Miasto wydało 3 mln zł na nowe bramki w metrze. Zmian możemy nawet nie zauważyć

Kilka miesięcy temu organizacja Miasto Jest Nasze postulowała o usunięcie bramek z peronów metra, ponieważ nie spełniają one swojej funkcji i nie powstrzymują gapowiczów, a stwarzają jedynie zagrożenie, przez które przy większej ilości osób na stacjach metra, może dochodzić do niebezpiecznych sytuacji. Miasto realizuje jednak swój pomysł na przebudowę bramek wejściowych do stacji Marymont, Słodowiec, Stare Bielany, Wawrzyszew i Młociny.

Zobacz też: Drugie życie starych fabryk. Tak zmienia się poprzemysłowa Warszawa [PRZEGLĄD]
Na czym będą polegały zmiany? Za wzór postawiono sobie strefę biletową funkcjonującą na stacji Metro Politechnika, gdzie kilka lat temu postawiono bramkę automatyczną oraz przebudowano przeszklenia i wyjścia awaryjne. Taki sam system wchodzenia oraz wychodzenia z peronów metra ma zostać wdrożony na remontowanych stacjach. Zmiany w założeniu mają umożliwić legalne przejście osobom z nietypowymi biletami (np. zakupionymi przez telefon) oraz ułatwić poruszanie się osobom zwolnionym z korzystania z normalnych bramek biletowych (np. emeryci lub uczniowie).

Przeciętny użytkownik metra, który co jakiś czas będzie pojawiał się na tych stacjach, zmian może nawet nie zauważyć. Faktycznie po remoncie na wymienionych stacjach pojawią się wyższe ogrodzenia z przejściami awaryjnymi otwieranymi z jednej strony oraz bramki automatyczne z kasownikami do pobierania opłat, o szerszym przejściu, z których będą mogły skorzystać np. osoby poruszające się na wózku inwalidzkim.

Zamierzonego efektu, czyli ograniczenia liczby gapowiczów bramki prawdopodobnie jednak nie spełnią. Szacuje się, że aktualnie ok. 60% pasażerów metra omija bramki, jeśli tylko widzi taką możliwość.