Czasami zdarza mi się im towarzyszyć . Chłopcy traktują oglądanie szopek jako atrakcję i nie odpuszczą tego corocznego rytuału :) W tym roku zauroczył ich anioł w katedrze, który kłania się po wrzuceniu datków.
Największy zachwyt budzi w nich jednak żywa szopka w kościele św. Boboli. Za nic mają brnięcie po błocie, aby do niej dotrzeć, ani ciężar toreb z jabłkami i marchewką dla zwierząt.
Dla miejskich dzieci, które nie mają żadnej rodziny na wsi, widok żywych zwierząt to niezwykła frajda. Dla nich tak, a ja mam bardzo mieszane uczucia patrząc na ogłupiałe i przekarmiane zwierzęta.
Zabraniam synkom piszczenia i okrzyków, bo przerażone zwierzaki budzą moją litość. Zastanawiam się, czy warto dla uatrakcyjniania świąt posuwać się aż do męczenia bezbronnych zwierząt?
Bardzo odpowiedni wydał mi się napis tuż przy kojca z cielaczkiem: "Ofiara".
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?