Kiedy przyjechaliśmy na miejsce czekało na nas ponad 20 mieszkańców Lutoryża. Nikt z rodziny, która zablokowała dojazd nie chciał z nami rozmawiać. Właścicielka posesji widząc nas wezwała policję. Funkcjonariusze towarzyszyli nam przez całe spotkanie.
Odciętych od drogi jest ponad 50 domów. Żeby do nich dojechać miejscowi korzystają z objazdu nadrabiając ponad 2 km drogi. Jak sami zapewniają dla nich to nie problem. Ale kierowca karetki czy wozu strażackiego o objeździe nie wie. Przekonał się o tym pan Marian, który wezwał pogotowie do chorej matki: -karetka najpierw wjechała w drogę, którą zawsze jeździliśmy. W nerwach ciężko jest wytłumaczyć którędy teraz trzeba jechać. Teraz jak coś się dzieje sąsiedzi wychodzą do głównej drogi żeby pokazać pogotowiu drogę- tłumaczy.
Sąsiedzka złośliwość?
O sprawie poinformował nas pan Jan, który wspólnie z sąsiadami stara się, żeby mieszkańcy Lutoryża mogli korzystać z krótszego i bezpieczniejszego dojazdu. -Ci ludzie zawłaszczyli sobie drogę, a wójt i reszta urzędników nie reaguje- twierdzi mężczyzna. Ludzie są już zmęczeni ciągłymi walkami i utarczkami z sąsiadami. -O drogę dbaliśmy wspólnie. Ktoś wysypał kamienie, ktoś ją utwardził, żeby po błocie nie trzeba było chodzić.
Wiosną na drogę wjechała koparka. W poprzek drogi wykopała metrowe doły. Tak, żeby samochód nie mógł przejechać. Złośliwość ludzka nie zna granic- dodaje mężczyzna. Dość uporczywego sąsiedztwa ma też pan Zbigniew:- Kiedy kupowałem działkę nikt nie mówił, że kawałek tej drogi to własność prywatna. Wtedy wszyscy tędy jeździli, problemów nie było. A w tym roku musiałem rozebrać ogrodzenie żeby sąsiadki mogły postawić na swoim.
Mieszkańcy boją się sąsiadek
–Panie są agresywne. Poszarpały mojego syna, kiedy wyszedł po siostrę. Córka wraca późno z pracy. Mimo tego, że jest dorosła ktoś zawsze na nią czeka przy drodze. Szkoda ryzykować- przekonuje pan Jan.
Mieszkańcy Lutoryża najwięcej pretensji mają do burmistrza. –Ta wojna podjazdowa trwa 3 lata. Niech nam ktoś w końcu pomoże. Ludzie mają tutaj firmy, klienci nie wiedzą jak do nich dojechać- przekonuje mieszkaniec Lutoryża. Do rozmowy wtrąca się jego sąsiadka, pani Justyna-Droga, którą nasze dzieci muszą teraz chodzić do szkoły jest tak wąska, że dwa samochody się nie wyminą. Swoją córkę odprowadzam tędy do przedszkola. Jak jedzie auto uciekamy na pobocze. Co będzie w zimie boję się myśleć.
Gmina chce pomóc
Bogdan Sierpiński, dyrektor wydziału infrastruktury Urzędu Miasta Boguchwała przyznaje, że z rodziną są kłopoty. –Pamiętam jak chcieliśmy odremontować drogę. Te panie ustawiły się na drodze i nie pozwoliły wjechać koparce. Musieliśmy się wycofać, przecież człowieka nie rozjedziemy. Jak zapewnia urzędnik gmina stoi po stronie większości mieszkańców: - Rok temu wystąpiliśmy do sądu o zajęcie drogi. Cały czas czekamy na opinię biegłego. Dopóki nie będzie decyzji mamy związane ręce- tłumaczy urzędnik.
Mieszkańcy Lutoryża nie chcą czekać. –Najstarsi mieszkańcy pamiętają czasy, kiedy droga była prywatna. Należała do ojca pań, które teraz się z nami awanturują. On zgodził się na wymianę działek i drogę przekazał dla dobra wspólnego. W czasie, kiedy gmina wystąpiła o zajęcie drogi, kobiety wpisały ją do księgi wieczystej- tłumaczy pan Jan. Do sprawy wrócimy.
Karolina Jamróg
Transport ogromnego generatora ulicami Grudziądza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?