Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tu będzie spał Joe Biden? Hotel Marriott to nie przypadek. To amerykański przyczółek w Warszawie

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Gdzie będzie spał Joe Biden? Hotel Marriott to nie przypadek. W szarej Warszawie końca lat 80. był jak kolorowy - amerykański - sen. Kasyno, dolary, świetnie jedzenie i nowoczesne wnętrza. Dziś to miejsce-symbol Warszawy, a słynnych gości można długo wymieniać. Warto wspomnieć chociażby o Barracku Obamie, Donaldzie Trumpie czy Michaelu Jacksonie. Teraz w tym miejscu zamieszka kolejny prezydent USA - Joe Biden.

Przy okazji wizyty Joe Bidena w Warszawie przypominamy nasz tekst sprzed kilku lat. Biden, podobnie jak poprzedni prezydenci USA, zamieszka w hotelu Marriott, w samym centrum miasta. Zajmie "apartament prezydencki", który powstał z myślą o wyjątkowych gościach.

***

W latach 60. w Warszawie powstała koncepcja tzw. „Ściany Zachodniej”. Wieżowce, metro, kolejki linowe, a także centrum rozrywki z centralnie ustawionym dworcem kolejowym. Dekadę później rozpoczęła się budowa. Najpierw, z wielkim rozmachem, budowano Dworzec Centralny. Następnie robotnicy zabrali się za dwa wieżowce.

Więcej szczęścia miał Elektrim (zwany też Intraco II), który przy Chałubińskiego powstawał w latach 1975-78. Znacznie dłużej budowano jego „młodszego brata”, czyli LiM. W tym przypadku prace rozpoczęły się w 1977, ale po trzech latach – ze względu na fatalną sytuację gospodarczą kraju – przerwano je. Na plac budowy powrócono w 1987. Wtedy na 27 lat zawiązano spółkę joint venture, w której skład weszły trzy podmioty: linie lotnicze LOT (50 proc.), austriacka firma budowlana Ilbau (25 proc.) oraz amerykańska sieć Marriott International (25 proc.).

Ustalono, że do 20. piętra budynku znajdą się biura, a powyżej (aż do 41. piętra) pokoje hotelowe. Tak powstał pierwszy Marriott za żelazną kurtyną, a zarazem obiekt numer 500 amerykańskiej sieci. A zarazem jeden z pierwszych większych biznesów Amerykanów w Polsce.

Amerykańska jakość, tuż po upadku komuny

Wiadomość o tym, że słynny – i co ważne - amerykański Marriott rozpoczyna rekrutację szybko rozniosła się po Warszawie. Początkowo obsługa miała liczyć aż 1200 osób. Na potrzeby hotelu uruchomiono 14 restauracji, piekarnię, cukiernię czy rzeźnika. Był też pan do obsługi ksero, czy windziarz.

- Zza granicy sprowadzano suszarki, a także adaptery do gniazdek, które ważyły po pięć kilogramów – wspomina Piotr Wezenfeld, który wtedy zajmował się utrzymaniem czystości pokoi, a dziś jest szefem recepcji. - Wszystko było na zamówienie gości, więc latali góra-dół – dodaje. Co ciekawe, Wezenfeld nie wiedział początkowo czym dokładnie będzie się zajmował w dziale „house keeping”. - Okazało się, że będę zarabiał cztery razy więcej niż dotychczas – mówi.

Tu będzie spał Joe Biden? Hotel Marriott to nie przypadek. T...

Pracę w hotelu, jeszcze przed jego otwarciem, zaczęła też Idalia Kostrzewska, obecna dyrektor ds. gości. To jedna z ponad pięćdziesięciu osób, która pracuje w hotelu Marriott nieprzerwanie od otwarcia, które nastąpiło 2 października 1989 roku. Rekrutacja prowadzona była rok wcześniej w barakach stojących w centrum Warszawy. Mimo niezbyt ciekawego wyglądu, w środku czuć było zapach Ameryki.

Kostrzewska, wtedy młoda matka, przeszła pierwszą rekrutację, ale nie chciała wyjechać na szkolenie za granicę. Kilka miesięcy później spróbowała drugi raz. - _Stałam w kolejce, gdy nagle przyszedł pewien Francuz. Powiedział: „ty” i „ty”, będziecie hostessami w restauracji _– mówi nam Idalia Kostrzewska. Na początku zaproponowano jej sto dolarów pensji, czyli ponad milion złotych po przeliczeniu. Wtedy były to zarobki nieosiągalne dla większości Polaków. Trening trwał kilka miesięcy, aż do otwarcia hotelu. Personel Marriotta, który zjechał tu z całego świata, uczył nową kadrę m. in. obsługi gości czy reagowania na nagłe sytuacje. Te umiejętności przydały się, gdy podczas otwarcia na wielkim balu pojawiło się nie 500 (jak się spodziewano), a aż 2000 gości.

