Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miliony euro na ratunek polskim hodowcom karpi

Jacek Drost
W ostatnich latach hodowla karpi stała się mniej opłacalna
W ostatnich latach hodowla karpi stała się mniej opłacalna FOT. ZYGMUNT WIECZOREK
Właściciele gospodarstw rybackich w Beskidach liczą, że dzięki 330 milionom euro, jakie Polska otrzyma z Unii Europejskiej na rybołówstwo śródlądowe staną na nogi. Muszą zainwestować w walkę z wirusem, który dziesiątkuje karpie. Mają też nadzieję, że będą mieli pieniądze na rozwój infrastruktury. Dlatego jak grzyby po deszczu powstają lokalne grupy rybackie, które wyciągną ręce po unijną kasę.

Wczoraj jedną powołano w Skoczowie, w czwartek odbędzie się spotkanie założycielskie bielskiej grupy.

- Nie ma co ukrywać: gospodarstwa mają problemy. Nie inwestowano w nie od lat 70. minionego wieku. Hodowcy nie mogli liczyć na takie unijne dopłaty jak rolnicy, a w ostatnich latach wirusy zdziesiątkowały hodowle karpi - mówi Zdzisław Bylok, wójt gminy Jaworze, który sam prowadzi hodowlę pstrąga. Dodaje, że możliwość zdobycia pieniędzy to szansa dla gospodarstw rybackich, których w powiecie bielskim jest ponad 100. - Mam nadzieję, że te pieniądze rozruszają hodowlę ryb w regionie - podkreśla Bylok.

Podbeskidzie, a zwłaszcza Śląsk Cieszyński, to jedno z trzech największych w Polsce zagłębi karpia. Dziesiątki stawów ciągną się od Skoczowa aż po sztuczny zbiornik wody pitnej w Goczałkowicach. W latach swojej świetności 10 procent produkcji karpia w Polsce pochodziło właśnie z beskidzkich stawów. Jednak od kilku lat hodowla karpi stała się mniej opłacalna.

- Wzrosły koszty produkcji, pojawiły się problemy ze zbytem, skomplikowały się przepisy, choroby zdziesiątkowały hodowle - wylicza Roman Kamiński, dyrektor Przedsiębiorstwa Produkcji i Hodowli Ryb Słodkowodnych w Pogórzu.

O unijne pieniądze, przyznawane w ramach Programu Operacyjnego "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich 2007-2013", które będzie niedługo dzielił resort rolnictwa, mogą się starać lokalne grupy rybackie. Składają się one z przedstawicieli samorządu i ludzi z branży rybackiej. Wczoraj w Skoczowie powstała grupa skupiająca gminy: Skoczów, Strumień, Chybie, Dębowiec, Zebrzydowice, Goczałkowice i Pawłowice. W czwartek swoją powołają Jaworze, Jasienica, Bestwina, Czechowice-Dziedzice i Wilamowice. W całej Polsce ma powstać około 50 grup. Dofinansowane zostaną tylko najciekawsze projekty zgłoszone przez LGR. Z pieniędzy będzie można skorzystać za rok.

- Wierzę, że uda się pozyskać pieniądze na walkę z chorobami ryb czy rozwój infrastruktury rybackiej - mówi Bylok.

Roman Kamiński jest nieco mniejszym entuzjastą. Uważa, że pieniądze nie wpłyną do poszczególnych gospodarstw, tylko zostaną przeznaczone na budowę dróg, integrację środowiska czy promocję regionów.

- Pieniądze są potrzebne, ale nie wiadomo, czy w ogóle uda się je pozyskać. Wnioski będą składały grupy z całego kraju. Czy je zdobędziemy, czas pokaże - mówi Andrzej Pilarczyk, dyrektor Zakładu Ichtiobiologii i Gospodarki Rybackiej PAN w Gołyszu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto