Lubisz to? Co mówią o nas lajki na Facebooku
Brzmi jak paranoiczny bełkot starego luddysty? Nic bardziej mylnego, bo to porady od słynnego oszusta, z którym rozmawiał Simon Duke z "The Sunday Times". Zdaniem Franka Abagnale'a, amerykańskiego cwaniaka, tak przekonująco sportretowanego przez Leonarda DiCaprio w filmie "Złap mnie, jeśli potrafisz", zamieszczając informacje w internecie, sami narażamy się na oszustwo. - Podajcie mi datę i miejsce, gdzie się urodziliście, a na 98 proc. będę w stanie ukraść waszą tożsamość - ostrzegł były oszust. Abagnale, obecnie konsultant FBI, przedstawia nieco orwellowską wizję świata, gdzie przestępcy garściami czerpią z informacji, jakie zamieszczamy w sieci. Popularność smartfonów sprawiła, że oszustwo to dziś dziecinna zabawa w porównaniu z latami 60., kiedy to Abagnale, przebrany za pilota samolotu czy lekarza, dorobił się milionów dolarów, podrabiając czeki bankowe na całym świecie. Jak pisze "Sunday Times", nie tylko gangsterzy przekopują gigantyczne zasoby danych osobowych w internecie. Informacje zamieszczane online to żyła złota dla branży reklamowej, która coraz częściej wykorzystuje techniki stosowane przez serwisy w rodzaju Google czy Facebooka do monitorowania naszych zwyczajów i zachowań w sieci. Jeszcze w tym roku jedna piąta z 515 mld dol. wydawanych co roku przez firmy na marketing, przeniesie się do internetu, szacuje agencja medialna Carat. Większość tej kwoty będzie przeznaczona na reklamy szyte na miarę dla konkretnych konsumentów w oparciu o informacje pozyskane na podstawie analizy ich zachowań w sieci.