Masowy pomór nadwiślańskich kóz
W poniedziałek informowaliśmy o pomorze kóz z nadwiślańskiej wyspy. Zwierzęta zamieszkiwały brzeg rzeki za sprawą projektu "naturalne kosiarki" - inicjatywy stołecznego ratusza. Zadaniem stada było żywienie się roślinnością obejmującą wyspę. W ten sposób kozy miały stworzyć dogodne warunki do gniazdowania nadrzecznego ptactwa.
Informację o skandalicznym odkryciu w okolicach mostu Gdańskiego przekazały służby ds. zwierząt, które dostały zgłoszenie od mieszkańca Warszawy. Mężczyźnie udało się przedostać na wyspę, gdzie pasać się miały kozy. Mieszkaniec ujawnił zwłoki zwierząt, zdjęcia z miejsca zdarzenia wysłał do SORZ i Animal Rescue.
- Wczoraj udaliśmy się na miejsce, by to potwierdzić. Niestety informacja była prawdziwa. W okolicy pojawił się właściciel kóz oraz bezdomny, który miał ich pilnować - mówi Dawid Fabjański, rzecznik Animal Rescue.
Interwencja zakończona zarzutami
Oględziny wyspy przeprowadzili również warszawscy policjanci. Na miejscu ujawniono kilkanaście padłych kóz, z czego większość znajdowała się w stanie rozkładu. W opinii funkcjonariuszy reszta stada była wygłodzona i zaniedbana.
Zwierzęta były przetrzymywane w niewłaściwych warunkach bytowych, bez odpowiedniego pokarmu, dostępu do wody i opieki weterynaryjnej - czytamy w relacji stołecznej policji.
W wyniku interwencji kozy zostały odebrane właścicielowi i umieszczone w zastępczym gospodarstwie rolnym. Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami, za co grozi mu kara 3 lat więzienia. 39-letni cudzoziemiec nie przyznaje się do winy. Odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację obarcza bezdomnego, któremu powierzył opiekę nad stadem. W poprzednim artykule w tej sprawie informowaliśmy, że bezdomny miał być zastraszany przez obcokrajowca. Ciała padłych kóz zakopywał lub wrzucał do rzeki. - Podczas naszej interwencji bezdomny popłakał się. Był trzeźwy. Myślę, że nas nie oszukiwał, on miał empatię do zwierząt. Mówił, że chciał to zgłosić, ale właściciel kóz groził mu, że jeśli to zrobi, to sam utopi go w Wiśle - mówił nam Dawid Fabjański, rzecznik fundacji Animal Rescue.
"Pasterz Abdul" - kim jest właściciel zaniedbywanych zwierząt?
Projekt "naturalne kosiarki" z powodzeniem funkcjonował zarówno przed dwoma laty, jak i przed rokiem. To skłoniło warszawskich urzędników do kontynuowania inicjatywy. Choć Zarząd Zieleni twierdzi, że jego pracownicy dokonywali cyklicznych kontroli na wyspie, nieprawidłowości wykryto dopiero w tym roku - za sprawą obrońców zwierząt.
W ubiegłym roku właściciel stada udzielił obszernego wywiadu dziennikarzowi Gazety Stołecznej. Z rozmowy dowiadujemy się wielu osobliwych faktów na temat życia mężczyzny. Pochodzący z Dagestanu 39-latek zamieszkuje nieużytki na granicy Wawra i Józefowa. Grunty o niejasnym statusie prawnym zajmuje wraz ze swoimi... trzema żonami. Wszyscy posiadają status uchodźcy. Zanim przybył do Polski w swoim kraju zajmował się handlem pirackimi kasetami.
POLECAMY TEŻ:
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?