Standardowy pokój w Marriotcie kosztował wtedy dwieście dolarów. Ta cena nie zmieniła się przez dziesięć lat. Pięciogwiazdkowy standard uznanej sieci przyciągał biznesmenów, którzy tu – często w sali konferencyjnej czy restauracji, i z pomocą obsługi – podpisywali wielomilionowe kontrakty.

To z Marriotta wyruszali przedstawiciele McDonalda, który wkrótce otworzyli nieopodal pierwszy fast-food w Polsce. To tu Michael Jackson snuł wizje o parku rozrywki pod Warszawą, przedstawiciele Mercedesa otwierali polski oddział, a Szwedzi przywieźli w walizce pierwsze bezprzewodowe telefony komórkowe, którymi wkrótce zarazili Polaków. Z resztą nawet Pizza Hut otworzyła swój pierwszy lokal w naszym kraju w samym Marriotcie, na parterze.

Hotel prezydentów USA. Gdzie będzie spał Joe Biden?

- Prezydent Obama zawsze oferował grupowe zdjęcie z zespołem, który go obsługiwał – słyszymy od przedstawicieli obsługi. W 2014 roku Obama zaskoczył gości hotelowych, gdy – wraz z ochroną – zszedł na siłownię. Nie prosił by zamknąć obiekt, ani wyprosić pozostałych. Ćwiczył wraz z innymi, co udało się uwiecznić na fotografii.

Choć administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych zajmuje sporą część hotelu, to Joe Biden z pewnością zamieszka w "apartamencie prezydenckim". To dwupiętrowy pokój o powierzchni 150 mkw. Na górze znajdują się dwie sypialnie i łazienka. Na dole umieszczona została jadalnia, kuchnia, druga łazienka, a także fortepian, na którym goście bardzo często grają. Jest też połączenie z niezależnym pokojem obok, więc jeśli ktoś przyjeżdża np. z ochroniarzem, może on mieszkać w tym drugim pokoju.

Damian Kujawa

Na ścianach tego apartamentu (a także innych dostępnych w hotelu) znajdują się ręcznie robione dzieła przygotowywane przez lokalnych artystów, np. wycinanki łowickie. Koszt wynajmu apartamentu prezydenckiego to 5 tysięcy złotych za noc.

Prezydenci, muzycy, gwiazdy…

Idalia Kostrzewska całe swoje biuro wypełniła pamiątkami. Są tam zdjęcia z prezydentami, królami, gwiazdami kina czy muzyki. Część z nich miała nietypowe prośby. - _Michael Jackson kazał sobie rozsypać M&M-sy, miał też w pokoju rzutki i balony. Dostałam od niego vipowskie zaproszenie na koncert. Wcześniej nie przepadałam za jego muzyką, ale wtedy mnie zafascynował _– wspomina.

Jak wspomina personel hotelu, pisk fanek przed wejściem do budynku był tak duży, że pracownicy biurowi z okolicznych budynków nie mogli pracować. A po koncercie zaczęły się prośby: o kawałek ręcznika, poduszkę na której spał itp. To nie jedyna wyjątkowa historia.

Pewien książę arabski był tu z całą świtą. Zostawił tak duży napiwek, że wszyscy pracownicy hotelu (wtedy około tysiąc osób) byli zadowoleni. Piotrowi Wezenfeldowi z kolei najbardziej w pamięć zapadł Luciano Pavarotti. Słynny śpiewak operowy miał określone wymagania. Kazał hotelowi kupić… specjalne garnki na jego przyjazd. Gdy przyjechał, okazało się, że jest świetnym człowiekiem. To zresztą częsta „przypadłość” gości hotelowych.

Polsko-żydowski biznesmen David Mitzner mieszkał w hotelu praktycznie przez osiemnaście lat. Płacił za pokój nawet jak stał pusty. Obsługa pamięta go z jednego. Zawsze, punktualnie o szóstej rano, wchodził na basen. Nie on jeden miał w hotelu wyjątkowe miejsce. Leszek Możdżer do dziś przychodzi, by pograć na fortepianie znajdującym się w apartamencie prezydenckim na 40. piętrze. Zdarzało się, żeby goście przykładali ucho do drzwi i zastanawiali się, kto tak pięknie gra.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto