierał. Polecający go odpowiedział, że na pewno się zjawi, trzeba tylko czekać. Teściowa słuchała i kiwała głową. Po godzinie wzięła telefon i zadzwoniła do swojego kolegi Witolda. Pan Witold jest emerytowanym księgowym. Zjawił się błyskawicznie, poprosił o klucz francuski, coś pokręcił, założył nowe uszczelki, poprawił złączki i przykręcił. Wydał mi polecenie odkręcenia zaworów i było po całej awarii! Za usługę zażyczył sobie filiżankę kawy i duży kawał szarlotki.

Fachowiec zjawił się z „pufrem” w czasie spożywania przez nas kolacji.
Dopisek. Tekst powstał przy literackiej pomocy mojej żony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto