Między nami działkowcami. Kto ma rację?

Spór rozgorzał na tle oceny ogródka. Prezes miał ponoć powiedzieć o działce Leszka Dmowskiego, że jest zaniedbana.
 
– A to wierutne kłamstwo! – mówi działkowiec. – Od 13 lat dbam o działkę, jak mało kto.
 
– Jego działka jest nawet ładniejsza od mojej, więc niby dlaczego miałbym mówić, że jest zaniedbana? – odpowiada Zbigniew Baran, prezes ogrodów działkowych im. 4 Marca w Stargardzie. – Chodziło mi o zarośniętą chwastami alejkę. Każdy ma dbać o teren przy swojej działce. Taki jest regulamin.
 
Działkowca zdenerwowało, że na tablicy informacyjnej jego działka została ujęta na liście tych, które mają nieoczyszczone od wewnątrz i zewnątrz alejki.
 
– Komisja, która robiła przegląd wszystkich działek trafiła na moment, jak moja alejka była posypana środkiem na chwasty – tłumaczy Leszek Dmowski.
 
– Na działkach są organizowane huczne imprezy i zarząd wcale na to nie reaguje!
 
– My nie jesteśmy policją – odpiera ataki Zbigniew Baran. – Jak działkowcowi przeszkadza hałas powinien sam wezwać policję albo straż miejską.
 
Działkowiec zrezygnował z pełnienia funkcji społecznego instruktora ogrodów. Napisał też skargę na prezesa do zarządu okręgowego Polskiego Związku Działkowców w Szczecinie. 8 sierpnia zlecono kontrole na działkach.
 
– Skarga jest niezasadna – odpisuje Tomasz Olkuski, dyrektor szczecińskiego biura PZD. – Z powodu urazów z przeszłości jest pan nastawiony negatywnie do wszystkich. Jest pan człowiekiem zestresowanym, nerwowym i napastliwym, co utrudniało rzeczowe wyjaśnienie tej błahej sprawy. Zarząd rozważał skierowanie tej sprawy do sądu, lecz ze względu na pana wcześniejsze sumienne wywiązywanie się z obowiązków instruktora postanowił od tego odstąpić.
 
Leszek Dmowski jest zszokowany. – Domagam się sprawiedliwości, a oni mnie jeszcze sądem straszą – denerwuje się działkowiec.