Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łyżwiarze i wspomnienia minionych zim

Łuka
Łuka
Autor zdjęcia: Wacław Łukaszewicz
Autor zdjęcia: Wacław Łukaszewicz Łuka
Oglądam kolorowe roztańczone dzieci, ale zamknięte w warszawskim Torwarze. One nie wiedzą, że można inaczej. Tak jak w kiedyś w Gorzowie, gdzie nadwarciańska wolność...

Umówiłam się z kimś przy Torwarze. Mam jeszcze czas. Wchodzę do środka. Tam muzyka. Właśnie walce wiedeńskie. Wielka, lśniąca i idealnie gładka lodowa płyta. Roztańczone dzieciaki. Kolorowe, pięknie ubrane, białe buty wysoko i równo sznurowane. Spódniczki rozwiewane w tańcu.
Przefruwają przed oczami jak lekkie różnobarwne ptaki. Potem już widzę tylko ich cienie. Obraz za mgłą, bo właśnie wraca moje gorzowskie dzieciństwo....Widzę Ojca, który starannie przykleja zdjęcie do zbrązowiałej szorstkiej karty starego albumu.Oglądam to zdjęcie.To było pół wieku temu.Było.
Zima. Ta wytęskniona nagła biel za oknem, wielkie puchate śniegi, sanki, narty i łyżwy. Warta zniewalana nocnym mrozem. A potem już uległa, otwierająca zawarciański dziecięcy raj.
Wtedy zakładam stare, obwisłe i przetarte na kolanach dresy. Szczęśliwa i całkiem nieświadoma swojego dziwacznego wyglądu, zbiegam w dół swojej ulicy, obecnej ul. Orląt Lwowskich. Nadal mam w uszach ohydny metaliczny rytm wybijany przez moje buty podkute metalowymi blaszkami, które ochraniają podeszwy przed zniszczeniem. Na ramieniu dumnie się kołyszą łyżwy, zawieszone na postrzępionych rzemiennych paskach. Są stare, poniemieckie, z zębatymi łapkami. Wprawdzie srebrzyste ale z siecią bruzd, z rysunkiem który czas wyrysował.     Nie myślę o tym, że należały do jakiegoś niemieckiego dziecka, które może teraz za nimi tęskni. Teraz to moje łyżwy i moja radość.
Droga przez most na Warcie wydaje się bardzo długa. Ale już docieram na przeciwległy brzeg rzeki. Siadam na skarpie. Przykładam łyżwę do buta, z trudem wkładam w specjalne miejsce krótki, grubaśny i zagięty klucz z dziurką i zgrabiałymi palcami przekręcam go kilkakrotnie. Ząbki trzech łyżwowych łapek z lubością zagłębiają się w obcas maltretowanego buta. Zakładam drugą łyżwę.Potem bardzo wolno wkraczam na lód.
Nieruchomieję, bo zawsze muszę obejrzeć to, co pod nogami. Tam jest niezwykły, bajkowy, lodowy świat mojej łąkowej Warty . Tam wielka przezroczystość i zatopione w niej sterczące pionowo trawy. Jeszcze zielone. Jakby nagle zaczarowane przez tajemną królową Zimę. To wszystko zadziwia, zachwyca i onieśmiela. Przecież jest takie delikatne. Boję się, że zniszczę ten zielony kryształ podlodowej łąki.
Po chwili jednak zapominam o tych zachwytach i niepokojach. Wyruszam przed siebie. Jestem wolna jak ptak i szczęśliwa, gdy gnam z wiatrem w zawody .     A obok cicho czuwa moje zziębnięte zimowe Miasto...
Teraz wracam do rzeczywistości. Walce wiedeńskie dookoła... i myślę, że te kolorowe dzieci zamknięte w puszce Torwaru, wirujące w tańcu na gładkiej lodowej tafli, nie wiedzą, że można inaczej. Tak jak na rozlanej gorzowskiej Warcie. Gdzie przestrzeń i prawdziwa wolność...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto