Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miasto tonie w wieżowcach

BeataR
BeataR
Krzyk, jaki wydała z siebie Gazeta Wyborcza, powoli zalał billboardami całe miasto. Kierunek rozwoju Warszawy nie podoba się wielu mieszkańcom. Czy akcja gazety ma szansę na powodzenie?

„Apokalipsa nastąpi w drugiej połowie XXI wieku. A wszystko dlatego, że budujemy miasto bez sensu, z którego uciekną w końcu wielkie firmy i koncerny. Zostanie chaos, zniszczony krajobraz i skażona ziemia” – czytamy w warszawskim serwisie gazeta.pl. Czy faktycznie miasto czeka apokalipsa?

Wyrastające jak grzyby po deszczu coraz to nowsze budynki wpędzają warszawiaków w poczucie chaosu. Nikt nie szuka mieszkań w centrum miasta, które jeszcze niedawno było wyznacznikiem luksusu. Warszawiacy uciekają. Szukają miejsc, w których mogą odpocząć i cieszyć się chociaż małym kawałkiem zieleni. Deweloperzy wychodzą na przeciw zmęczonym warszawiakom i fundują im nowe, luksusowe apartamentowce na obrzeżach miasta. Ile jednak w ich działaniach jest szczerych chęci wyrwania mieszkańców z chaosu, a ile marketingowych sztuczek?

Mieszkańcy mówią: jest gorzej
To pytanie postawiła w swoim nowym cyklu Gazeta Wyborcza. Wraz z firmą IQS and QUANT Group przeprowadzili badania wśród 300. mieszkańców osiedli Nowodwory na Białołęce, Skorosze w Ursusie i Józefosławiu. Według respondentów, osiedla są zadbane. Jednak 40% badanych uważa, że ich warunki życia pozostały bez zmian, lub się pogorszyły. To może otworzyć oczy deweloperom, budującym nowe budynki na potęgę, bowiem co trzeci mieszkaniec Nowodworów uważa, że niektóre nowe blokowiska przypominają te z czasów PRL. Tu zaczyna się deweloperski marketing. Zrobić coś z niczego, czyli możliwie jak najbardziej uatrakcyjnić teren niekoniecznie piękny.

Miasto nie posiada konkretnych planów zabudowania. Dlatego też panuje taki chaos przy budowie nowych osiedli. Jakie słabe punkty mieszkańców wykorzystują deweloperzy? Serwują nam słaby produkt w ładnym opakowaniu. Większość warszawiaków szuka ciszy, miejsca, w którym może wypocząć po całym dniu pracy i na chwilę oderwać się od wielkomiejskiego szumu. Dlatego obrzeża miasta przeżywają swój renesans. Nawet kilka metrów kwadratowych trawnika niedaleko domu może sprawić, że zdecydujemy się na zmianę miejsca zamieszkania. Pozostaje tylko pytanie, ile osób z tego jednego trawnika będzie korzystać?

„Wielka Płyta” w XXI wieku

Nowe bloki to nie zawsze raj dla wymęczonej duszy. Żywot nawet w luksusowym apartamentowcu może zostać zakłócony przez sąsiada, który mieszka tuż obok, za płotem. Jak podaje Gazeta, sporo nowych osiedli to te same bloki, które pamiętamy z czasów PRL-u. Tylko ładniej opakowane. Ścisk pozostaje często ten sam, a pod domem, oprócz jednego sklepu spożywczego, nie ma miejsca na inne rozrywki.

Tym samym, przeciętny warszawiak, który kupił sobie mieszkanie na obrzeżach miasta, musi znów wrócić do centrum. Chcąc odwiedzić kino, galerię handlową czy klub, musi wsiąść w samochód i przebrnąć przez korki. Bo deweloperzy dbają o nasze prywatne M, jednak nie mają obowiązku zapewnić nam rozrywek.

A jest nas coraz więcej

Udowodniono, że z Warszawy wcale nie ubywa ludzi, a wręcz przeciwnie. W ciągu ostatnich czterech lat do miasta przybyło ponad 24 tys. ludzi. Jednak wciąż niewiadomo, ilu naprawdę jest przyjezdnych. Większość bowiem mieszka w Warszawie bez meldunku. Wielu deweloperów wyczuwa w tym boomie szansę na spory zarobek w krótkim czasie. Większość warszawiaków przesiedla się na obrzeża, nowi mieszkańcy wolą mieszkać w centrum. Z samego serca miasta jest blisko wszędzie: do centrum handlowego, metra, klubu czy restauracji. Na nowopowstałych osiedlach często brakuje tego typu rozrywek.

W morzu wieżowców

Jak zauważa GW, miasto w niedługim czasie popłynie w chaosie. Nowe osiedla budowane będą główne na miejscu starych fabryk, a także na obleganej w ostatnich latach Białołęce czy Bemowie. W centrum miasta powstanie kilka luksusowych apartamentowców, biurowców oraz galerii handlowych. Mieszkańcy miasta mogą się jedynie domyślać, jak będzie wyglądała stolica za kilka lat. Gazeta już dziś wydała wyrok: apokalipsa. Takie przerysowanie sprawy wydaje się mieć sens. Być może apel mediów i mieszkańców pomoże miastu wydostać się z chaosu, który nieubłaganie ogarnia Warszawę?

 

Beata Ratuszniak 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto