Metro na Karolin utknęło. Co z dokończeniem M2? 490 dni oczekiwania na pozwolenie na budowę. A koszty rosną

Czarne chmury zebrały się nad kluczową miejską inwestycją. Trzy ostatnie stacje drugiej linii metra (C1 Karolin, C2 Chrzanów, C3 Lazurowa) powinny być już na ukończeniu. Tymczasem budowa nawet nie wystartowała. A mowa o wielkiej inwestycji połączonej ze stworzeniem nowej zajezdni dla pociągów kursujących po M2.

Umowę podpisano w 2018 roku. Nieco ponad cztery kilometry podziemnej trasy miały być gotowe w… 2022. Ciągnące się procedury, kwestie wywłaszczeń oraz nieścisłości projektowe sprawiły, że termin przesunięto o dwa lata. Ten również jest już nierealny. Wszystko z powodu braku pozwolenia na budowę. Wydaje je wojewoda po „klepnięciu” przez poszczególne podmioty. Problem w tym, że wciąż brakuje opinii środowiskowej m. in. Wód Polskich. A bez tego nie można rozpocząć większych prac.

- Trudno to spokojnie komentować. Wnioski o pozwolenie na budowę zostały złożone w listopadzie 2020 roku. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy pozwolenia – mówi nam wyraźnie zirytowany Jerzy Lejk, prezes Metra Warszawskiego. - Czekać można dwa czy cztery miesiące. Ale jeśli jest to 490 dni oczekiwania…
- Jakie są konkretne powody tak długiego oczekiwania? – pytam.
- Słyszymy, że „trwa procedura” – odpowiada prezes Lejk.

Kontraktowy termin zakończenia budowy, czyli rok 2024, jest już nierealny. Pojawił się natomiast inny problem. Po cenach z 2018 roku tej inwestycji nie da się zbudować. Wykonawca zgłaszał to już ponad rok temu, jednak w ostatnim czasie inflacja i kryzys spowodowany wojną w Ukrainie zmieniły zasady gry.

Jeszcze w sierpniu zeszłego roku mówiło się, że do budowy dołożyć trzeba kilkaset milionów złotych. Od tego czasu ceny – m.in. stali – poszybowały w górę. Problem jest też z innymi materiałami ze względu na częściowo zerwane łańcuchy dostaw. Znacząco wzrosły również koszty pracy. Pytani o przyszłość kontaktu, przedstawiciele generalnego wykonawcy – firmy Gulermak – ucinają rozmowę: „bez komentarza” – słyszymy. Wiadomo jednak, że negocjacje trwają. Miasto nie chce stracić solidnego wykonawcy, który od lat jest niemal wyłącznym budowniczym warszawskiego metra.

Tak wyglądają tereny na których ma być budowane metro

- Miasto zarezerwowało na ten cel (budowę metra na Karolin – red.) ponad 1,6 mld zł. Ta robota, która nie ma pozwolenia na budowę, toczy się w innym rytmie. Jednak znacznie zmieniło się już otoczenie gospodarcze w porównaniu do czasu w którym została podpisana umowa. W tym celu spotykamy się z generalnym wykonawcą w ściśle określonym rytmie. Pozyskaliśmy opinie prawne, które wskazują nam w jaki sposób należy się poruszać w danej sytuacji. Mamy także wybranego doradcę ekonomicznego, firmę która zajmuje się wycenami. Tak żeby rozwiązać te problemy, z którymi borykamy się my, ale i cała branża – mówi nam Jerzy Lejk.

Wydaje się, że miasto dołoży do kontraktu, tak by – po uzyskaniu pozwolenia na budowę – prace ruszyły pełną parą. Świadczyć mogą o tym słowa Rafała Trzaskowskiego, którego na konferencji prasowej zapytaliśmy o tę inwestycję.
- Pozwolenia na budowę są mocno opóźnione, czym jesteśmy zdumieni. My jesteśmy gotowi (do rozpoczęcia prac – red.). Wszystkim zależy, żeby metro było budowane w tempie – powiedział.

Może się jednak okazać, że saga będzie trwać dalej. Wtedy od wakacji w Warszawie w budowie nie będzie żadnej nowej stacji, ani tunelu metra. Po raz pierwszy od dwunastu lat.