O długowieczności mieszkańców Pietrowic Wielkich krążą legendy. Świętowanie 90 wiosen nikogo tutaj nie dziwi. A pytanie o tajemnicę dobrej kondycji miejscowych prowadzi do cudownego źródełka, które bije przy drewnianym kościółku Św. Krzyża.
To nasze pietrowickie Lourdes - mówią mieszkańcy, którzy regularnie spotykają się przy studni.
Rzeczywiście coś w tym jest, w żadnej parafii nie spotykałem tylu sędziwych wiernych. Ludzie wierzą, że obraz Ukrzyżowanego i woda stąd mają cudowną moc. Chyba dlatego w tutejszym kościółku znajduje się tyle dziękczynnych wotów - mówi ks. Damian Rangosz, proboszcz parafii pw. Św. Wita, Modesta i Krescencji w Pietrowicach Wielkich. W maleńkim kościółku z 1667 roku, leżącym na skraju miejscowości, tuż przy drodze na Gródczanki, znajdują się kule i wiele innych pamiątek pozostawionych tu przez uleczonych pątników.
Uwierzyłam w cuda po ciężkiej operacji, którą przeszłam parę miesięcy temu. Nikt nie spodziewał się, że tak szybko pozbieram się po chorobie. Regularnie piłam tę wodę i dziś mogę co tydzień przyjeżdżać po nią na rowerze z dalekiego Kietrza - mówi pani Zofia, napełniając dwie 5-litrowe butelki. Na ścianie przykościelnej kapliczki, w której znajduje się źródło, wisi obraz przedstawiający Jezusa rozmawiającego z Samarytanką przy studni.
Mieszkańcy okolicznych wsi opowiadają niesamowite historie, które podobno wydarzyły się w tym miejscu. Raz przywieziono tu kulawego mężczyznę z miejscowości Tłustomost. Położono go przed ołtarzem w kościele i nim ksiądz skończył nabożeństwo, ten mógł już porzucić kule. Podobnie dziecko, które nic nie jadło i groziła mu śmierć, napiło się wody i potem zajadało się kołaczem, że "aż proboszcz się dziwił". A niewidzący młodzieniec, któremu "żaden lekarz wrocławski nie mógł pomóc" po trzeciej piątkowej mszy z rzędu w końcu otworzył oczy...
Takich przykładów jest więcej. I nie ma znaczenia to, że nie są one potwierdzone badaniami naukowymi. Przecież chodzi właśnie o to, żeby wierzyć, a nie wiedzieć na pewno - mówi ks. Damian Rangosz.
Nie wiadomo też, ile jest prawdy w legendzie, która mówi o powstaniu kościółka. Bardzo dawno temu gospodarze wypasający konie na tzw. "społku" ujrzeli raz w nocy światło, bijące z miejsca, w którym obecnie znajduje się źródełko. Najodważniejsi podeszli i zobaczyli płótno w wodzie. Nie umieli jednak wyjąć zawiniątka, więc pobiegli do księdza. Ten kazał bić w dzwony i z procesją wiernych udał się do dolinki. Ukląkł i przy pomocy krzyża wyciągnął osobliwe zawiniątko. W środku znajdował się piękny obraz Ukrzyżowanego Zbawiciela.
Mieszkańcy widząc w tym znak nieba postanowili wybudować kapliczkę. Ale ponieważ na mokradłach byłoby trudno, uznali, że lepiej będzie na wzgórzu. Jednak wszystko, co tam zrobili, było regularnie zmiecione przez wichury do kotliny, w której znaleziono obraz. W końcu kościół postawiono w miejscu "wskazanym przez Opatrzność".
Ale na tym cuda się nie skończyły. Pewnego razu piorun uderzył w wieżę kościoła, która spadła i uszkodziła cudowny obraz. Żaden z malarzy nie potrafił naprawić uszkodzonej twarzy Jezusa. W końcu zjawił się tajemniczy artysta, który postanowił podjąć się zadania. Gdy mieszał farby, odwiedził go proboszcz. Ksiądz podszedł do obrazu i pogratulował przybyszowi wspaniałych umiejętności. Malarz widząc cud, padł na kolana i zarzekał się, że przy obrazie nie ruszył nawet palcem. - To są legendy, w które ludzie tutaj wierzą. A wiara czyni cuda - mówi ks. Damian Rangosz.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?